W minionym tygodniu cena baryłki ropy w USA spadła poniżej psychologicznie ważnego progu 35 dolarów. Siedem lat temu gdy popyt znacznie przekraczał podaż za surowiec trzeba było płacić 145 dolarów za baryłkę.

Przełożyło się to także na ceny detaliczne paliw. Średnia cena benzyny bezołowiowej spadła w tym tygodniu w USA poniżej progu 2 dolarów za galon (3,79 l.) – wynika z wyliczeń amerykańskiego automobilklubu (AAA).  Oznacza to, że obecnie przeciętny koszt litra benzyny wynosi ok. 2,07 PLN za litr i to po uwzględnieniu federalnych, stanowych i lokalnych  podatków akcyzowych. Rok temu galon benzyny w USA kosztował średnio 2,48 dolara. Spadły także znacznie ceny oleju opałowego, co zredukowało wydatki wielu gospodarstw domowych tym bardziej, że tegoroczna zima jest w Stanach Zjednoczonych wyjątkowo łagodna.

Ekonomiści w niskich cenach ropy widzą jednak przejaw słabości globalnej gospodarki (przede wszystkim Chin i krajów azjatyckich), co może także znaleźć swoje przełożenie na sytuację w Stanach Zjednoczonych. Widać to przede wszystkim w regionach uzależnionych ekonomicznie od ropy. Karr Ingham, ekonomista organizacji Texas Alliance of Energy Producers ocenia, że tylko w jego stanie od końca 2014 roku zlikwidowano 60 tys. miejsc pracy związanych z sektorem energetycznym. "Gospodarka Houston wygląda dziś zupełnie inaczej niż rok temu" – dodaje Ingham.

Peter Morici, ekonomista University of Maryland przypomina jednak, że mimo spadku aktywności gospodarczej w regionach gdzie intensywnie wydobywa się ropę, w długofalowej perspektywie gospodarka zyskuje na niższych cenach surowca, bo w domowych budżetach pojawiają się nadwyżki pobudzające konsumpcję. "Amerykanie mają do dyspozycji więcej pieniędzy do wydania na różne cele" – przypomina Morici.