Jerzy Kwieciński przestanie szefować największej krajowej spółce gazowniczej z końcem 22 października. – Powodem rezygnacji były sprawy osobiste – poinformowało biuro prasowe Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

Czytaj także: Orlen nie zwalnia tempa. Po Lotosie chce przejąć PGNiG

Kwieciński stał na czele PGNiG od 10 stycznia 2020 r. Miał duże poparcie obecnej partii rządzącej – w ostatnich latach był m.in. ministrem finansów, inwestycji i rozwoju. Choć, według nieoficjalnych źródeł, jako prezes PGNiG na początku zaakceptował pomysł budowania narodowego czempiona wokół PKN Orlen, to jednak później jego entuzjazm wobec fuzji z paliwową grupą osłabł. To miało stanowić przyczynę konfliktu z obecnym szefem Orlenu Danielem Obajtkiem, za którego prezesury paliwowa grupa przejmuje kolejne duże spółki kontrolowane przez Skarb Państwa – wchłonęła już Energę, teraz trwają prace nad przejęciem Lotosu, a następnym krokiem ma być połknięcie PGNiG. Tymczasem gazownicza spółka realizowała własne plany – ogłosiła strategię rozwoju odnawialnych źródeł energii, swoje plany rozwoju biznesu wodorowego czy zainteresowanie udziałem w procesie prywatyzacji ukraińskiego sektora energetycznego.

Według naszych źródeł spięcia na linii z Orlenem powodowały, że Kwieciński już wcześniej był naciskany na rezygnację. Ostatecznie o jego dymisji spółka poinformowała w środę przed godz. 15. Niecałe dwie godziny wcześniej Kwieciński wystąpił na konferencji prasowej, ogłaszając podpisanie istotnej dla kraju umowy na zakup gazu ziemnego od duńskiego koncernu Orsted. Kontrakt ma obowiązywać od 1 stycznia 2023 r. do 1 października 2028 r. i dotyczyć w sumie około 6,4 mld m sześc. gazu. – Chcemy, by ta umowa pozwalała nam na sprowadzanie gazu, gdy z końcem 2022 r. wygaśnie umowa z rosyjskim Gazpromem – stwierdził Kwieciński. Orsted dostarczy PGNiG część gazu, który kontraktuje od firm prowadzących wydobycie w duńskiej części Morza Północnego. – Po oddaniu do użytku gazociągu Baltic Pipe gaz ten będzie mógł trafić do Polski jako część naszego zdywersyfikowanego portfela dostaw – dodał ustępujący ze stanowiska prezes PGNiG.