Jacek Nizinkiewicz: Marsz Niepodległości w tym roku tylko online

Premier Morawiecki zaapelował o powstrzymanie się od organizacji marszu 11 listopada, a do Strajku Kobiet o protestowanie w sieci. Dlaczego nikt nie słucha szefa rządu?

Aktualizacja: 05.11.2020 21:12 Publikacja: 05.11.2020 19:33

Jacek Nizinkiewicz: Marsz Niepodległości w tym roku tylko online

Foto: AFP

Kiedy w maju zatrzymano 62 osoby za udział w strajku przedsiębiorców, w Polsce było 288 nowych przypadków zakażenia koronawirusem i zmarło dziewięć chorych osób.

Kiedy pod koniec października w ramach Strajku Kobiet w 410 protestach na ulice wyszło 430 tys. osób, a aż 236 straciło życie przez koronawirusa i odnotowano niemal 19 tysięcy przypadków zakażenia, reakcja też była. Związkowców z Inicjatywy Pracowniczej zmierzających na Strajk Kobiet trzykrotnie zatrzymano i ostatecznie trafili do podmiejskiej komendy. Doszło do wielu zatrzymań przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego, a Prokuratura Krajowa zapowiedziała, że będzie karać organizatorów protestów.

Czytaj także:

Bosak: Trudno oczekiwać, że polscy patrioci zrezygnują ze swoich praw obywatelskich

W kolejnych dniach premier Morawiecki, powołując się na naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, oskarżył prostujących o przyczynienie się do wzrostu liczby zakażeń, mimo że Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW wydało oświadczenie, z którego wynika, że obecnie nie sposób „uwzględnić w sposób odpowiedzialny tego typu zgromadzenia jako odrębny czynnik".

Czy premier wykorzystuje pandemię politycznie? Narodowców nie upominał, kiedy ci 17 października bezkarnie przeszli ulicami, będącej w strefie czerwonej, stolicy w kilkutysięcznym marszu różańcowym przeciwko „ideologii LGBT". A w tym samym czasie, kiedy na pl. Zamkowym protestowali klienci klubów fitness i trenerzy, stołeczna policja wystawiła uczestnikom protestu 11 mandatów i skierowała 215 wniosków o ukaranie do sądu. Funkcjonariusze sporządzili też 226 notatek do sanepidu.

Premier nie upominał też narodowców, gdy wychodzili na ulicę przeciwko Strajkowi Kobiet. Dopiero w środę zaapelował o powstrzymanie się od organizacji Marszu Niepodległości. Narodowcy z apelu premiera nic sobie nie robią.

Czy pozostaną bezkarni za naruszanie obostrzeń sanitarnych? Czy po 11 listopada premier oskarży o wzrost zakażeń narodowców? Czy uczestnicy marszu będą zatrzymywani?

Koronawirus nie rozróżnia poglądów i skali zaangażowania politycznego. Atakuje jednakowo zwolenników i przeciwników rządu, prawicowców i lewicowców, katolików i niewierzących. Jeśli w szczycie pandemii władze pozwolą na największy marsz w Polsce, to pokażą nie tylko brak konsekwencji, ale też, że nie radzą sobie w sytuacji ogólnospołecznego zagrożenia. 11 listopada nieudolność władz może być jaskrawo widoczna.

Kiedy w maju zatrzymano 62 osoby za udział w strajku przedsiębiorców, w Polsce było 288 nowych przypadków zakażenia koronawirusem i zmarło dziewięć chorych osób.

Kiedy pod koniec października w ramach Strajku Kobiet w 410 protestach na ulice wyszło 430 tys. osób, a aż 236 straciło życie przez koronawirusa i odnotowano niemal 19 tysięcy przypadków zakażenia, reakcja też była. Związkowców z Inicjatywy Pracowniczej zmierzających na Strajk Kobiet trzykrotnie zatrzymano i ostatecznie trafili do podmiejskiej komendy. Doszło do wielu zatrzymań przeciwników zaostrzenia prawa aborcyjnego, a Prokuratura Krajowa zapowiedziała, że będzie karać organizatorów protestów.

Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum