28-latka wsiadła do autobusu jadącego do szpitala po tym, gdy poczuła na ulicy, że zaczęła rodzić. Włoska gazeta "La Repubblica" poinformowała, że kontrolerzy biletów ukarali kobietę mandatem i zostawili ją, by na izbę przyjęć udała się piechotą.

Po porodzie nowa matka postanowiła odwołać się od mandatu, nagłaśniając jednocześnie sprawę w rozmowie z neapolitańskim wydaniem "La Reppublica". Wyjaśniała, że wyszła na spacer, gdy zaczęły się skurcze, i przestraszona wsiadła do pierwszego autobusu, który zobaczyła, jadącego w kierunku szpitala.

- Kontroler, któremu tłumaczyłam swoją sytuację, zamiast towarzyszyć mi do wejście na izbę przyjęć i pomóc mi, polecił mi wysiąść z autobusu - opowiadała kobieta.

Władze komunikacyjnej spółki początkowo odrzuciły odwołanie kobiety. Później jednak, po fali oburzenia w mediach społecznościowych, zdecydowano o anulowaniu kary.

Dodatkowo w weekend wystosowano oficjalne i publiczne przeprosiny za "nadgorliwe" zachowanie kontrolerów, życząc przy okazji matce i dziecku zdrowia.