Niespokojny koniec roku w służbie zdrowia. Do protestu szpitali powiatowych, które ostrzegły resort, że bez podwyżki wycen część z nich trzeba będzie zlikwidować, dołącza Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL). Przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel nie zgadza się jednak, że przyczyną katastrofalnej kondycji lecznic są zbyt wysokie wynagrodzenia personelu lub „zbyt wymagające wobec pracodawców, a nadmiernie komfortowe dla pracowników" normy zatrudnienia. – Powodem jest dramatyczne niedofinansowanie publicznej ochrony zdrowia w stosunku do koszyka świadczeń gwarantowanych. Skutkiem tego jest zaniżona – w większości przypadków – wycena świadczeń refundowanych, co ma na celu zbilansowanie NFZ kosztem szpitali i innych świadczeniodawców – dowodzi Krzysztof Bukiel.

We wtorek w dramatycznym apelu do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego członkowie Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP) napisali, że regulacje prawne, wprowadzone bez zabezpieczenia środków finansowych na ich realizację, mogą doprowadzić do znacznego ograniczenia dostępności do świadczeń w szpitalach powiatowych. Chodzi im o wprowadzone niedawno trzy regulacje, które nakładają na placówki spore wydatki. Oprócz wrześniowej nowelizacji ustawy o wynagrodzeniach zasadniczych w ochronie zdrowia, która gwarantuje minimalną pensję także sekretarkom medycznym i salowym, wymieniają lipcową nowelizację ustawy o świadczeniach zdrowotnych – tzw. ustawę 6 proc. PKB, która wprowadza lojalnościowe podwyżki dla specjalistów do 6750 zł brutto, oraz rozporządzenie w sprawie lecznictwa szpitalnego, zmieniające normy zatrudnienia pielęgniarek. OZPSP skarży się, że pierwsza nie wskazuje źródeł finansowania pensji minimalnych, w przypadku drugiej NFZ zwraca tylko część kosztów wynagrodzeń lekarzy, a trzecia wymusza zatrudnienie dodatkowego personelu. Z kolei nowe normy podnoszą liczbę pielęgniarek na oddziałach zabiegowych do 0,7 pielęgniarki na pacjenta, a na zachowawczych, tj. interna, do 0,6. Regulacja ma przeciwdziałać nadużyciom, gdy na kilkunastoosobowym oddziale dyżurowała tylko jedna pielęgniarka. Szefowie placówek odbierają ją jednak jako dodatkowe obciążenie.

OZZL twierdzi jednak, że to nie w podwyżkach pracowników leży problem polskiej służby zdrowia. „Jeżeli podniesienie pensji lekarza specjalisty do zaledwie 1,5 średniej płacy krajowej stanowi tak dramatyczny problem dla szpitali powiatowych, świadczy to jedynie o tym, jak zaniżona jest wycena świadczeń przez NFZ" – argumentuje Krzysztof Bukiel.

Szefowie szpitali powiatowych są coraz bardziej zdesperowani. Już we wrześniu 136 z nich podpisało się pod apelem, w którym zagrozili, że jeśli resort nie podniesie o 15 proc. ryczałtów dla szpitali powiatowych, wystąpią z sieci. Teraz do ich kłopotów dojdzie 80-procentowa podwyżka kosztów energii elektrycznej.

Zdaniem OZZL problemów szpitali nie poprawi doraźny zastrzyk finansowy, a „lekceważący stosunek ministra zdrowia do protestu dyrektorów pokazuje, że potrzebne jest wspólne działanie związków zawodowych i pracodawców.