Już 14 maja ma się odbyć kolejne posiedzenie Rady ds. Ogólnych UE, a ta ma zdecydować, co dalej ze słynnym art. 7 i procedurą ochrony praworządności. Polsce zaczyna zależeć, aby w negocjowanie unijnego budżetu na lata 2021–2027 wejść bez dodatkowych obciążeń, zwłaszcza że po ujawnieniu kolejnego jego projektu sytuacja nie wygląda dla nas tak różowo, jak wydawało się jeszcze przed tygodniem. Możemy stracić nawet kilkanaście procent obecnej sumy funduszy, a konstruowane przez unijnych biurokratów kryteria mogą preferować już nie coraz lepiej sytuowany wschód UE, ale kraje kłopotliwego Południa. Polska może też zostać ukarana za niedostateczną niezależność sądów obcinaniem funduszy w nowej perspektywie budżetowej, i to bez konieczności akceptacji tej decyzji przez wszystkie państwa Wspólnoty. A ekspertyza wykazująca, że manewr ten nie naruszy unijnych traktatów, świadczy o tym, że do takiego posunięcia KE przygotowuje się bardzo solidnie.