Rośliny i żywność modyfikowana genetycznie od lat budzi emocje. Konsumenci są raczej przeciwni temu, by żywność powstała na bazie GMO lądowała na ich talerzu. A nowocześni rolnicy, czyli producenci tej żywności, nie mają nic przeciwko GMO i powszechnie stosują pasze oparte na modyfikowanej genetycznie soi i kukurydzy. Wspiera ich część naukowców.
Z drugiej strony też są naukowcy, ale dowodzący szkodliwego wpływu żywności z GMO na ludzkie zdrowie. Badania prowadzone w Austrii i w Polsce wskazują, że produkty genetycznie zmodyfikowane mają destrukcyjny wpływ na system rozrodczy u zwierząt i ludzi, prowadzą także do powstania nowotworów. Część rolników alarmuje również, że powszechne stosowanie w uprawach roślin i hodowli bydła organizmów GMO doprowadzi do degradacji tradycyjnego i ekologicznego rolnictwa.
Zagubiony konsument
W natłoku tych dyskusji konsumenci czują się zagubieni. Dla organizacji, które ich reprezentują, oczywisty pozostaje jednak fakt, że przeciętny zjadacz chleba powinien być poinformowany o tym, co wkłada do garnka. Prawu do informacji konsumenckiej była poświęcona debata „Świadomy obywatel – świadomy konsument", która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej".
– Żywność wolna od GMO powinna być specjalnie oznakowana, aby każdy mógł sobie sam wybrać, jaki produkt chce kupić – mówiła podczas debaty Dorota Metera, bioekspert.
W Unii Europejskiej od 1997 r. istnieje obowiązek znakowania produktów żywnościowych i pasz zawierających GMO. Żywność i pasze muszą być znakowane jako modyfikowane genetycznie, jeśli są organizmami zmodyfikowanymi genetycznie lub zawierają organizmy GMO, lub są wytworzone genetycznie. Wyjątkiem od tej zasady, która zwalnia producentów żywności z informowania konsumenta o GMO na etykiecie produktu, są sytuacje, gdy w żywności pojawiły się śladowe ilości GMO jako efekt zanieczyszczenia środowiska oraz gdy obecność organizmów modyfikowanych genetycznie nie przekracza w produkcie wartości granicznej 0,9 proc.