W niedzielę, 13 października, my – obywatele, będziemy mieli wpływ na ukształtowanie sceny politycznej. To dobry czas na podsumowanie rządów ostatnich czterech latach, co może być pomocne przy decyzji, na kogo zagłosujemy. Większość z nas z pewnością wie, na kogo w niedzielę odda głos. Zawsze jednak jest grupa niezdecydowanych wyborców. Dla niej istotne może być, czy reforma służby zdrowia wymaga jeszcze dwóch, a może trzech kadencji, jak ostatnio powiedział przywódca ugrupowania rządzącego. 12 lat potrzebnych do zmian w służbie zdrowia brzmi wyjątkowo pesymistycznie. To wyrok dla wielu chorych, czekających miesiącami na wizyty u lekarzy specjalistów, bądź na badania specjalistyczne.
Obecnie sprawy w sądzie trwają dłużej niż kilka lat temu
A ile trzeba czekać na wyrok w sądzie? To w sądach rozstrzygają się dla wielu najważniejsze sprawy. Sprawy o przywrócenie do pracy, bo pracodawca wyrzucił z niej pracownika bezprawnie, o odszkodowania za utratę zdrowia przez błędy medyczne, przeciwko nieuczciwym dłużnikom, rodzinne, w tym rozwodowe i o opiekę nad dziećmi, wreszcie, choć to nie koniec listy, sprawy spadkowe. Moje obserwacje jako adwokata zajmującego się sprawami sądowymi, prowadzą do wniosku, że obecnie sprawy trwają dłużej niż jeszcze kilka lat temu.
Czytaj także: Lata 2015–2019: największy od 1989 r. regres w praworządności
Ale może mój punkt widzenia nie jest obiektywny, bo patrzę z perspektywy prowadzonych przeze mnie spraw w sądach warszawskich? Sięgnąłem zatem do statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości. Okazuje się, że w sądach rejonowych, tych, w których rozpoznawanych jest najwięcej spraw, czas oczekiwania na wyrok, porównując stan z 2015 r. do 2017 r. , wydłużył się o 42 procent. To w 2015 r. doszło do zmiany układu politycznego. Wtedy do władzy doszła koalicja polityczna, głosząca potrzebę zmian w wymiarze sprawiedliwości. Za zbyt wolne rozpoznawanie spraw obwiniano środowisko sędziowskie, jakoby skażone wirusem postkomunizmu. Na Kongresie Prawników Polskich w Katowicach w 2017 r. powiedział o tym jeden z wiceministrów sprawiedliwości, co spowodowało opuszczenie sali przez wielu uczestników. Sędziowie to obecnie głównie ludzie młodzi, 35–40-letni. Mówienie, że są skażeni przeszłym systemem brzmi jak kiepski żart.
W tym samym roku – 2017 – statystyki na temat „sprawności postępowań sądowych" zamieszczane w Informatorze Statystycznym Ministerstwa Sprawiedliwości pokazywały negatywne skutki wprowadzanych zmian. Najnowsze statystyki też nie napawają optymizmem. Tymczasem zamiast działań na rzecz przyspieszenia rozpoznawania spraw, podejmowano działania jałowe tworzące pozory reformy, a w rzeczywistości budujące podziały społeczne, podważające autorytet sądów, dzielące środowisko sędziowskie.