Część sędziów najwyraźniej nie lubi tej grupowej ścieżki, może się nawet jej obawia, zbyt łatwo akceptując zarzuty proceduralne, by nie powiedzieć: kłody rzucane przez pozwane firmy, banki czy Prokuratorię Generalną.

Dwa przykłady: pozew 15 wydawnictw domagających się zakazania portalowi Chomikuj.pl udostępniania kopii ich książek sąd apelacyjny odrzucił tylko dlatego, że oświadczenia o przystąpieniu do grupy niedostatecznie precyzowały żądania, choć roszczenie było takie samo. Na szczęście Sąd Najwyższy kilka dni temu dopuścił pozew, a sędzia Agnieszka Piotrowska powiedziała, że stanowisko SA traciło z pola widzenia cel ustawy, tj. ułatwienie dochodzenia tego rodzaju roszczeń w postępowaniu grupowym.

Także dopiero za sprawą SN kilkudziesięciu poszkodowanych w katastrofie hali MTK w Katowicach po kilku latach może się domagać odszkodowań grupowo. Wcześniej sądy niższych instancji odrzuciły pozew, uznając, że wymagałby zbadania, czy doszło do pogorszenia sytuacji życiowej u każdego z członków grupy, a to przekracza możliwości zbiorowego pozwu. Tymczasem sędzia SN Irena Gromska-Szuster wskazała, że wykładnia sądów niższych instancji zbyt ogranicza zastosowanie ustawy

Czy jednak wszyscy sędziowie wezmą sobie wskazania SN do serca? Chyba niezbędna jest ingerencja ustawodawcy, żeby tak reklamowana grupowa procedura stała się wreszcie użyteczna i wniosła do wymiaru sprawiedliwości powiew nowości. Wielu poszkodowanym łatwiej występować wspólnie, mogą wtedy np. korzystać z lepszych (droższych) prawników. Dodałbym jeszcze aspekt publiczny: grupowy pozew łatwiej przebija się do opinii publicznej i ujawnia problem, a z pewnością sam spór. Nie bójmy się ich rozwiązywać pod kontrolą sądu.