Suweren za stołem sędziowskim - Maciej Czajka o udziale społeczeństwa w wydawaniu orzeczeń

Liczy się tylko siła większości głosów i sprawny długopis.

Aktualizacja: 30.05.2017 07:13 Publikacja: 29.05.2017 17:36

Suweren za stołem sędziowskim - Maciej Czajka o udziale społeczeństwa w wydawaniu orzeczeń

Foto: Fotorzepa/Marian Zubrzycki

„Suweren". Słowo, którego kariera jest godna każdego człowieka stającego w błyskach fleszy, znanego z tego, że jest znany. Słowo-celebryta, pieszczone w ustach polityków, tych wielkich i tych małych. Słowo-celebryta dodawane jako przyprawa do usprawiedliwień i żądań. Magiczne znaczenie, które ma onieśmielać, czasem przerażać, a zawsze ostatecznie kończyć każdą dyskusję. Można powiedzieć, że gdzie diabeł nie może, tam „suwerena" pośle. W ubiegłym tygodniu KRS we współpracy ze Stowarzyszeniem Krajowa Rada Sędziów Społecznych zorganizowała konferencję na temat udziału społeczeństwa w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości. Nie cieszyła się ona medialną popularnością ani nie była przedmiotem zainteresowania polityków, członków ciała ustawodawczego czy rządu.

Być może organizatorzy popełnili błąd. Gdyby bowiem konferencja nosiła tytuł „Kontrolny udział suwerena w korupcyjnych spotkaniach kolesiów przy kawie i ciasteczkach" albo chociaż właśnie „Suweren za stołem sędziowskim", to okazałaby się medialnym sukcesem.

A problematyka ta potrzebuje sukcesu jak kania dżdżu.

Cóż bowiem jest ważniejsze dla podejrzanie lewacko brzmiących „obywateli", naukowo wyglądającego „społeczeństwa" czy konserwatywnie nastawionego „suwerena" niż to, żeby przynajmniej od czasu do czasu ich czy jego przedstawiciel zasiadł za stołem sędziowskim wraz z sędzią zawodowym?

Nic nie jest ważniejsze. Bez względu na to, czy jesteśmy „obywatelami", członkami „społeczeństwa" czy „suwerenem", nic nie jest ważniejsze od tego, żeby sprawiedliwość była wynikiem wykładni prawa połączonego z człowieczeństwem.

Tymczasem medialną ciszę przerwało bodajże jedyne, krótkie sprawozdanie. I jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że MS chce, a nawet zdecydowanie zmierza do zwiększenia udziału suwerena w sądzeniu. Tymczasem przecież będąc obecny na całej konferencji, usłyszałem jedynie, że minister wie, troszczy się, nie mógł przybyć, ale czuwa i na pewno postulaty do niego dotrą. Ani słowa o projektach, o koncepcjach, a nawet o tym, że to właśnie za czasów tego ministra ławnicy stali się gatunkiem wymierającym. Mimo to medialnie jest on w awangardzie zmian, którym chętnie, jak można zrozumieć z tekstu prasowego, przyklaskują także sędziowie.

Prawda jest zgoła inna. Ani przedstawiciel ministra, ani żaden inny polityk nie powiedział głośno, że prawdziwe zastosowanie art. 4 Konstytucji RP w wymierzaniu sprawiedliwości, tego samego, który pozwolił „suwerenowi" stać się celebrytą, objawia się właśnie w bezpośrednim udziale społeczeństwa w wydawaniu orzeczeń.

Jeżeli politycy o tym nie wiedzą, to przypominam jako obywatel tego kraju, członek społeczeństwa, wreszcie suweren, że wprawdzie w formie szczątkowej, ale ławnicy przetrwali w regulacjach prawnych i niosą ze sobą wszystko to, czego oni głośno domagają się na wiecach. Wystarczy tylko trochę wysiłku, aby przywrócić sprawie normalne proporcje – zwiększyć udział ławników, pozwolić, aby to ludzie sami poczuli ciężar wymierzania sprawiedliwości.

Obawiam się jednak, że politycy doskonale o tym wiedzą, ale wysiłek jest dla nich zbyt duży. Cóż to bowiem za zysk budować coś, mozolnie, cegła po cegle, aby położyć podwaliny pod rzeczywiście społeczny wymiar sądów, skoro za rogiem można się wsławić w bitwie, gdzie liczy się tylko siła większości głosów i sprawny długopis.

Bo walka toczy się gdzie indziej. To walka o rząd dusz, a może tylko o rządek dusz, ale za to jakich – 25 dusz członków Krajowej Rady Sądownictwa, kilkadziesiąt–kilkaset dusz prezesów sądów. One pozwolą mieć kontrolę nad wszystkim i wówczas... kto się odważy?

A obywatele, społeczeństwo, suweren?

W szczęku oręża sejmowego nikt już tego nie słyszy, bo i po co – przecież zwycięzców się nie sądzi...

Do czasu.

Maciej Czajka, dr nauk prawnych, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, członek Zarządu Stowarzyszenia Sędziów THEMIS

„Suweren". Słowo, którego kariera jest godna każdego człowieka stającego w błyskach fleszy, znanego z tego, że jest znany. Słowo-celebryta, pieszczone w ustach polityków, tych wielkich i tych małych. Słowo-celebryta dodawane jako przyprawa do usprawiedliwień i żądań. Magiczne znaczenie, które ma onieśmielać, czasem przerażać, a zawsze ostatecznie kończyć każdą dyskusję. Można powiedzieć, że gdzie diabeł nie może, tam „suwerena" pośle. W ubiegłym tygodniu KRS we współpracy ze Stowarzyszeniem Krajowa Rada Sędziów Społecznych zorganizowała konferencję na temat udziału społeczeństwa w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości. Nie cieszyła się ona medialną popularnością ani nie była przedmiotem zainteresowania polityków, członków ciała ustawodawczego czy rządu.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie