Crash test z hipoteką, czyli próba zaspokojenia wierzyciela

Zdaniem syndyków i sądów upadłościowych to „moment zbycia" rozstrzyga o być albo nie być wierzyciela hipotecznego. To jednak absolutnie niedopuszczalna konstatacja.

Publikacja: 09.02.2019 13:40

Crash test z hipoteką, czyli próba zaspokojenia wierzyciela

Foto: Adobe Stock

Zabezpieczenie rzeczowe (w tej sprawie: hipoteka), z założenia ma dać wierzycielowi pewność zaspokojenia się z rzeczy, i to bez względu na to, czyją stała się własnością oraz z pierwszeństwem przed wierzycielami osobistymi właściciela (art. 65 ust. 1 ustawy o księgach wieczystych i hipotece).

Powyższa, gwarancyjna funkcja hipoteki sprawowana jest przez poszczególne przepisy proceduralne (np. art. 1025 § 1 pkt 5 kodeksu postępowania cywilnego, art. 345 ust. 1 prawa upadłościowego). Uprzywilejowana pozycja wierzyciela hipotecznego jest ograniczana tylko wyjątkowo, i to w przypadkach wskazanych explicite przez ustawodawcę.

Wierzyciel może być pewny

To oznacza, że jeśli w toku postępowania egzekucyjnego lub upadłości komornik lub syndyk zbywa taką rzecz, to wierzyciel rzeczowy, co do zasady, ma pewność zaspokojenia się z ceny sprzedaży.

Zaspokojenie następuje z pierwszeństwem przed innymi wierzycielami, choćby też uczestniczyli w postępowaniu egzekucyjnym, czy też w toku postępowania upadłościowego.

Skoro wierzyciel rzeczowy był przezorny i zadbał o swe interesy, to ustawodawca niejako go „premiuje". I nie jest to „premia" byle jaka, gdyż wierzyciel dostaje gwarancję zaspokojenia się przed tymi wierzycielami, którzy – zachowując się biernie – nie wykazali się podobną dbałością o własne interesy.

Równie istotne jest jednak i to, że ową zapobiegliwość wierzyciela hipotecznego ustawodawca nagradza w jeszcze jeden, wręcz wyjątkowy sposób.

Otóż, ogranicza prawo własności każdoczesnego właściciela rzeczy, albowiem ten de facto musi uhonorować prawa wierzyciela hipotecznego. To niezwykle doniosła uwaga. Prawo własności to prawo, którego ochrona jest gwarantowana konstytucyjnie (art. 64 ust. 1 Konstytucji RP). Ograniczenie prawa własności jest możliwe wyłącznie w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności (art. 64 ust. 4 konstytucji).

A co z tzw. międzyczasem?

W stanie prawnym obowiązującym do 1 stycznia 2016 r. problemy wierzycieli hipotecznych zaczynały się jednak, gdy rzecz została zbyta w toku egzekucji sądowej, a przed zrealizowaniem planu podziału ogłoszono upadłość.

Zgodnie z art. 146 prawa upadłościowego i naprawczego (puin), sumy uzyskane w egzekucji trafiają do masy. Tak jest i obecnie, albowiem art. 146 ust. 2 prawa upadłościowego (pr.up.) – wciąż obowiązuje.

W takich przypadkach syndycy, a za nimi sądy upadłościowe zajmują stanowisko skrajnie niekorzystne dla wierzycieli hipotecznych. Twierdzą, że skoro z chwilą uprawomocnienia się postanowienia o przysądzeniu własności – hipoteka wygasła z mocy prawa (art. 1000 § 1 k.p.c.), to wierzyciel zostaje pozbawiony uprzywilejowanej pozycji.

Prawo do zaspokojenia się przed innymi wierzycielami – ulega swoistej „dematerializacji". Takiego skutku jednak już by nie było, gdyby w postępowaniu egzekucyjnym udało się dokonać podziału sumy uzyskanej ze sprzedaży (art. 1035 k.p.c.), lub gdyby takiej sprzedaży dokonał już sam syndyk (art. 336 ust. 1 i art. 345 puin).

Krótko mówiąc, zdaniem syndyków i sądów upadłościowych – to „moment zbycia" rozstrzyga o być albo nie być wierzyciela hipotecznego.

W moim przekonaniu to jednak absolutnie niedopuszczalna konstatacja.

W jakim celu ta zmiana?

Od 1 stycznia 2016 r. weszło w życie prawo restrukturyzacyjne (pr. res.), którym dokonano nowelizacji aż 47 innych ustaw oraz obszernie znowelizowano puin. Do art. 146 pr. up. dodano nowy ust. 2a w brzmieniu:

Sumy uzyskane ze sprzedaży w postępowaniu egzekucyjnym składników majątkowych obciążonych rzeczowo traktuje się w postępowaniu upadłościowym jak sumy uzyskane z likwidacji obciążonych rzeczowo składników masy upadłości.

Pod rządami pr. up. wątpliwości już nie ma. Niestety, problem nie zniknął, ponieważ do licznych toczących się nadal postępowań – ciągle stosuje się starą regulację. Wystarczy, że wniosek o ogłoszenie upadłości został złożony przed 1 stycznia 2016 r.

Rodzi się więc pytanie, w jakim celu ustawodawca wprowadził ust. 2a do art. 146 pr.up.?

W uzasadnieniu do rządowego projektu pr.rest (druk nr 2824), stwierdza się (str. 75), co następuje:

„2) dodaje się ust. 2a, który jednoznacznie będzie regulował postępowania z sumami uzyskanymi ze sprzedaży w postępowaniu egzekucyjnym składników majątkowych obciążonych rzeczowo. Oczywiste, że mając na względzie utrzymanie realnego znaczenia zabezpieczeń rzeczowych, sumy te należy w postępowaniu upadłościowym traktować tak samo jak uzyskane z likwidacji obciążonych rzeczowo składników masy upadłości".

Zdaniem doktryny

Doktryna nie ma wątpliwości. W zasadzie jednolicie przyjmuje się, że przed 1 stycznia 2016 r. były wierzyciel hipoteczny winien być traktowany, tak jak gdyby sprzedaży dokonał syndyk, a nie komornik. Według niektórych sprawa jest wręcz oczywista. [zob. w P.Zimmerman: Prawo upadłościowe Prawo restrukturyzacyjne, Komentarz, 4 Wydanie, C.H. Beck, W-wa 2016, str. 295]. Równie kategorycznie wypowiedział się S.Gurgul [zob. w S.Gurgul, Prawo upadłościowe Prawo restrukturyzacyjne, Komentarz 10 Wydanie, Wydawnictwo C.H. Beck, str. 395-396]. Na podobnym stanowisku stoją także A. Jakubecki oraz F.Zedler [zob. w Prawo upadłościowe i naprawcze, Komentarz, wydanie III, Lex 2011, pkt 9].

Szkoda, że żaden z tych komentarzy nie zawiera pogłębionej analizy prawnej.

Co na to sądy?

Sądy upadłościowe w większości stoją na stanowisku zgoła odmiennym. Ich zdaniem „pechowy" wierzyciel może wziąć udział tylko w podziale ogólnych funduszów masy upadłości, razem z wszystkimi innymi wierzycielami, co prawie zawsze oznacza brak zaspokojenia. Rzetelnej argumentacji prawnej brak. Jak bumerang wraca natomiast teza, że w toku upadłości prymat zyskuje interes ogółu wierzycieli nad interesem pojedynczego wierzyciela. Skoro ta kwestia explicite została uregulowana dopiero od 1 stycznia 2016 r., to – zdaniem sądów – interes byłego wierzyciela rzeczowego przed tą datą nie zasługiwał na ochronę.

Próżno szukać rozstrzygnięć w orzecznictwie SN lub sądów powszechnych. Przesądza o tym obowiązująca od lat regulacja art. 222–223 puin (pr.up.). Moim zdaniem ten brak nadzoru jurydycznego nad sądami upadłościowymi spowodował upowszechnienie się oczywiście wadliwej wykładni puin. Sądom łatwiej powołać się na „interes zbiorowego wierzyciela" niż poddać problem wnikliwej analizie.

A do czego prowadzi wnikliwa analiza?

Jeśli wierzyciel hipoteczny nie zdążył się zaspokoić w egzekucji, to powinien być traktowany w toku ogłoszonej później upadłości, tak jakby został potraktowany, gdyby sprzedaży rzeczy dokonał syndyk. Brak przed 1 stycznia 2016 r. przepisu, który wprost artykułowałby taką normę, nie może oznaczać, że norma taka nie obowiązywała na gruncie puin.

W uchwale z 14 maja 2014 r., rozstrzygając na gruncie puin dużo bardziej kontrowersyjną kwestię niż ta, którą się zajmujemy, SN zawarł tezę o uniwersalnym charakterze. Stwierdził, że przepisy ustawy o księgach wieczystych i hipotece (kwh), w zakresie, w jakim dotyczą hipoteki – wyznaczają „ogólny standard zabezpieczenia wierzyciela (bezpieczeństwa hipoteki), który nie może się zmieniać w zależności od tego, czy wierzyciel poszukuje zaspokojenia swej wierzytelności w postępowaniu egzekucyjnym, czy w postępowaniu upadłościowym obejmującym likwidację majątku upadłego" [III CZP 47/11].Warto, aby sądy upadłościowe poddały analizie tok myślowy zaprezentowany w tym orzeczeniu.

Za koniecznością ochrony byłego wierzyciela hipotecznego także przed 1 stycznia 2016 r. przemawia również niepodważalny fakt, że wprowadzony do art. 146 nowy ust. 2a miał charakter jedynie doprecyzowujący.

Powyższe jasno wynika m.in. z uzasadnienia do projektu.

Nie sposób w procesie wykładni uciec także od aksjologii. Stanowisko prezentowane przez sądy upadłościowe (np. postanowienie SR w Poznaniu z 24 października 2018 r., XI GUk 3/18/ŁL) nie wytrzymuje krytyki również ze względu na niemożność zidentyfikowania systemu wartości, który miałby przesądzić o konieczności pozbawienia takiego wierzyciela ochrony. Trudno zrozumieć, czym miałby się kierować racjonalny ustawodawca, który jednoznacznie i bezwzględnie nakazuje chronić („premiować") wierzyciela hipotecznego w toku egzekucji sądowej (art. 1025 § 1 pkt 5 k.p.c.), i tak samo chroni tegoż wierzyciela podczas samej upadłości likwidacyjnej (art. 336, 345 ust. 1 puin). Jaka konkretnie wartość miałaby przemawiać za potrzebą odjęcia tej ochrony w stanach faktycznych jak opisany powyżej? Trudno sobie wyobrazić, aby dało się znaleźć odpowiedź pozytywną na to fundamentalne pytanie.

Zdaniem autora nie ulega wątpliwości, że jedyną „wartością", jaka wybrzmiewa ze stanowiska sądów upadłościowych, jest typowa niechęć do wnikliwej analizy zagadnienia. W wielu przypadkach rozstrzyganie takich sporów z korzyścią dla byłego wierzyciela hipotecznego byłoby nadto równoznaczne z rychłym zakończeniem postępowania upadłościowego, co – zdaniem autora – nie leży często w interesie syndyków.

Czy wartości konstytucyjne mają jeszcze jakieś znaczenie?

Niniejszy problem ad casum pokazuje, że wyłączenie nadzoru jurydycznego nad orzecznictwem sądów upadłościowych było dużym błędem. Może się także okazać, że dość kosztownym.

Jeśli wierzyciel hipoteczny dowiaduje się z ust sędziego komisarza, że po prostu miał „pecha", to trudno bronić tezy, że standardy demokratycznego państwa prawa są zachowane.

Osobiście spotkałem się ze stwierdzeniem sędziego, który wyjaśnił, że mój klient wiedząc, że jest procedowany wniosek o upadłość dłużnika, winien był jakoś doprowadzić do zawieszenia równolegle prowadzonej egzekucji sądowej. Moim zdaniem konieczność uciekania się do obstrukcji postępowań to przejaw swego rodzaju cwaniactwa procesowego. Jeśli jednak to miałby być środek zaradczy, którym sądy próbują usprawiedliwić swoją niechęć do przełamywania wadliwej wykładni prawa – to za pożałowania godny należy uznać fakt, że zajęcia z prawa konstytucyjnego oraz teorii prawa kończą się odpowiednio na pierwszym i czwartym roku studiów prawniczych.

Konieczność zapewnienia ochrony prawnej dla wierzyciela hipotecznego da się z łatwością wywieść z przepisów Konstytucji RP. Sygnalizowałem to już na wstępie. Artykuł 64 ust. 4 ustawy zasadniczej pozwala tylko wyjątkowo ograniczać prawo własności, które bowiem jest jednym z najważniejszych praw, jakie się chroni w demokratycznym państwie prawa. Osłabienie tej ochrony, w naszym przypadku, następuje ze skutkiem dla dobra wierzyciela hipotecznego (art. 65 ust. 1 kwh w zw. z art. 64 ust. 4 Konstytucji RP). Jakaż to zatem inna wartość konstytucyjna miałaby uzasadniać osłabienie tej ochrony? Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że chodzi tutaj o bardzo krótki czas, w którym istotną zmienną jest przypadek. Chodzi bowiem o czas między podzieleniem sumy w toku egzekucji a ogłoszeniem upadłości. Doświadczenie życiowe, ratio legis oraz logika wnioskowań prawniczych, podpowiadają jednoznacznie – nie ma takiej wartości.

Po sprawiedliwość ze skargą nadzwyczajną

Na korzyść wierzyciela hipotecznego przemawia także test na zgodność z innymi przepisami Konstytucji RP. Przykładowo z jej art. 32 ust. 1–2. Koniunkturalizm wnioskowań prawniczych, gdzie za cezurę rozstrzygnięcia przyjmuje się moment podzielenia sumy uzyskanej ze sprzedaży rzeczy w toku egzekucji, w moim przekonaniu stanowi o niedopuszczalnym naruszeniu prawa materialnego w procesie wykładni.

Istotnie narusza bowiem zasadę zakazu dyskryminacji podmiotów prawa. Ze względu na treść normy procesowej zawartej w art. 223 puin wierzyciel hipoteczny raczej zmuszony będzie poszukiwać ochrony swoich oczywiście naruszonych praw poza przepisami puin.

Gdyby taką ochronę miał mu ostatecznie zapewnić wyrok wydany na podstawie art. 4171 § 2 kodeksu cywilnego, to za oczywiste błędy w stosowaniu prawa prze sądy upadłościowe przyjdzie zapłacić Skarbowi Państwa.

Może zdarzyć się i tak, że poszukując elementarnej sprawiedliwości, wierzyciel będzie zmuszony do skorzystania z „osławionej" już skargi nadzwyczajnej, tj. środka uregulowanego od niedawna w art. 89 ust. 1 ustawy o Sądzie Najwyższym. ?

Autor jest radcą

Zabezpieczenie rzeczowe (w tej sprawie: hipoteka), z założenia ma dać wierzycielowi pewność zaspokojenia się z rzeczy, i to bez względu na to, czyją stała się własnością oraz z pierwszeństwem przed wierzycielami osobistymi właściciela (art. 65 ust. 1 ustawy o księgach wieczystych i hipotece).

Powyższa, gwarancyjna funkcja hipoteki sprawowana jest przez poszczególne przepisy proceduralne (np. art. 1025 § 1 pkt 5 kodeksu postępowania cywilnego, art. 345 ust. 1 prawa upadłościowego). Uprzywilejowana pozycja wierzyciela hipotecznego jest ograniczana tylko wyjątkowo, i to w przypadkach wskazanych explicite przez ustawodawcę.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?