Paweł Kowal: Impeachment a nasza sprawa

USA grają nie tylko na rachunek własny, lecz także innych państw.

Publikacja: 14.01.2020 21:00

Paweł Kowal: Impeachment a nasza sprawa

Foto: afp

Jest kilka powodów, dla których prezydent Donald Trump zgodził się na zabicie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. Są wśród nich ważniejsze i drugoplanowe. Można założyć, że jedną z kwestii, która pojawiła się w tle właśnie teraz jest impeachment, który zawisł nad głową dostojnego lokatora Białego Domu.

To prawda, że decyzja Izby Reprezentantów o usunięciu prezydenta z urzędu nie rodzi skutku bez zgody Senatu, a w Senacie republikanie są górą. Nie ma więc obecnie ryzyka, że część konserwatywnych senatorów poprze impeachment. Nic nie wskazuje więc, żeby prezydentowi USA faktycznie groziła utrata władzy przed terminem, nic nie wskazuje na to, by groziło mu, że nie będzie kandydatem republikanów w najbliższych wyborach i wciąż wiele wskazuje na to, że je wygra.

A jednak taktyczny cel, tkwiący gdzieś w głowie przywódcy – pokazanie, że w trakcie superważnej rozprawy z Iranem Ameryka nie może sobie pozwolić na zmianę prezydenta – był zapewne wzięty pod uwagę Trumpa zgadzającego się na jedną z najpoważniejszych operacji wojskowych ostatnich dekad.

Przecież nikt nie jest w stanie przewidzieć łańcuszka wydarzeń, które nastąpią po takim wydarzeniu, jak zabicie kluczowej postaci w państwie potężnego przeciwnika.

Nie chodzi o to, że prezydent USA nie miał racji w ocenie polityki Iranu. Wielu umiarkowanych w sądach ekspertów jest w stanie potwierdzić argumenty, którymi w ocenie polityki Iranu posługuje się lider supermocarstwa. Przykładowo, w tle akcji z Iranem jest przecież wycofanie się przez Zachód z układu INF (o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu) – sprawa była od dawna dyskusyjna.

Zapewne śmierć Sulejmaniego ostatecznie kończy działanie tego układu. A w takim razie obecne posunięcia prezydenta USA uderzą w interesy chińskie, którym bardzo trudno będzie podjąć rywalizację z USA (jeśli Ameryka nie będzie już związana układem). Ponieważ Chiny nie były stroną INF, mogły zbroić się praktycznie bez przeszkód, wchodząc w ostrą strategiczną rywalizację w Azji Południowo-Wschodniej.

Ssytuacja po śmierci Sulejmaniego jest generalnie pod kontrolą: reakcje poszczególnych stron nie wykroczyły poza bezpieczny poziom. A jednak ludzie Zachodu pamiętają, że konflikt i ludzki gniew mają swoją dynamikę, że w 1914 roku zaraz po zamachu na arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie też wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą.

Nieraz w historii, to nawet nie ślepy los albo emocje nakręcały atmosferę międzynarodową, ale uwarunkowania polityki wewnętrznej. Politycy demokratycznie wybrani chcą się pokazać jako trzymający wodze polityki w swoich rękach, dyktatorzy chcą zbudować uzasadnienie przed swoimi współpracownikami i przekonać wszystkich, że są potrzebni. Prezydent USA ma wybory na karku, kierownictwo irańskie demonstracje na ulicy, Putin konkurentów wewnętrznych, których znaczenie przecenia być może, ale ważne jest dla nas, że się ich faktycznie boi. A na świecie przynajmniej w kilku miejscach tlą się ostre konflikty, które podkarmione emocjami, interesami, ambicjami mogą być wojnami, które Polski nie ominą.

Można oczywiście powiedzieć, że urok polityki polega właśnie na tym, że jest „ludzka”, czyli nieprzewidywalna, że o niejednej historii decydują wielkie emocje, przypadki i namiętności. Tyle że sposób podejmowania decyzji przez prezydenta USA oraz ich skutki dotyczą wielu państw i ich obywateli, którzy nie mają najmniejszego wpływu na wybory w USA.

To nie jest tak, że USA odpowiadają za konflikty na świecie, jakby chciała propaganda ich wrogów. Ale jednak w oczywisty sposób na konfliktowe sytuacje można reagować rozmaicie. To nie jest tak, że Stany grają na własny rachunek, jak chcieliby przeciwnicy wszystkiego, co zrobi USA.

Przecież w rzeczywistości, nawet jeśli prezydent USA popełni jeszcze ileś zaskakujących czy błędnych decyzji, na przykład ze względu na kampanię wyborczą, to prawda jest taka, że i tak płyniemy na jednej łódce i swoim małym wiosełkiem także wiosłujemy.

Autor jest posłem Koalicji Obywatelskiej, profesorem politologii

Jest kilka powodów, dla których prezydent Donald Trump zgodził się na zabicie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. Są wśród nich ważniejsze i drugoplanowe. Można założyć, że jedną z kwestii, która pojawiła się w tle właśnie teraz jest impeachment, który zawisł nad głową dostojnego lokatora Białego Domu.

To prawda, że decyzja Izby Reprezentantów o usunięciu prezydenta z urzędu nie rodzi skutku bez zgody Senatu, a w Senacie republikanie są górą. Nie ma więc obecnie ryzyka, że część konserwatywnych senatorów poprze impeachment. Nic nie wskazuje więc, żeby prezydentowi USA faktycznie groziła utrata władzy przed terminem, nic nie wskazuje na to, by groziło mu, że nie będzie kandydatem republikanów w najbliższych wyborach i wciąż wiele wskazuje na to, że je wygra.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej