Pozostanie Antoniego Macierewicza w rządzie będzie skutkowało narastaniem konfliktu z Pałacem Prezydenckim.
Pewnie niektórym osobom posługiwanie się terminologią walki mogło wydać się strategią przesadzoną, ale akurat nie na linii Pałac Prezydencki – MON. Od dłuższego czasu trwa tam co najmniej zimna wojna, o ile nie „hybrydowa" – jak to kolokwialnie określił szef BBN Paweł Soloch.
Wroga można pokonać przez atak frontalny, oskrzydlenie, okrążenie. Można też wybrać mniej krwawą metodę działania, czyli ominięcie. Wtedy przeciwnik może być zmuszony do porzucenia swojej pozycji lub co najmniej przemieszczenia sił.
Jaką taktykę wybrał MON? To chyba oczywiste. Działa na osłabienie prezydenta i jego zaplecza. Za wiedzą szefa MON SKW rozpoczęła postępowanie sprawdzające wobec gen. Jarosława Kraszewskiego, najważniejszego wojskowego doradcy prezydenckiego. Efektem było odcięcie go od informacji niejawnych. Równolegle BBN twierdzi, że od wielu miesięcy nie może doczekać się od MON odpowiedzi na wniosek o wzmocnienie kadrowe biura poprzez delegowanie oficerów wojska.
Prezydent przełknął już wiele, a w nieoficjalnej rozmowie ocenił sposób działania szefa MON jako „metody ubeckie". Z kolejną odsłoną konfliktu mieliśmy do czynienia przed ostatnią wizytą prezydenta u żołnierzy w Kuwejcie. Nie było zgody na to, aby towarzyszył mu dowódca operacyjny, podobno MON miał nawet pretensje do kapelanów, którzy towarzyszyli prezydentowi.