Gdy w poniedziałek po południu w Luksemburgu rozpoczynała się debata unijnych ministrów pracy o pracownikach delegowanych, na stole leżał projekt kompromisu, który Polska była gotowa zaakceptować dla dobra jedności w UE. Takie sygnały Warszawa zresztą wysyłała wcześniej.
Zapowiadała, że może ustąpić po to, by uzyskać więcej w pakiecie mobilności, który ma ustalić zasady pracy kierowców w transporcie międzynarodowym. Oraz po to, by pokazać gotowość do konstruktywnej dyskusji, tak potrzebną w czasach, gdy Warszawa ma pootwierane liczne fronty sporu z Brukselą.