Na pokładzie podwodnej, atomowej i tajnej jednostki AS-12 przeznaczonej do wykonywania zadań specjalnych zginęło 14 oficerów.
– Załogę stanowili „hydronauci". To taka elita naszej marynarki wojennej jak kosmonauci w siłach powietrznych – powiedział „Rzeczpospolitej" jeden z ekspertów w Moskwie.
Siedem ofiar miało stopień wojskowy odpowiadający polskiemu komandorowi (pułkownik w wojskach lądowych), trzech – komandor porucznik (podpułkownik na lądzie), kolejnych dwóch było odznaczonych najwyższym rosyjskim orderem Bohater Rosji. Wśród ofiar jest też dowódca jednostki. W 2000 r. na „Kursku" zginęło 118 marynarzy, ale wśród nich byli tylko dwaj komandorzy (dowódca okrętu i jego zastępca).
Przyczyną katastrofy, która wydarzyła się w nocy 1 lipca, był podobno pożar na pokładzie jednostki znajdującej się pod wodą. – Gdzieś koło wpół do dziesiątej wieczorem wynurza się okręt podwodny. Wypływa na wprost nas. Nigdy w życiu nic takiego nie widziałem. Na podkładzie zamieszanie, ludzie biegają – opowiadał wydaniu „SewierPost" jeden z rybaków z kutra łowiącego na Morzu Barentsa, który przypadkowo stał się świadkiem wynurzenia okrętu. Rybak zapewniał, że nie widział dymu świadczącego o pożarze jednostki.
Okręt, na którym zginęła załoga, oficjalnie zwany „podwodną stacją atomową" AS-12 (nieoficjalnie nazywa się „Łoszarik") jest czymś pośrednim między okrętem podwodnym i batyskafem. Jest tak utajniony, że nieznane są nawet jego podstawowe dane.