Rolnictwo odporne na koronawirusa

Pandemia przetasowała układ sił na wielu rynkach, wiele branż pozostaje zamkniętych. Postawiła też pytania o przyszłość globalnych łańcuchów dostaw. Zdaniem ekspertów w sektorze produkcji żywności może to być szansa dla Polski.

Publikacja: 07.04.2021 09:00

W efekcie pandemii niektóre kraje tworzą strategie, które miałyby zmniejszać ich wrażliwość na długi

W efekcie pandemii niektóre kraje tworzą strategie, które miałyby zmniejszać ich wrażliwość na długie łańcuchy dostaw

Foto: shutterstock

Jednym z głównych aspektów globalizacji, na jakie zwróciła uwagę pandemia, są bardzo wydłużone łańcuchy dostaw. Zamknięcie granic wielu krajów, szczególnie w pierwszych miesiącach od pojawienia się koronawirusa, wprost przełożyło się na problemy z dostępnością komponentów do produkcji w różnych sektorach. Szczególnie odczuły to choćby motoryzacja, producenci elektroniki czy firmy farmaceutyczne. Jakie skutki pandemia przyniosła dla produkcji rolnej i czy wpłynie na łańcuchy dostaw w tym sektorze? Zdaniem ekspertów rolnictwo pokazało swoją siłę.

Wysoka odporność

– Nie ma dziedziny życia, która by nie ucierpiała w skutek pandemii. Dotyczy to także rolnictwa. Oczywiście poszczególne sektory poszkodowane zostały w różnym stopniu. Europejska produkcja rolna ucierpiała przede wszystkim wskutek zamknięcia branży HoReCa. To tam, do hoteli, restauracji trafiało wiele świeżych produktów. Początkowa faza pandemii spowodowała również istotne zakłócenia w transporcie żywności. Ograniczenia w przemieszczaniu, zamknięte granice i lockdown miały wpływ na przepływ towarów, w tym rolniczych – mówi „Rzeczpospolitej” Grzegorz Puda, minister rolnictwa i rozwoju wsi.

– Taka sytuacja zbiegła się w czasie z proponowanymi zamianami w europejskim rolnictwie. Zielony Ład i wszystkie aspekty z tym związane mają doprowadzić do odejścia od maksymalizacji zysku na rzecz rolnictwa zrównoważonego. W ramach tych zmian podniesiony został także problem łańcuchów dostaw. Dostrzeżono wreszcie, że muszą być one skrócone. Chociażby ze względu na marnowanie żywności czy konieczność jej konserwowania. Konsument w Polsce spożywa w ciągu roku ponad 2 kg różnego rodzaju konserwantów, przeciwutleniaczy, emulgatorów, czy wzmacniaczy smaku. Sytuacja powstała w wyniku pandemii tylko potwierdziła słuszność takiego kierunku działań. Wpisuje się to z resztą w ogólną tendencję, w myśl której konsumenci poszukują produktów mało przetworzonych, najchętniej tradycyjnych, wyprodukowanych tuż obok. Tak więc w sposób naturalny te łańcuchy dostaw muszą się zmienić – ocenia Grzegorz Puda.

– Po roku trwania bezprecedensowego kryzysu, jakim bez wątpienia jest pandemia, można powiedzieć, że łańcuchy dostaw w sektorze rolno-spożywczym i sektorach bezpośrednio z nim powiązanych wykazały się bardzo wysoką odpornością. W pierwszym okresie pandemii presja na łańcuchy dostaw była bezprecedensowa – konsumenci robili zakupy żywnościowe na zapas, czasowo zamknięte były granice, utrudnione w dużej mierze przepływ pracowników i transport, a nakładane ograniczenia zatrzymywały całe branże przemysłu i usług. Jednak w tych niezwykle trudnych warunkach puste półki w sklepach były rzadkością – ograniczały się do pojedynczych produktów żywnościowych i w ciągu kilku dni były zapełniane – mówi „Rzeczpospolitej” Michał Koleśnikow, kierownik zespołu analiz sektorowych PKO Banku Polskiego.

– Łańcuch dostaw żywności został potraktowany w kryzysie priorytetowo – szybko przywrócono transport międzynarodowy, zastosowano wyłączenia od niektórych ogólnych reguł przeciwepidemicznych np. dla rolników, kierowców przewożących żywność czy pracowników sezonowych. Branża spożywcza szybko i skutecznie wprowadziła dodatkowe procedury bezpieczeństwa w związku z Covid-19, na wysokości zadania stanęły handel, logistyka i inne branże wspierające sektor rolno-spożywczy – dodaje ekspert.

Zaznacza, że kryzys na taką skalę spowodował problemy w niektórych obszarach sektora rolno-spożywczego. – Większe zakłócenia dotknęły firm, które specjalizowały się w produkcji dla branży HoReCa. Znaczne ograniczenie działalności gastronomii, zakwaterowania i turystyki praktycznie w całej Europie oznaczało z dnia na dzień drastyczny spadek zamówień. Sytuacja ta przełożyła się również na szybki i duży spadek eksportu niektórych kategorii żywności, w tym np. mięsa czy mrożonych ziemniaków (frytek). Obawy o bezpieczeństwo żywnościowe w niektórych krajach spowodowały wzrost postaw protekcjonistycznych – szczególnie dotyczyło to ograniczeń eksportu pewnych strategicznych surowców (np. zboża) lub zwiększonych zakupów na zapas. Wpłynęło to na podwyżki cen, szczególnie w sektorze zbóż i roślin oleistych – wylicza Michał Koleśnikow.

Wąskie gardła

Generalnie z diagnozą odporności sektora rolniczego na zawirowania związane z pandemią zgadza się Grzegorz Kozieja, dyrektor biura analiz sektora rolno-spożywczego BNP Paribas Bank Polska. Zwraca jednak uwagę na elementy, które powodowały problemy.

– Widzieliśmy wpływ pandemii w tym, że możemy wyprodukować np. jabłka czy pomidory, ale niektóre elementy potrzebne do tego, by tę produkcję sprzedać, sprowadzamy z zagranicy i nie mamy alternatywy dla jednego czy dwóch źródeł dostaw. Chodzi np. o sytuację z początku pandemii z opakowaniami szklanymi z Włoch. Zatem produkcja żywności to jedno, a wzrost świadomości i ostrożności biznesowej państw dotyczącej działania całego łańcucha dostaw to drugie – mówi Grzegorz Kozieja. – Europa, tak jak cały świat, zaczęła zwracać uwagę na to, że łańcuchy żywnościowe, szczególnie dotyczące podstawowych dóbr żywnościowych, są być może za bardzo rozciągnięte i to może być dla nas niebezpieczna kwestia. Niektóre kraje budują strategie, które miałoby zmniejszać tę ekspozycję na długie łańcuchy – dodaje.

Przytacza przykład Niderlandów, które np. w łańcuchu produkcyjnym białka zwierzęcego postawiły na wzrost bezpieczeństwa źródeł dostaw pasz i zmniejszenie uniezależnienia się od importu soi z obu Ameryk. – Podobne trendy zaczęły się jeszcze przed pandemią. Ona je jednak wzmocniła – podkreśla ekspert.

Jednocześnie jego zdaniem taka sytuacja to szansa dla Polski. – Patrzymy na polskie rolnictwo, polską branżę żywnościową jako element systemu europejskiego. Będąc w Unii, jesteśmy częścią wspólnego rynku i z tej perspektywy lokalnych łańcuchów dostaw dla 500 mln ludzi – podkreśla Grzegorz Kozieja.

Z kolei Michał Koleśnikow w kontekście łańcuchów dostaw, w tym żywności, wskazuje na wyzwania związane z wąskimi gardłami. – Spadek popytu w wielu obszarach gospodarki w trakcie 2020 r. spowodował dostosowania po stronie podaży. Obserwowany i oczekiwany bardzo szybki wzrost popytu w 2021 r. powoduje, że produkcja wielu surowców i komponentów nie nadąża za popytem, problemem jest też sprawny transport między kontynentami. Znajduje to odzwierciedlenie m.in. w szybkim jednoczesnym wzroście cen wielu surowców i niedoborach niektórych komponentów (np. mikroprocesorów). Rezultatem jest mniejsza produkcja dóbr finalnych i ich wyższe ceny – mówi.

– W przypadku łańcucha żywnościowego głównymi czynnikami wpływu mogą być ceny surowców do produkcji nawozów, środków ochrony roślin, paliw i smarów, wyższe ceny opakowań i niektórych surowców rolnych oraz koszty transportu. Jeśli sytuacja ta utrzymywałaby się przez dłuższy okres, zmiany te mogą wpłynąć na podwyżki cen żywności – podsumowuje Koleśnikow.

Bezpieczeństwo żywnościowe Europy nie jest zagrożone

Czy pandemia i obserwowane zmiany w łańcuchach dostaw mogą wpłynąć na bezpieczeństwo zaopatrzenia Europy i Polski w żywność?

– Nie obawiam się o bezpieczeństwo żywnościowe Europy – zdecydowanie stwierdza minister rolnictwa i rozwoju wsi.

Zwraca przy tym uwagę na problem wyrzucania jedzenia. 

– Mamy natomiast bardzo dużo do zrobienia w kwestii marnowania żywności. W skali całego kraju to ok. 9 mln ton produktów żywnościowych, które marnujemy. Według Eurostatu, w przeliczeniu na statystycznego mieszkańca znajdujemy się na piątym miejscu w UE. Jak pokazują badania, najwięcej marnujemy jej w naszych domach. Nie oznacza to, że konsumenci są odpowiedzialni za lądowanie żywności w koszu. Dość często żywność lądująca w koszu nie spełnia oczekiwań konsumenta – wskazuje minister. 

– Żywność wysokiej jakości, ekologiczna, nie wpisuje się w obecnie funkcjonujący system globalnej dystrybucji żywności z uwagi na jej krótszą trwałość, mniejszą odporność na warunki przechowywania i transportu. W wielu krajach jest podobnie. Przykład polskiego rolnictwa pokazuje dobitnie, że można zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe, o czym przekonaliśmy się w trudnym czasie pandemii. To samo dotyczy Europy. A powrót do źródeł, do Zielonego Ładu, pozwoli na szersze stosowanie naturalnych środków i metod ochrony roślin, a co za tym idzie mniej pozostałości chemicznych w żywności – podsumowuje Grzegorz Puda.

Jednym z głównych aspektów globalizacji, na jakie zwróciła uwagę pandemia, są bardzo wydłużone łańcuchy dostaw. Zamknięcie granic wielu krajów, szczególnie w pierwszych miesiącach od pojawienia się koronawirusa, wprost przełożyło się na problemy z dostępnością komponentów do produkcji w różnych sektorach. Szczególnie odczuły to choćby motoryzacja, producenci elektroniki czy firmy farmaceutyczne. Jakie skutki pandemia przyniosła dla produkcji rolnej i czy wpłynie na łańcuchy dostaw w tym sektorze? Zdaniem ekspertów rolnictwo pokazało swoją siłę.

Pozostało 93% artykułu
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła