W zeszłym tygodniu Jan Śpiewak został prawomocnie skazany na podstawie art. 212 Kodeksu karnego za zniesławienie prawniczki Bogumiły Górnikowskiej. Ma zapłacić 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki. Śpiewak poinformował na FB, że nie zapłaci kary nawet, gdyby miał za to pójść do więzienia.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia orzekł, że Jan Śpiewak jest winien pomówienia. Zdaniem sądu było to działanie zamierzone, które mogło poniżyć prawniczkę w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywania zawodu adwokata. Sąd utajnił wówczas uzasadnienie wyroku.
Dowiedz się więcej: Śpiewak prawomocnie skazany za pomówienie Bogumiły Górnikowskiej
- W rzeczywistości nie przejęłam żadnej kamienicy czy jej części! Nie działałam w swoim imieniu. Wszelkie czynności wykonywałam w imieniu osoby, którą reprezentowałam. Nie ma tam – chcę to wyraźnie podkreślić! – żadnej nielegalnej reprywatyzacji. Od tego trzeba zacząć - powiedziała adwokat w rozmowie z „Super Expressem”.
- W chwili gdy rozpoczynało się postępowanie, byliśmy przekonani, że jestem ustanowiona jako kurator dla osoby żyjącej, tylko nie wiadomo, gdzie ta osoba w danym momencie przebywa. Dopiero w wyniku działań profesjonalisty – archiwisty okazało się, że osoba ta nie żyje. Ale pozostawiła jednak po sobie spadkobierców. Spadkobiercy ci cały czas uczestniczą w tym postępowaniu. Mój udział w tej sprawie był incydentalny. Ograniczał się do reprezentowania osoby, co do której nie było wtedy żadnych podejrzeń, że miałaby nie żyć - tłumaczyła Górnikowska.