Sroczyński: W obronie Świętego Mikołaja

Nie ma się co na niego obrażać, nawet jeżeli zamiast stroju biskupiego jest ubrany w myśliwską czerwoną kurtkę, przypominając bardziej krasnala – pisze publicysta Olgierd Sroczyński.

Aktualizacja: 15.12.2018 07:41 Publikacja: 13.12.2018 18:15

Sroczyński: W obronie Świętego Mikołaja

Foto: Adobe Stock

Jeden ze świątecznych odcinków serialu „Miasteczko South Park" opowiada historię pojmania Świętego Mikołaja przez iracką służbę bezpieczeństwa. Główni bohaterowie, którzy obserwują katastrofę Mikołajowych sań i jego uwięzienie (wszystko w konwencji parodii filmu „Helikopter w ogniu"), zwracają się po pomoc do Jezusa, z którym formują misję ratunkową. Odbijają Świętego Mikołaja z rąk Irakijczyków, niestety, w trakcie ucieczki Jezus zostaje zastrzelony przez żołnierzy. Po powrocie do South Park Święty Mikołaj wygłasza mowę, w której proponuje, aby od tego momentu święta Bożego Narodzenia upamiętniały Jezusa, który oddał za niego swoje życie.

Żart ten na pewno balansuje na krawędzi bluźnierstwa. W istocie jest on jednak niezwykle pomysłową i celną satyrą na charakter amerykańskich świąt Bożego Narodzenia. Nazwa „Christmas", głównie ze względów poprawności politycznej, bywa często obecnie zapisywana jako „Xmas" lub nawet zastępowana przez „Holidays", więc związek świąt z religią chrześcijańską jest obecnie raczej luźny. (Notabene „X" – grecka litera chi – w Xmas również oznacza Chrystusa, więc Xmas nie jest „świecką" wersją Bożego Narodzenia, jak chcą to widzieć często zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy sekularyzacji). Święta Bożego Narodzenia mają obecnie przede wszystkim charakter komercyjny, będąc hucznym festiwalem konsumpcji; Święty Mikołaj jest natomiast – zamiast Jezusa Chrystusa – centralną ich postacią.

Ekonomia Scrooge'a

Konsumpcjonistyczny wymiar Bożego Narodzenia jest krytykowany od dłuższego czasu. Purytanie w XVII wieku, zarówno w Anglii, jak i w koloniach za oceanem, uderzali w celebrację Bożego Narodzenia jako niezgodną z Biblią, a co ważniejsze – jako celebrację katolicką. Jednak narodziny estetyki amerykańskich świąt w XIX wieku nie były przecież katolickie w wyrazie. Publicystyka krytykująca świąteczny konsumpcjonizm jest bogata tak po katolickiej, jak i po protestanckiej stronie.

Dochodzą do tego argumenty publicystów niekoniecznie religijnych, którzy zajmują się konsumpcjonizmem od socjologiczno-ekonomicznej strony, przeważnie zresztą nie kryjąc sympatii po lewej stronie sceny politycznej. Tutaj sprawa jest prostsza. Przede wszystkim konsumpcja świąteczna prowadzi wręcz do marnowania zasobów: jak dowodzi w swojej „Scroogenomics" Joel Waldfogel, prezenty, którymi obdarowujemy się w czasie rodzinnych spotkań, są przeważnie nietrafione, w związku z czym to, ile wydajemy na święta, nie ma pokrycia w satysfakcji osób z tych wydatków korzystających (dlatego też książka ma podtytuł „Dlaczego nie powinieneś kupować prezentów na święta").

Nie bez znaczenia pozostaje kwestia tego, kto jest obdarowywany. Nie jest przecież tajemnicą, że okres świąteczny to złote żniwa dla producentów i dystrybutorów zabawek, a szkody związane z dziecięcą konsumpcją są dość skrupulatnie zbadane. W przypadku USA, a coraz częściej również Europy, dość sporym problemem jest zadłużanie się – czy to przez karty kredytowe, czy pożyczki gotówkowe – w celu sprostania „społecznym oczekiwaniom" dotyczącym poziomu konsumpcji w okresie świątecznym. Wszystko zaś spięte razem ma dowodzić, że święta Bożego Narodzenia są jedynie wyrazem dominacji globalnego kapitalizmu, ponieważ ich celebracja odbywa się w interesie poszczególnych firm i producentów, a także banków i rynków finansowych.

Chrzest i ewolucja

Nie można zgodzić się jednakże z tym, że Boże Narodzenie, nawet amerykańskie, jest wymysłem sprytnych przedsiębiorców, którzy w ten sposób chcieli sprzedawać więcej produktów. Huczne celebrowanie okresu zimowego ma tradycję dużo starszą niż amerykańska wersja świąt Bożego Narodzenia. Ma to związek z kalendarzem rolniczym ludów północnej Europy, dla których przełom grudnia i stycznia stanowił okres przejścia ze starego roku do nowego, ze śmierci do nowego życia. Tradycje celebracji tego okresu przejścia spotykamy również w starożytnym Rzymie, ale to właśnie w germańskich i celtyckich obrzędach Nowego Roku religijny wymiar „konsumpcji" ujawnia się najwyraźniej.

Szereg świąt i związanych z nimi obrzędów to punkty orientacyjne na przestrzeni roku agrarnego. Jednym z nich było Samhain – często błędnie kojarzone ze skomercjalizowanym obecnie Halloween – którego obrzędy związane były właśnie z powitaniem mrocznego i niepokojącego okresu, jakim była zima. Palono wówczas wielkie ogniska, których popiołami smarowano twarze i domostwa w celu zabezpieczenia się przed szkodliwą działalnością duchów zmarłych. Dla rolniczych ludów Północy zima oznaczała śmierć w sensie dosłownym, ponieważ większość źródeł pożywienia stawała się niedostępna. Człowieka nie chroniły moce przyrody, pozostawał na łasce i niełasce innych duchów – na przykład zmarłych – aż do momentu odrodzenia się życia na wiosnę.

Wejście chrześcijaństwa na obszar wierzeń pogańskich jest przypadkiem historycznym jedynym w swoim rodzaju. Chrześcijaństwo wniosło linearną koncepcję czasu – gdzie oś czasu ma początek i zmierza ku określonemu końcowi – w życie społeczeństw, które przekonane były o cyklicznej naturze rzeczywistości. Częste przypisywanie „ochrzczenia" wielu pogańskich świąt jedynie działalności poszczególnych dostojników kościelnych i ich arbitralnym planom jest niedorzeczne. Ogromna liczba obrzędów pogańskich, które przeniknęły do ludowej religijności, a czasem nawet do oficjalnej chrześcijańskiej liturgii, każe przypuszczać, że przejęcie to odbywało się na drodze ewolucyjnej, gdzie stare mitemy zyskiwały nowe, chrześcijańskie wcielenia. Św. Marcin, św. Błażej, św. Jerzy czy nawet św. Mikołaj stanowią przykłady właśnie takich postaci, których historyczny życiorys jest niejednokrotnie wątpliwy, ale mitologiczny sens – nadzwyczaj głęboki.

Nowy cykl życia

I tak Święty Mikołaj jest przede wszystkim Panem Wilków. Opiekuje się zagrodami, powstrzymując wilki od napaści na trzodę, która stanowiła główne źródło pożywienia w okresie zimowym. Jest również opiekunem myśliwych, którzy polują w lesie. Jak dowodzi Phillipe Walter w „Mitologii chrześcijańskiej", Święty Mikołaj jest wcieleniem celtyckiego Dzikiego Męża – człowieka mieszkającego poza cywilizacją, rozmawiającego ze zwierzętami i posiadającego inne nadnaturalne zdolności. Tutaj z kolei nasuwa się podobieństwo Świętego Mikołaja z Wodanem/Odynem z mitologii nordyckiej, którego ikonografia również przedstawia jako starca z siwą brodą, przewodnika wilków i myśliwego. Odyn prowadził orszak zwany Dzikim Gonem, który konno przebiegał przez nieboskłon; zupełnie tak, jak współcześnie Mikołajowe sanie.

Postać Świętego Mikołaja jest zatem czymś więcej niż jedynie marketingowym wymysłem amerykańskich przedsiębiorców: jest archetypem. Patronuje on bardzo szczególnemu okresowi w roku: okresowi przejścia ze starego do nowego, rozpoczęcia nowego cyklu życia. To dlatego Święty Mikołaj „radzi sobie" dziś wyabstrahowany od chrześcijańskiego sensu Bożego Narodzenia i od własnej chrześcijańskiej biografii biskupa Miry.

Na Świętego Mikołaja nie ma się co zatem obrażać – nawet jeżeli zamiast stroju biskupiego jest ubrany w myśliwską czerwoną kurtkę, przypominając bardziej krasnala, a nie poważnego biskupa. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, potrzebujemy prezentów i potrzebujemy celebracji świąt Bożego Narodzenia. I potrzebujemy podtrzymywania żywego Świętego Mikołaja. Nawet w zeświecczonej, popkulturowej wersji jest to postać nadzwyczaj pozytywna.

Olgierd Sroczyński jest autorem publikacji z zakresu filozofii politycznej i etyki gospodarczej

Jeden ze świątecznych odcinków serialu „Miasteczko South Park" opowiada historię pojmania Świętego Mikołaja przez iracką służbę bezpieczeństwa. Główni bohaterowie, którzy obserwują katastrofę Mikołajowych sań i jego uwięzienie (wszystko w konwencji parodii filmu „Helikopter w ogniu"), zwracają się po pomoc do Jezusa, z którym formują misję ratunkową. Odbijają Świętego Mikołaja z rąk Irakijczyków, niestety, w trakcie ucieczki Jezus zostaje zastrzelony przez żołnierzy. Po powrocie do South Park Święty Mikołaj wygłasza mowę, w której proponuje, aby od tego momentu święta Bożego Narodzenia upamiętniały Jezusa, który oddał za niego swoje życie.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?