Były sekretarz obrony USA Chuck Hagel o stosunku Donalda Trumpa do NATO

Nie wydaje mi się, że Trump chce się obejść bez NATO. Chodzi mu tylko o to, żeby Europa inwestowała więcej w swoją obronę – tłumaczy były sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Chuck Hagel.

Aktualizacja: 02.12.2016 18:29 Publikacja: 01.12.2016 19:47

Oficerowie Gwardii Narodowej podczas ćwiczeń na Litwie w ramach operacji Saber Strike 2014. Amerykań

Oficerowie Gwardii Narodowej podczas ćwiczeń na Litwie w ramach operacji Saber Strike 2014. Amerykańscy żołnierze nieraz już byli obecni w krajach byłego ZSRS.

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Co się stało z republikanami? Pytam pana jako byłego republikańskiego senatora, który w 1980 roku organizował kampanię prezydencką Ronalda Reagana w Kalifornii, oraz wieloletniego członka tej partii.

Chuck Hagel: Nie ma wątpliwości, że dzisiaj w Partii Republikańskiej panuje chaos i zamieszanie. Ugrupowanie to składa się z czterech grup, które mają różne podejście do sposobu rządzenia. Nie jest już partią konsensusu, jak kiedyś, z pewną filozofią rządzenia. Tym są właśnie partie polityczne – potężnymi instytucjami, które reprezentują wiele interesów i poglądów, ale są zgodne co do tego, jak rządzić.

To się zmieniło przez lata. Obecnie republikanie nie mają żadnej filozofii. Wspomniał pan Reagana. Jego partia kładła nacisk na wolny handel, na odpowiedzialny rząd, silną obronę narodową, zagraniczne zaangażowanie i silne sojusze. To były pewne wyznaczniki tego, czym była Partia Republikańska. Już tak nie jest, ale myślę, że republikanie znajdą nowe centrowe umocowanie. Zajmie to kilka lat, ale się stanie, a my znajdziemy nowych liderów. Demokracja potrzebuje silnych partii, które przedstawiają inne wizje świata, ale ostatecznie potrafią się porozumieć dla dobra kraju, po to, by mógł się rozwijać.

Czy Hillary Clinton byłaby lepszą alternatywą dla USA niż Donald Trump? Pytam, ponieważ w rozmowie z „The World Herald" podczas wyborów powiedział pan, że jest pan w takiej samej sytuacji jak wielu Amerykanów: rozdarty między dwoma najgorszymi kandydatami prezydenckimi w historii.

Myślę, że trzeba przyjrzeć się temu, jakie stanowiska zajmowali kandydaci. Jako republikanin obawiałem się, że Hillary Clinton ze swoim pomysłem na rządzenie jest mocno przechylona w lewo, choćby w kwestii stosunku do wolnego handlu. Z drugiej strony – Trump nie był normalnym kandydatem. Nie jest republikaninem. Był co prawda kandydatem tej partii, ale nigdy nie był jej członkiem i nie miał z nią kontaktów. Ja jako republikanin jestem w niektórych sprawach bliższy Trumpowi, ale przecież nie podejmuje się decyzji tylko na podstawie programów politycznych! Kiedy przychodzi do oceny liderów politycznych, charakter jest rzeczą najważniejszą.

Spytam pana jako byłego sekretarza obrony w administracji Baracka Obamy: jak pan ocenia amerykańską politykę zagraniczną w Europie Środkowej i na Bliskim Wschodzie? Czy Donald Trump będzie ją kontynuować?

Świat, w którym obecnie żyjemy, jest dużo bardziej skomplikowany niż kiedykolwiek po II wojnie światowej. Zmienił się podział sił i stosunki gospodarcze. Na dzisiejszy świat wpływa m.in. technologia i zmiany demograficzne, dlatego moim zdaniem polityka zagraniczna jest współcześnie dużo bardziej skomplikowana niż kiedyś. Odnosi się to do każdego państwa, ale w szczególności do Stanów Zjednoczonych. W związku z tym zdecydowanie popieram zacieśnianie naszych relacji z sojusznikami na całym świecie. Żaden kraj nie jest tak silny ani tak duży, żeby samotnie próbować rozwiązywać problemy na Bliskim Wschodzie lub gdziekolwiek indziej. To wymaga współpracy i koordynacji interesów wielu państw.

I to wystarczy?

Jestem ogromnym zwolennikiem handlu międzynarodowego, bo to on może w tym pomóc. W ostatnich latach Stany Zjednoczone ściągały na siebie problemy, bo podejmowaliśmy nieprzemyślane kroki w rodzaju inwazji na Irak. To było niemądra i nieostrożna decyzja, dziś widzimy jej reperkusje. Nowy prezydent będzie musiał stworzyć swoją własną wizję polityki zagranicznej i tego, w jaki sposób chce przez następne cztery lata komunikować się ze światem, z naszymi sojusznikami i wrogami. To jego priorytet.

Czy myśli pan, że rozmieszczenie czterech batalionów NATO w Polsce i państwach bałtyckich to dobry pomysł? Są głosy, że to za małe siły...

Jestem bardzo ostrożny, jeśli chodzi o rozmieszczanie za granicą amerykańskich żołnierzy. Takie działania powinny być wynikiem szczegółowej analizy. Dobrze, że USA rozmieszczą swoich żołnierzy rotacyjnie na wschodniej granicy Europy, nie jestem natomiast zwolennikiem sił stałych.

Rozmieszczanie sił w tych krajach powinno być częścią skoordynowanych działań w ramach NATO, ale powinniśmy być ostrożni, żeby nasze działania nie sprowokowały nieobliczalnych konsekwencji. Złe decyzje dużo kosztują. Nie mamy czasu, żeby zmieniać czy korygować nasze poczynania: nowy prezydent powinien zdecydować, czy chce w dalszym ciągu instalować wojska w waszych krajach.

Czy my, Polacy, powinniśmy się obawiać Donalda Trumpa? Szczególnie kiedy mówi on o zmniejszeniu roli USA w NATO, czy w ogóle podaje w wątpliwość sens istnienia NATO i rozważa dogadywanie się z Putinem ponad państwami europejskimi.

Nie wydaje mi się, by Trump chciał się obejść bez NATO. Chodziło mu o to, o czym mówiło wiele administracji, w tym moi poprzednicy w Pentagonie, sekretarze obrony Leon Panetta i Robert Gates. Europa powinna więcej zainwestować w swoją obronę. Jednym z wymogów, jakie stoją przed państwami sojuszu, jest przeznaczanie 2 proc. PKB na obronę. Obecnie tylko pięć krajów z 28 spełnia te wymagania. Jednym z nich jest Polska. Myślę, że Trumpowi chodziło o to, a nie o niewspieranie NATO.

Czy nowy prezydent będzie się chciał angażować w działania sojuszu północnoatlantyckiego?

To bardzo ważny sojusz, jedna z najbardziej udanych instytucji obrony zbiorowej w historii. Jego funkcjonowanie jest w interesie Stanów Zjednoczonych. Myślę jednak, że są potrzebne uczciwe analizy skuteczności NATO. Takie organizacje muszą być przygotowane do nowych zagrożeń, np. ze strony Rosji. To zawsze wymaga zmian i adaptacji. To będzie wymagało tego, o czym powiedział Donald Trump i o czym mówili sekretarze Panetta i Gates – większego zaangażowania państw europejskich we własną obronę.

Rzeczpospolita: Co się stało z republikanami? Pytam pana jako byłego republikańskiego senatora, który w 1980 roku organizował kampanię prezydencką Ronalda Reagana w Kalifornii, oraz wieloletniego członka tej partii.

Chuck Hagel: Nie ma wątpliwości, że dzisiaj w Partii Republikańskiej panuje chaos i zamieszanie. Ugrupowanie to składa się z czterech grup, które mają różne podejście do sposobu rządzenia. Nie jest już partią konsensusu, jak kiedyś, z pewną filozofią rządzenia. Tym są właśnie partie polityczne – potężnymi instytucjami, które reprezentują wiele interesów i poglądów, ale są zgodne co do tego, jak rządzić.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika