Olgierd Sroczyński: Prawdziwe potrzeby

Kryzys to okazja, aby snuć przewidywania na temat przyszłości, ale także, by dokładniej przyjrzeć się ludzkiej naturze i naszym potrzebom – pisze publicysta.

Aktualizacja: 07.05.2020 21:27 Publikacja: 07.05.2020 18:37

Olgierd Sroczyński: Prawdziwe potrzeby

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Wskazywanie, że w obliczu pandemii widać, co „naprawdę" jest ludziom potrzebne, stanowi lejtmotyw dyskusji na temat sytuacji gospodarczej. Celują w tym komentatorzy lewicowi, widząc w obecnej sytuacji potwierdzenie tezy, że kapitalizm jest niczym innym jak tylko systemem kreacji iluzorycznych potrzeb. Kiedy zmienia się perspektywa i zamiast nudy zaczyna zagrażać nam cierpienie – przekonują – to większą wartość zaczynamy przypisywać pracy osób odpowiedzialnych za wywóz śmieci, produkcję żywności, ochronę zdrowia i produkcję przemysłową, niż istnieniu wynagradzanych astronomicznymi kwotami finansistów, celebrytów i sportowców.

Uświadomiona konieczność

Jest w tym pewna doza racji. Trudno zaprzeczyć, że zagrożenie epidemiczne zmienia hierarchię potrzeb, a zatem kasza, makaron i ryż (a także z jakiegoś powodu papier toaletowy) stają się dobrami cenionymi wyżej niż dobra luksusowe, jak wizyta u kosmetyczki, fryzjera czy nowa para butów. Jednak przy próbie odpowiedzi na pytanie, w którym momencie ludzie zmieniają tę hierarchię potrzeb, potykamy się o bardzo konkretne trudności związane ze sposobem, w jaki sposób ludzki umysł dokonuje takich wartościowań.

Po pierwsze, większość wyrzeczeń konsumpcyjnych, które doprowadziły do redukcji etatów w rzekomo „nieesencjalnych" sektorach gospodarki, ma charakter administracyjny. Ludzie ograniczają wydatki konsumpcyjne na pewne konkretne cele nie dlatego, że istotnie zmieniła się hierarchia ich wartości, ale dlatego, że dystrybucja konkretnych dóbr i usług została prawnie – pośrednio lub bezpośrednio – ograniczona. Abstrahując już od dyskusji na temat tego, czy słusznie, arbitralna decyzja administracyjna nie może być miernikiem ludzkich potrzeb. Jest co najwyżej reakcją na aktualny stan wiedzy i wskazuje raczej na stopień suwerenności (swobody decydowania o stanie wyjątkowym i jego egzekucji) danej władzy państwowej.

Istotą ludzkich potrzeb jest bowiem to, że mają one charakter relacyjny. Decyzje o tym, co jest nam potrzebne, podejmujemy na podstawie niezliczonych przesłanek, które uniemożliwiają próby ich obiektywizacji na gruncie ekonomicznym. Popularne wyjaśnienia, że to przekaz reklamowy wywołuje potrzeby, a nie je odkrywa, są metodologicznie wątpliwe, a co najmniej dalekie od uniwersalności. Jeżeli trzymalibyśmy się redukcji do poziomu przeżycia, to właściwie każdy produkt (łącznie z papierem toaletowym i makaronem) mógłby zostać uznany za zbytek.

Powrót do lokalności

Po drugie, uznanie, że poziom przetrwania biologicznego jest jedynym esencjonalnym, wymaga daleko idących założeń dotyczących natury ludzkiej w ogólności. Czy dana rzecz jest zbytkiem czy też nie, można oceniać jedynie w kontekście danej sytuacji.

Odpowiedź, jakiej można z punktu widzenia etyki udzielić na obecną sytuację kryzysową, nie jest nowa, ponieważ konieczność ograniczenia własnych potrzeb jest głoszona przez większość nurtów etycznych. Przyjęcie postawy Sokratesa na targu („Ileż tu rzeczy, których mi nie potrzeba!") jest bez wątpienia najwłaściwszą drogą postępowania – zarówno w momencie kryzysu, jak i poza nim. Uzależnienie od rzeczy zewnętrznych de facto ogranicza wolność człowieka i przyzwyczajenie nawet do małych „luksusów", jak obiad w restauracji, posiedzenie w kawiarni czy wizyta u fryzjera, nie jest różne w skutkach od nałogu, jeżeli tylko którejś z tych rzeczy zabraknie.

Ogromna część tego, co stanowi bolesne wyrzeczenie w obliczu pandemii, jest związana z zewnętrznymi warunkami – złożonością lokalnej struktury społecznej, zagęszczeniem ludności i kształtem infrastruktury. To wielkie skupiska miejskie kreują potrzeby i stymulują pęd do konsumpcji. Psychiczny dyskomfort związany z izolacją to jedynie przykład i to nie najważniejszy.

Miasta nie są eko

Ma to również bardzo konkretny wymiar ekologiczny: ślad węglowy mieszkańca dużego miasta, który żyje w wysokim budynku i pracuje w centrum, jest nieporównywalnie wyższy niż mieszkańca wsi – choćby ten drugi jeździł starym nieekologicznym samochodem i jadł mięso, a ten pierwszy korzystał tylko z komunikacji miejskiej lub roweru i jadł wyłącznie warzywa.

Wielkie skupiska ludzi są znacznie bardziej wrażliwe na nagłe zmiany niż małe, rozproszone wspólnoty. Pandemia pokazała, że całkiem duża część zapotrzebowania na pracę może być zaspokojona przez pracę zdalną, więc ukłon w stronę rozwoju społeczności lokalnych i sprawienie, aby powiaty i gminy nie pustoszały, byłby właściwym scenariuszem amortyzacji skutków kolejnego kryzysu.

Jeżeli zatem chcielibyśmy mówić o jakimkolwiek przyszłościowym rozwiązaniu politycznym, to należy nacisk położyć na ograniczenie kruchości systemu, a więc przede wszystkim jego decentralizację. Wsie i miasta powiatowe obecnie wyludniają się na rzecz dużych ośrodków, co niesie ze sobą koszty ekologiczne, demograficzne i wzmaga podatność na tego typu wstrząsy.

Autor jest absolwentem filozofii

na Uniwersytecie Jagiellońskim,

wykłada i publikuje na temat etyki

gospodarczej i filozofii politycznej,

zawodowo związany jest

z branżą IT

Wskazywanie, że w obliczu pandemii widać, co „naprawdę" jest ludziom potrzebne, stanowi lejtmotyw dyskusji na temat sytuacji gospodarczej. Celują w tym komentatorzy lewicowi, widząc w obecnej sytuacji potwierdzenie tezy, że kapitalizm jest niczym innym jak tylko systemem kreacji iluzorycznych potrzeb. Kiedy zmienia się perspektywa i zamiast nudy zaczyna zagrażać nam cierpienie – przekonują – to większą wartość zaczynamy przypisywać pracy osób odpowiedzialnych za wywóz śmieci, produkcję żywności, ochronę zdrowia i produkcję przemysłową, niż istnieniu wynagradzanych astronomicznymi kwotami finansistów, celebrytów i sportowców.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę