Jedną z najsmutniejszych refleksji towarzyszących 25. rocznicy upadku Związku Radzieckiego jest fakt, że Węgry i Polska, dwa najbardziej niepokorne kraje dawnej radzieckiej strefy wpływów, są obecnie rządzone przez ludzi kopiujących styl Władimira Putina. Jak na ironię, rozmontowują oni niezależne instytucje demokratyczne i ograniczają podstawowe wolności obywatelskie. Sprawdza się stara prawda, że upodabniamy się do tych, których nienawidzimy.
Pogarda dla prawa
Po upadku komunizmu Polska i Węgry podkreślały na każdym kroku, że nie są już państwami Europy Wschodniej. Chciały być częścią Europy Środkowej, a w przypadku Polski – należeć do grupy państw zachodnich na równi z Austrią. Jednak ich obecny sposób sprawowania władzy tak bardzo przypomina putinowski wzorzec, że Unia Europejska może nałożyć na nie sankcje. Takie obawy są w pełni uzasadnione.
Polska, oficjalnie rządzona przez prezydenta Andrzeja Dudę, tak naprawdę jest kontrolowana przez dawnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, szefa Prawa i Sprawiedliwości. To brat bliźniak zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem w 2010 roku. Leciał tam na obchody mające upamiętnić ofiary katyńskiej masakry oficerów dokonanej przez Rosjan w 1940 roku. Choć katastrofę uznano za wypadek, PiS twierdzi, że była wynikiem spisku Kremla. Brzmi to nieco paranoicznie w ustach Kaczyńskiego, który wyraźnie stara się naśladować Putina.
Zarówno Putin, jak i Kaczyński odnoszą się do prawa z pogardą. Manipulowanie procesami osób uznanych za wrogów reżimu należy do ulubionych metod moskiewskich władz. Do oficjalnych wrogów zaliczono byłego szefa Jukosu Michaiła Chodorkowskiego, który podawał w wątpliwość kwalifikacje Putina na urząd prezydenta, Aleksieja Nawalnego, antykorupcyjnego adwokata, który chciał ustalić stan majątkowy dyktatora, a także punkrockową grupę Pussy Riot, która wyśmiewała rosyjską Cerkiew popierającą pana na Kremlu.
Ostatni przykład to pokazowy proces Nadii Sawczenko, ukraińskiego pilota śmigłowca. Skazano ją na 22 lata więzienia na podstawie sfałszowanych zarzutów, według których miała być zamieszana w zabójstwo dwóch rosyjskich dziennikarzy podczas konfliktu na wschodniej Ukrainie.