Mariusz Mrozek: W sprawie Dawidka "paliwem" była nadzieja

Chociaż informacje policjantów kryminalnych od początku wskazywały, że hipoteza o zabiciu dziecka przez ojca - zanim ten popełnił samobójstwo - jest bardzo prawdopodobna - mówi "Rzeczpospolitej" Mariusz Mrozek z KSP.

Publikacja: 21.07.2019 18:27

Mariusz Mrozek: W sprawie Dawidka "paliwem" była nadzieja

Foto: shutterstock

Kiedy ruszyły poszukiwania Dawida Żukowskiego? 

Poszukiwania chłopca zaczęły się z chwilą złożenia przez mamę Dawida zawiadomienia o jego zaginięciu. Był środek nocy z 10 na 11 lipca. Z samego rana o pomoc w nagłośnieniu informacji o poszukiwaniach chłopca poprosiliśmy media, w przekazywanie apelu zaangażowały się wszystkie redakcje. Nasze apele spotkały się z olbrzymim odzewem, a do policjantów od samego początku zaczęły spływać setki informacji. Każdą traktowaliśmy poważnie, żadna nie była lekceważona. W miejsca gdzie miało być widziane dziecko lub jego ojciec, kierowaliśmy funkcjonariuszy. Sprawdzali każdy trop.

Jakie możliwe wersje wydarzeń przyjęli policjanci?

Od początku prowadziliśmy działania dwutorowo. Braliśmy pod uwagę zarówno to, że chłopiec żyje i może potrzebować pomocy, jak również to, że ojciec mógł zabić dziecko, a następnie popełnić samobójstwo - dziś już wiemy, że od początku prawdziwa była druga hipoteza.

Jednak chociaż nasze działania determinuje chłodna ocena faktów, realizm osądu i doświadczenie, to zawsze zostawiamy pierwiastek nadziei na szczęśliwe zakończenie, bo przecież to właśnie nadzieja stanowi najlepsze "paliwo" dla nie ustawania w dalszych wysiłkach.

Ojciec chłopca poruszał się trasą do Warszawy i z powrotem. Czy tylko na tym odcinku koncentrowały się poszukiwania? 

To były jedne z działań. Sprawdzaliśmy, czy w pobliżu trasy pomiędzy Grodziskiem Mazowieckim a Warszawą nie ma dziecka wymagającego pomocy, które może czuć się zagubione, może być ranne lub znajdować się w jakiejś pułapce - to było zadanie postawione przed policjantami prewencji, działającymi w dużych grupach w pododdziałach zwartych, w tyralierach przeczesujących olbrzymie połacie terenu. Do pomocy zaangażowaliśmy strażaków, żołnierzy, helikoptery, drony. Pomagali nam także mieszkańcy Grodziska. Wszyscy byli nastawieni na szukanie żywej osoby.

Jednak pod uwagę był brany i mocno rozpracowywany także "czarny" scenariusz. Jak to wyglądało? 

Tak, jednocześnie w Komendzie Stołecznej Policji rozpoczął swoją pracę specjalny sztab. W jego skład wchodzili najbardziej doświadczeni policjanci operacyjni. Postawiono przed nimi bardzo trudne zadanie. Mieli odnaleźć ciało dziecka. Na czele tych działań stał pierwszy zastępca Komendanta Stołecznego Policji insp. Krzysztof Smela. Po raz pierwszy w historii policja prowadziła poszukiwania na tak dużą skalę. Po raz pierwszy działaniami tymi dowodził bezpośrednio funkcjonariusz tej rangi. Informacje zbierane przez policjantów kryminalnych od początku wskazywały, że hipoteza o zabiciu dziecka przez ojca - przed tym, zanim mężczyzna popełnił samobójstwo - jest bardzo prawdopodobna.

Ciało dziecka zostało odnalezione w rejonie węzła Pruszków, przy autostradzie A2. Wydawało się, że działania skupiały się na węźle Konotopa.  

W czasie kiedy służby prewencyjne sprawdzały setki hektarów terenu, w sztabie KSP grupa analityków na podstawie posiadanych informacji typowała miejsca, gdzie mógł przemieszczać się w środę 10 lipca pomiędzy godzina 17. a 20.52 ojciec dziecka, i gdzie mogły zostać ukryte zwłoki chłopca. Teren został podzielony na sektory. Do działań skierowano setki policjantów pionu operacyjnego. Śledczych i kryminalnych posiadających doświadczenie w tego typu sprawach. To policjanci, którzy sprawdzali teren patrząc na wszystko pod innym kątem niż służby prewencyjne.

Jakie ślady znaleźli kryminalni? 

Mogę powiedzieć jedynie, że policjanci z pionu kryminalnego zwracali uwagę na wszystkie ślady mogące wskazywać na próbę ukrycia zwłok. Dzień po dniu eliminowali kolejne miejsca przesuwając się wzdłuż trasy Grodzisk Mazowiecki - Warszawa. Tam bowiem logował się wcześniej telefon ojca chłopca, tam był widziany jego samochód,  na ten rejon wskazywały również analizy zebranych informacji operacyjnych. 

Poszukiwania zakończyły się w sobotę. Sprawdziły się tragiczne przewidywania...

Po południu, w sobotę 20 lipca kryminalni odnaleźli ciało chłopca. Było ukryte w rejonie węzła Pruszków,  w pobliżu zbiornika retencyjnego.

—rozmawiała Grażyna Zawadka

 

Kiedy ruszyły poszukiwania Dawida Żukowskiego? 

Poszukiwania chłopca zaczęły się z chwilą złożenia przez mamę Dawida zawiadomienia o jego zaginięciu. Był środek nocy z 10 na 11 lipca. Z samego rana o pomoc w nagłośnieniu informacji o poszukiwaniach chłopca poprosiliśmy media, w przekazywanie apelu zaangażowały się wszystkie redakcje. Nasze apele spotkały się z olbrzymim odzewem, a do policjantów od samego początku zaczęły spływać setki informacji. Każdą traktowaliśmy poważnie, żadna nie była lekceważona. W miejsca gdzie miało być widziane dziecko lub jego ojciec, kierowaliśmy funkcjonariuszy. Sprawdzali każdy trop.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Chciała wyłudzić kredyt na zmarłego. Przyprowadziła go do banku
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Przestępczość
Morderstwo Polaka w Szwecji. Aresztowano 17-latka
Przestępczość
Kolejny atak nożownika w Sydney. Zaatakował w kościele
Przestępczość
Kto zabił 39-latka polskiego pochodzenia? Gangi narkotykowe sieją postrach w Szwecji
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Przestępczość
Chiny zalały Wielką Brytanię fałszywkami. Tym razem klienci moga mieć problemy