Na zdjęciach z zamieszek, umieszczonych w mediach społecznościowych, widać stojące w ogniu samochód osobowy i van oraz zakapturzone osoby rzucające koktajlami Mołotowa i petardami w policyjne samochody.
Mark Hamilton, przedstawiciel lokalnej policji poinformował w oświadczeniu umieszczonym na Twitterze, że "w wyniku otwarcia ognia zabita została 29-letnia kobieta". Jak dodał policja traktuje to wydarzenie jak incydent terrorystyczny i wszczęła śledztwo ws. zabójstwa.
Do wybuchu przemocy doszło tuż przed świętami Wielkiejnocy co ma wymiar symboliczny - w 1916 r. w Irlandii wybuchło tzw. powstanie wielkanocne przeciwko rządom brytyjskim na wyspie. Powstanie trwało sześć dni i zakończyło się klęską powstańców. Powstanie to uznaje się jednak za początek istnienia IRA - Irlandzkiej Armii Republikańskiej.
Arlene Foster, przewodnicząca Demokratycznej Partii Unionistów, która opowiada się za dalszą przynależnością Irlandii Płn. do Wielkiej Brytanii nazwała śmierć kobiety "bezsensownym aktem (przemocy)". "Ci, którzy doprowadzili do pojawienia się broni na naszych ulicach w latach 70-tych, 80-tych i 90-tych byli w błędzie. Jest to taki sam błąd w 2019. Nikt nie chce wracać do tego co było" - napisała Foster na Twitterze nawiązując do działań terrorystycznych IRA w drugiej połowie XX wieku zakończonych podpisaniem tzw. porozumienia wielkopiątkowego. Do tego czasu z rąk IRA zginęło ok. 3500 osób.