Narew - szansa dla polskiej zbrojeniówki

System obrony powietrznej krótkiego zasięgu Narew jest obecnie najpewniejszym sposobem na to, żeby polski przemysł obronny spróbować postawić na nogi.

Aktualizacja: 01.08.2018 21:45 Publikacja: 01.08.2018 21:00

Podczas debaty „Narew po Wiśle” dyskutowano o bezpieczeństwie i gospodarce

Podczas debaty „Narew po Wiśle” dyskutowano o bezpieczeństwie i gospodarce

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Na stole jest 20 mld zł. Te pieniądze przyciągają zagraniczne koncerny. Trzeba znaleźć taki, który w ramach partnerstw przetransferowałby nam technologię, co pozwoliłoby stworzyć własny system i przenieść polski przemysł zbrojeniowy na wyższy poziom. Możemy zbudować rozwiązanie, które będzie atrakcyjne na rynkach trzecich, ale przede wszystkim wzmocni nasze bezpieczeństwo. Takie wnioski płyną z debaty „Narew po Wiśle. Jak najbardziej efektywnie pozyskać system krótkiego zasięgu. Wiodąca rola polskiego przemysłu zbrojeniowego i współpraca z firmami międzynarodowymi" zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą".

Priorytet wśród priorytetów

Nie można powiedzieć, że program Narew jest mniej istotny niż program Wisła (obejmujący system średniego zasięgu – głównie rakiety Patriot). Mariusz Cielma, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej", podkreślił, że Narew wypełni rakietowe potrzeby sił zbrojnych, które mamy bardzo rozbudowane. – Zarówno dostawcy, polski przemysł, jak i sama armia wypatrują programu Narew – ocenił.

Tłumaczył, że dzisiaj obrona powietrzna to systemy zintegrowane, jeden organizm, więc wybierając partnerów do programu Narew, musimy brać pod uwagę już podpisane umowy na system Patriot do programu Wisła. – Chodzi o zbudowanie środowiska obrony powietrznej jako środowiska zintegrowanego, opartego na jednej platformie decyzyjnej, prawdopodobnie na jednym systemie dowodzenia – mówił Cielma. – Narew jest czymś, co jest niezbędne siłom zbrojnym, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę, jaką skalę ważności mają działania z powietrza we współczesnych konfliktach zbrojnych – dodał.

Jerzy Gruszczyński, redaktor naczelny „Lotnictwa Aviation International", zauważył, że przeniesienie rozwiązań z Wisły na niższe piętro nie będzie uzasadnione. – Będzie to typowy przerost formy nad treścią. Trzeba sięgnąć po rozwiązania zaczęte od zera jako nowe. Wyjdzie efektywniej i taniej – ocenił. Zaznaczył, że przesądza cena pocisku rakietowego i układu kierowania w nim. – O ile wisienką na torcie jest Wisła, o tyle kręgosłupem, który przesądzi, czy obrona będzie skuteczna, są systemy, które ma nam dać program Narew – zaznaczył.

– Jak tylko została przesądzona Wisła, na światło dzienne wychodzi Narew. Po tym, co mówił minister Błaszczak, możemy się wkrótce spodziewać, że jak zostanie ogłoszony plan modernizacji armii, Narew będzie priorytetem wśród priorytetów – dodał.

Transfer wrażliwych danych

Jakub Skiba, prezes zarządu PGZ, przypomniał, że system Narew to komponent sensoryczny (radiolokacja), efektory (element rażący: wyrzutnie i rakiety) oraz system dowodzenia. Polski przemysł czuje się pewnie w zakresie sensorów, ale potrzebujemy wsparcia w temacie efektorów. – Najciekawsza batalia rozgrywa się w perspektywie przestrzeni systemu dowodzenia – ocenił Skiba. Przyznał, że wszystko zależy od tego, jak dalece system IBCS (immanentny element Wisły) zostanie rozciągnięty. Ten system ma być używany przez wojska NATO. – Istotą rzeczy jest stworzenie naszego systemu, który byłby w pełni kompatybilny i mógł zostać dołączony do systemu IBCS, jednocześnie będąc zasadniczym elementem i wyrazicielem całej idei Narwi – mówił. – Polska myśl techniczna jest w stanie stawić czoła temu i stworzyć nasz własny system dowodzenia. Jest to podejście ambitne, które się przekłada na ogromne perspektywy biznesowe. To są kwestie ogromnych pieniędzy, które mogą trafić do polskiego przemysłu, modernizując go i stawiając technologicznie na nowy poziom – dodał.

Krystian Chmielewski z Kongsberga przyznał, że firma, którą reprezentuje, przygląda się tej sprawie i czeka na decyzję MON. – Nasza oferta dotyczy zarówno długoterminowej współpracy, utworzenia spółki celowej w zakresie realizacji samego programu, jak i produkcji rakiet. Kluczowy jest transfer technologii – mówił Chmielewski. Podkreślił, że ten projekt broni się też biznesowo. – Skala przedsięwzięcia uzasadnia duże inwestycje i transfer technologii związany z systemem dowodzenia i kierowania, który umożliwi pełny aspekt modernizacji, serwisowania i utrzymania tego systemu w Polsce przez polskie firmy – mówił. – Zróbmy coś razem, żeby później wyjść na inne rynki i wspólnie realizować inne programy – apelował.

Paul Stanley, wiceprezes MBDA na Europę, podkreślił, że kluczem jest integracja i połączenie systemów. – Nowoczesne systemy obronne są projektowane w modularny sposób. To nie niespodzianka, że stawia się pytania, jak zintegrować system Narew z IBCS. Nasz system już może współdziałać. Myślę, że koncepcja dwóch osobnych systemów działających w warstwowy sposób jest dobra – ocenił. Żeby to działało w Polsce, wymagany jest duży transfer wrażliwych danych.

– Nie chodzi tylko o składanie tutaj sprzętu. Ważne jest dostarczanie możliwości, które pozwolą na suwerenność i radzenie sobie ze zmieniającymi się zagrożeniami, a to wymaga ogromnego wsparcia na szczeblu rządowym. Mamy już zgodę na transfer bardzo wrażliwej i najnowszej technologii do Polski i możemy współpracować z polskim przemysłem – tłumaczył Stanley.

Co może zyskać przemysł

Na program Narew przeznaczone jest blisko 20 mld zł. – Taka suma dobrze wydana oznacza gigantyczne perspektywy dla polskiego przemysłu w zakresie supernowoczesnych technologii – ocenił prezes PGZ. Oznacza sięgnięcie do wyższej półki producentów uzbrojenia na świecie, bo nie mówimy o offsecie, tylko o własnej polskiej produkcji z transferem technologii.

Skiba jest przekonany, że gdyby udało się stworzyć taki system, byłby on przebojem na rynku światowym i moglibyśmy go sprzedawać. – Liczymy na uzyskanie kompetencji w zakresie produkcji rakiet nie tylko krótkiego, ale i, dlaczego nie, średniego zasięgu. W tym zakresie poszukujemy kontaktów i mądrej współpracy, która przyniesie korzyści obu stronom, z partnerami zagranicznymi – mówił. – Alternatywą jest zostanie rynkiem zbytu, a tego nie chcemy – dodał.

Wejście w kooperację z międzynarodowym silnym partnerem pozwoli dołączyć do fazy badawczo-rozwojowej przy wyrobie, a potem w produkcji. To spowoduje, że nasza produkcja nie ograniczy się tylko do naszego rynku, ale wejdziemy w międzynarodowy łańcuch dostaw.

Przyznano, że koncepcja, aby robić wyrób cały, zamknięty, ze wszystkimi elementami, jest najsłuszniejsza.

Redaktor Cielma ocenił, że polski przemysł powinien być liderem tego typu postępowań. Przypomniał, że w programie Wisła bardzo skromnie potraktowano polski przemysł pod względem offsetowym, program Homar ucieka polskiemu przemysłowi, Piorun też ma problemy. – Jeżeli nie Narew i te 20 mld zł, które są na papierze, to w praktyce sprowadzimy nasz przemysł do prostego serwisowania tego, co do nas dostarczą kontrahenci z zewnątrz – ocenił. Zaznaczył, że polski przemysł ma doświadczenia w integracji, tworzeniu zestawów przeciwlotniczych, nie tylko poszczególnych klocków. – Chodzi teraz o to, żebyśmy weszli poziom wyżej – stwierdził.

20 miliardów do wydania

Partnerów zagranicznych przyciągną pieniądze, chociaż będą współuczestniczyć w budowie systemu docelowo konkurencyjnego dla ich własnych rozwiązań. – Jesteśmy gotowi wesprzeć PGZ i wszystkie spółki, które wokół Narwi by pracowały w zakresie wypracowania własnego rozwiązania. To jest nie tylko bardzo duże ustępstwo z naszej strony, jeśli chodzi o sposób pracy, ale też widzimy, że świat się zmienia i tort trzeba dzielić coraz bardziej – tłumaczył przedstawiciel Kongsberga. Uważa, iż skala programu Narew jest na tyle duża, że nawet takiej firmie jak jego się opłaca przyjść i coś z tego tortu uszczknąć, zrobić razem coś wspólnego i wyjść dalej poza ten rynek. – Wspólnie na tym nie stracimy – zaznaczył Chmielewski.

Paul Stanley przyznał, że w Polsce jest wiele firm, których poziom zdolności i umiejętności mu imponuje. – Potrzebują jednak bliskiego partnera, który pomoże rozwinąć te zdolności. Odpowiedni partner jest niezbędny – ocenił. – Chodzi o brak wiedzy i know-how w temacie rakiet. To możemy dostarczyć – dodał. Z geopolitycznej perspektywy brytyjski rząd widzi Polskę jako ważnego sprzymierzeńca w obszarze obrony i bezpieczeństwa, zwłaszcza biorąc pod uwagę brexit. – Podpisaliśmy traktat obronny w zeszłym roku. Rząd chce to kontynuować, więc mamy wielkie wsparcie.

Współpraca z polskim przemysłem pomoże w umocnieniu bezpieczeństwa w regionie na poziomie rządowym i militarnym – mówił Stanley.

– Nasz potencjał do realizacji programu Narew oparty jest na wieloletnim doświadczeniu naszych spółek i szeregu obecnie prowadzonych programów oraz prac badawczo-rozwojowych. Jesteśmy gotowi do stworzenia i wyprodukowania tego systemu – stwierdził prezes Skiba.

– Narew ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa naszej przestrzeni powietrznej i równie ważne dla rozbudowy naszego potencjału. Nie możemy tego programu zmarnować. Musimy robić wszystko, by mobilizować polityków, opinię publiczną, wszystkich Polaków, żeby to nam wyszło – dodał prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Na stole jest 20 mld zł. Te pieniądze przyciągają zagraniczne koncerny. Trzeba znaleźć taki, który w ramach partnerstw przetransferowałby nam technologię, co pozwoliłoby stworzyć własny system i przenieść polski przemysł zbrojeniowy na wyższy poziom. Możemy zbudować rozwiązanie, które będzie atrakcyjne na rynkach trzecich, ale przede wszystkim wzmocni nasze bezpieczeństwo. Takie wnioski płyną z debaty „Narew po Wiśle. Jak najbardziej efektywnie pozyskać system krótkiego zasięgu. Wiodąca rola polskiego przemysłu zbrojeniowego i współpraca z firmami międzynarodowymi" zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą".

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie