Reklama

Przeciwlotnicza Narew wciąż tonie we mgle

Wart ok. 20 mld zł rakietowy system Narew, wymieniany na czele modernizacyjnych priorytetów armii, do 2026 r. powinien być już na posterunku. Wciąż nie wiadomo jednak, czy tak się stanie.

Publikacja: 27.03.2019 20:00

Oferowany przez Kongsberg zestaw NASAMS chronił szczyt NATO w 2016 r. w Warszawie

Oferowany przez Kongsberg zestaw NASAMS chronił szczyt NATO w 2016 r. w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Szef MON Mariusz Błaszczak, prezentując w lutym najnowszą „konstytucję" polskiego wyścigu zbrojeń, czyli plan modernizacji technicznej do 2026 r., wśród najważniejszych inwestycji wymienił rozbudowę nowoczesnych środków obrony przeciwlotniczej, które uzupełniłyby tarczę średniego zasięgu Wisła i uszczelniły osłonę zgrupowań wojsk i ważnych obiektów RP.

Minister zapowiedział, że elementem Narwi będą wyprodukowane w kraju nowoczesne pociski rakietowe. Osiągnięcie takiej zdolności to cel dla rodzimej zbrojeniówki i istotny element skuteczności budowanej własnymi siłami tzw. zapory antydostępowej RP – krzepił dowódców i dziennikarzy minister Błaszczak. Szef MON nie ogłosił jednak konkursu, który miałby doprowadzić do zakupu przeciwlotniczego oręża i pozyskania przy okazji nowych technologicznych kompetencji dla rodzimego przemysłu.

Szansa zbrojeniówki

– Pilnie potrzebujemy odpornego na ataki rakietowego parasola, który będzie mógł obronić m.in. strategiczne baterie Patriot, zgrupowania wojsk, polowe składy materiałów bojowych i sprzętu w tzw. strefie rażenia atakujących samolotów, śmigłowców i bojowych dronów nieprzyjaciela. Baterie przeciwlotniczego systemu Narew powinny objąć służbę za sześć lat – mówi Marek Borejko, dyrektor Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.

Dyrektor Borejko nie ukrywa, że program „Narew" jest ważny także dla rodzimego przemysłu obronnego. Kolejne ekipy w MON od lat deklarowały, że zbudowanie przeciwlotniczej tarczy krótkiego zasięgu powierzą polskim fabrykom. To zrozumiałe, zwłaszcza że polska zbrojeniówka nie musiałaby kluczowych komponentów broni tworzyć zupełnie od zera. Wojsko już kupuje w krajowych firmach sprzęt niezbędny do obrony przestrzeni powietrznej RP.

Szef Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w PGZ przyznaje, że rodzimej zbrojeniówce do samodzielnego skonstruowania oręża dla przeciwlotniczej Narwi brakuje tylko efektorów, czyli budowanych w kraju nowoczesnych, kierowanych pocisków i wyrzutni. – Najszybszą drogą do ich pozyskania jest zakup licencji. – Chodzi o zagraniczne technologie przeciwlotniczych precyzyjnych rakiet z wieloimpulsowymi silnikami naprowadzanych wielokanałowo (broń może wówczas przechwytywać równocześnie wiele celów), o zasięgu ok. 20 km – tłumaczy Borejko. – W Polsce nigdy takich pocisków nie produkowaliśmy. Aby zbudować samodzielnie kompetencje w tej dziedzinie, potrzeba dekady. Dobrze wynegocjowany zakup wartościowej licencji skróciłby ten proces przynajmniej o połowę – tłumaczy specjalista z PGZ.

Reklama
Reklama

Krytyczny system IBCS

Trzy lata temu, gdy eksperci MON analizowali rynek rakiet i zainteresowanie producentów precyzyjnej broni udziałem w wartym ok. 20 mld zł polskim programie budowy tarczy przeciwlotniczej krótkiego zasięgu, zgłosiło się 13 potencjalnych dostawców, w tym wszystkie liczące się koncerny rakietowe.

Eksperci twierdzą, że dziś lista firm skłonnych do dzielenia się technologiami skurczyła się do kilku, od kiedy wojsko skłania się ku decyzji o integrowaniu przyszłego systemu przeciwlotniczego Narew z tarczą powietrzną średniego zasięgu Wisła i zestawami Patriot za pośrednictwem amerykańskiego systemu dowodzenia IBCS. Wprawdzie nie brak głosów, że taka integracja może być trudna i kosztowna – bo nikt dotąd nie próbował łączyć różnych warstw obrony powietrznej w ramach jednego centrum dowodzenia, to jest teoretycznie możliwa. Tyle że w konsekwencji takiego posunięcia wybór producenta konkretnych rakiet dla polskiej tarczy krótkiego zasięgu zależałby de facto od USA. To twórcy segmentu dowodzenia IBCS (amerykański koncern Northrop Grumman) i urzędnicy z Waszyngtonu ocenią, który licencyjny pocisk z sugerowanych przez Polskę spełnia wymagania i pasuje do układu dowodzenia IBCS zakontraktowanego przez Pentagon również dla US Army. Krytycy tego rozwiązania mają też inne argumenty. USA zgodnie z dotychczasową praktyką w dziedzinie eksportu najnowszych rozwiązań na pewno zamkną dostęp do krytycznych technologii, a to oznacza ograniczenie wpływu rodzimego przemysłu na serwisowanie i modernizację ważnego uzbrojenia.

Biznes
Polskie bombki podbijają świat, Netflix przejmuje WBD i spór o przyszłość NATO
Materiał Promocyjny
System Arche dostępny też dla drobnych inwestorów. Wystarczy 10 tys. zł
Biznes
Nadchodzi Europejski Kongres Gospodarczy 2026. Dialog w centrum uwagi
Biznes
Szybka decyzja Londynu. Aktywa z lodówki trafią na Ukrainę
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Biznes
„Lex Huawei” po pierwszym czytaniu w Sejmie. Są wyniki głosowania
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama