Kosaczew skomentował w ten sposób wizytę Donalda Trumpa w Iraku - była to pierwsza wizyta amerykańskiego prezydenta w bazie wojskowej USA poza granicami Stanów Zjednoczonych od rozpoczęcia przez niego urzędowania w Białym Domu. W Iraku Trump zapowiedział, że nie zamierza wycofywać amerykańskich żołnierzy stacjonujących w tym kraju.
Tydzień wcześniej Trump - wbrew swoim doradcom - podjął decyzję o wycofaniu amerykańskich żołnierzy z Syrii (ok. 2 tysięcy osób). Republikańscy politycy uważają to za błąd i za porzucenie kurdyjskich sojuszników USA, którzy są teraz narażeni na atak Turcji. Po decyzji Trumpa o wycofaniu żołnierzy z Syrii, do dymisji podał się szef Pentagonu, Jim Mattis.
- Stwierdzając, podczas nieoczekiwanej wizyty w Iraku, że zamierza utrzymać bazę wojskową w tym kraju jako trampoliny do działań w Syrii, prezydent USA stara się grać na dwa fronty - stwierdził Kosaczew.
- Z jednej strony wciąż chce zademonstrować intencję porzucenia roli globalnego policjanta, z będącą jej pochodną misją, w czasie której amerykańska krew jest przelewana dla dobra kraju, którego większość Amerykanów nie jest w stanie wskazać na mapie. Z drugiej strony Trump wyraźnie musi uspokoić niezadowolenie wśród Republikanów, którzy w ten sposób zareagowali na jego decyzję o wycofaniu żołnierzy USA z Syrii - dodał rosyjski senator.
Kosaczew skomentował też odejście Mattisa z Pentagonu oceniając, że Mattis "był popularniejszy w Waszyngtonie niż Trump".