Zgodnie z zapowiedziami nad brytyjską stolicą lata wielki, 6-metrowy balon przedstawiający nagiego Trumpa w pieluszce i telefonem komórkowym w dłoni.
Protesty przeciwko wizycie Donalda Trumpa w Londynie pojawiły się niemal tuż po jego zwycięstwie w wyborach prezydenckich, gdy padły pierwsze sugestie, iż nowa głowa światowego mocarstwa może odwiedzić stolicę Wysp Brytyjskich.
Wizytę tę odsuwano w czasie m.in. ze względu na żądania Trumpa. Prezydent nalegał na przykład, by podczas pobytu w Londynie zorganizowano mu przejażdżkę po mieście w królewskiej karocy.
Po swojej wizycie w Polsce w lipcu 2017 roku Trump zagroził, że nie przyjedzie do brytyjskiej stolicy, jeśli Londyn nie zapewni mu równie ciepłego przyjęcia, jakie spotkało go w Warszawie.
Na początku tego roku administracja Donalda Trumpa odwołała przygotowywaną już wizytę w Londynie, która miała się jednak odbyć na zaproszenie królowej, przekazane Trumpowi przez Theresę May podczas jej wizyty w USA. Trump podczas pobytu w Londynie miał otworzyć nową ambasadę USA. Wykorzystał to jako pretekst do odwołania podróży, bo, jak pisał wówczas na Twitterze, "nie jest wielkim fanem decyzji administracji Baracka Obamy" o sprzedaży "za grosze" najlepiej zlokalizowanej ambasady w Londynie tylko po to, by zbudować nową w gorszym miejscu za 1,2 mld dolarów. "Zły interes. Chcieli, żebym przeciął wstęgę. NIE!".