Nie reasumpcja głosowania ani skarga do Trybunału, ale zwyczajne głosowanie w sali plenarnej Sejmu może usunąć wątpliwości co do piątkowego głosowania nad budżetem na 2017 r. w Sali Kolumnowej. Zastrzeżenia co do jego poprawności ma opozycja i część konstytucjonalistów. Choć szanse na jego podważenie są niewielkie, scenariuszy działania może być kilka.
Najprostszą drogą usunięcia zastrzeżeń do ustawy budżetowej i innych przyjętych w piątek ustaw byłby powrót do momentu przerwania obrad w sali plenarnej z powodu blokady mównicy przez opozycję i przegłosowanie ich. Ktoś może powiedzieć ponowne, ale określenia mają tu drugorzędne znaczenie. Zaletą tej drogi jest to, że nie jest formalnie uregulowana, a wynika z logiki funkcjonowania Sejmu. Nie daje więc okazji do jej kwestionowania. Musiałoby tylko dojść do porozumienia głównych klubów, że głosowanie odbędzie bez ekscesów. Taki kompromis powinien ułatwić fakt, że PiS ma większość w parlamencie i ustawa i tak byłaby ponownie uchwalona w takim kształcie jak w piątek.
Prawo opisuje dwie ścieżki korekty wyniku głosowania: reasumpcja i zbadanie sprawy przez Trybunał Konstytucyjny. Obie mają pewne niedogodności. Reasumpcję reguluje art. 189 Regulaminu Sejmu. Zgodnie z nim Sejm może dokonać reasumpcji, gdy wynik głosowania budzi uzasadnione wątpliwości. Wniosek pisemny, co najmniej 30 posłów, może być zgłoszony wyłącznie na posiedzeniu, na którym odbyło się głosowanie. W piątek były indywidualne zastrzeżenia posłów, ale nie ma potwierdzenia, że złożono formalnie poprawny wniosek.
– Wydaje się więc, że ta procedura już z tego powodu nie wchodzi w rachubę – uważa dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wniosek musiałby poza tym zawierać dowody, np. że nie było kworum, bo posłowie PiS byli w tym czasie na mieście, a twierdzi się, że głosowali w Sali Kolumnowej.