PiS nie zostawia swoich. Dostają intratne posady

Politycy partii rządzących, którym nie powiodło się w wyborach, trafiają na posady ministrów i szefów spółek. Zdaniem opozycji to partyjniactwo.

Aktualizacja: 20.01.2020 16:38 Publikacja: 19.01.2020 18:02

Bernadeta Krynicka, była posłanka PiS, podczas posiedzenia Sejmu VIII kadencji

Bernadeta Krynicka, była posłanka PiS, podczas posiedzenia Sejmu VIII kadencji

Foto: Jacek Domiński/REPORTER

Bernadeta Krynicka to była posłanka PiS, która w ostatnich wyborach nie odnowiła mandatu. Wróciła więc do pracy w łomżyńskim szpitalu. Jednak nie jako pielęgniarka, którą była wcześniej, lecz kierownik działu kontraktowania i nadzoru świadczeń medycznych. I może zostać szefową całej placówki. Jak ujawnił portal 4lomza.pl, złożyła ofertę na dyrektora szpitala i ma spore szanse, bo do konkursu zgłosiły się tylko dwie osoby. – Spełniam wszystkie wymogi, formalne i nieformalne – powiedziała i nie jest jedynym politykiem PiS, który przegrał ostatnie wybory, a jest przekonany o swoich kompetencjach. Trwa prawdziwy szturm na spółki i instytucje rządowe.

Partyjne powołanie

Innym nowym przykładem jest były poseł PiS Krzysztof Zaremba. Choć z wykształcenia jest politologiem, od 1 lutego będzie prezesem Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia. W spółce morskiej zatrudnienie znalazła też była posłanka i była senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, od grudnia prezes Polskich Linii Oceanicznych.

Przegranych polityków PiS przybywa też w strukturach rządowych. Przykłady? Były minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, któremu nie udał się start do Senatu, od listopada jest wojewodą mazowieckim. Były wiceminister rodziny Krzysztof Michałkiewicz dostał powołanie na prezesa PFRON. Krzysztof Mazur, który bez powodzenia kandydował z Krakowa w wyborach do Senatu, został z kolei wiceministrem rozwoju. Podobną posadę, tyle że w Ministerstwie Aktywów Państwowych, dostał Zbigniew Gryglas, który w ubiegłej kadencji zasłynął przejściem z Nowoczesnej do Klubu PiS, a następnie nie odnowił mandatu. – Pracowałem w Ministerstwie Skarbu Państwa przez dziesięć lat. Jestem też absolwentem Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. To nie jest nominacja polityczna, lecz bardzo merytoryczna – mówi „Rzeczpospolitej” Gryglas.

Lista spadochronowa

Również rzecznik rządu Piotr Müller przekonuje, że przy doborze kadr liczą się przede wszystkim kompetencje. – Wiele osób, które objęły funkcję w szeroko rozumianej administracji rządowej, to osoby sprawdzone w realizacji takich działań – tłumaczy.

Problem w tym, że kompetencje niektórych przegranych polityków, nominowanych na wiceministrów czy szefów spółek, są podważane przez opozycję. Największe kontrowersje oprócz Krynickiej i Zaremby budzi posada dla Olgi Semeniuk, w styczniu powołanej na podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju. Uchodzi za bliską współpracownicę ministra Michała Dworczyka, jest warszawską radną, a w ostatnich wyborach dostała zaledwie 2,2 tys. głosów.

– Wieloletnie doświadczenie pracy w administracji, Kancelaria Premiera, wcześniej MON, a jeszcze w czasie studiów Pałac Prezydencki. To jest niepodważalne, jeśli chodzi o doświadczenie – wylicza Semenik. – Poza tym nie należy łączyć dwóch faktów: startu w wyborach i funkcji rządowych. To dwie niezależne kwestie – dodaje.

Inaczej falę powołań przegranych polityków PiS widzi opozycja. – Wygląda na to, że w PiS oprócz oficjalnej listy wyborczej funkcjonuje też lista spadochronowa, zapewniająca miękkie lądowanie. Patrząc na osiągnięcia niektórych z tych osób w Sejmie, nie jestem przekonany do najwyższych kompetencji – komentuje senator KO Krzysztof Brejza.

Upartyjnienie Senatu

Podobne zjawisko można zaobserwować po stronie opozycji. W styczniu prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w rządzonej przez PO Warszawie został były wieloletni poseł tej partii Włodzimierz Karpiński. Z kolei marszałek Senatu Tomasz Grodzki szefem centrum informacyjnego izby uczynił Grzegorza Furgę, byłego posła, który bez powodzenia kandydował do Sejmu. Po ogłoszeniu tamtej decyzji były marszałek Senatu Stanisław Karczewski z PiS oburzał się na Twitterze: „Upartyjnienie Kancelarii Senatu jest bezprecedensowe. Nigdy w przeszłości nie miało miejsca zatrudnianie na stanowiskach urzędniczych przegranych polityków”.

Bernadeta Krynicka to była posłanka PiS, która w ostatnich wyborach nie odnowiła mandatu. Wróciła więc do pracy w łomżyńskim szpitalu. Jednak nie jako pielęgniarka, którą była wcześniej, lecz kierownik działu kontraktowania i nadzoru świadczeń medycznych. I może zostać szefową całej placówki. Jak ujawnił portal 4lomza.pl, złożyła ofertę na dyrektora szpitala i ma spore szanse, bo do konkursu zgłosiły się tylko dwie osoby. – Spełniam wszystkie wymogi, formalne i nieformalne – powiedziała i nie jest jedynym politykiem PiS, który przegrał ostatnie wybory, a jest przekonany o swoich kompetencjach. Trwa prawdziwy szturm na spółki i instytucje rządowe.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Kampania samorządowa w metropoliach: Kandydaci szykują strategie na czas do Wielkanocy
Polityka
Jakub Banaszek, prezydent Chełma: Samorząd wolny od polityki? To się nie zawsze udaje
Polityka
Spięcie w obozie PiS. Mastalerek do Błaszczaka: Zajmij się pan pracą
Polityka
Poseł nazwał Jakiego "chłopczykiem w krótkich spodenkach". Błaszczak reaguje
Polityka
Jakub Banaszek: Samorząd powinien być wolny od polityki