W czwartek Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę bezdomnego. W 2015 r. stracił mieszkanie. Od tego czasu tułał się po znajomych i nocował w charytatywnych ośrodkach. W ostatnim z nich, na terenie warszawskiej Woli, zamieszkał. Następnie postanowił złożyć w urzędzie dzielnicy wniosek o przydział mieszkania. Urząd odmówił. Stwierdził, że nie jest właściwy miejscowo do rozstrzygnięcia wniosku, bo obywatel nie jest – i nigdy formalnie nie był – u nich zameldowany. Pobytu w ośrodku dzielnica nie uznała za zamieszkanie, lecz za miejsce chwilowego pobytu. Bezdomny odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Chciał uchylenia uchwały, ponieważ ograniczała mu możliwość ubiegania się o zawarcie umowy najmu lokalu na terenie dzielnicy Wola. Powołał się na uchwałę Rady m.st. Warszawy z 9 lipca 2009 r. w sprawie zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu miasta stołecznego Warszawy. Wynika z niej, że bezdomny starający się o lokal musi mieć jakieś (faktyczne lub nie) miejsce zamieszkania. Uchwała niestety nie precyzuje pojęcia „miejsce zamieszkania". Odsyła tylko do definicji osoby bezdomnej zawartej w art. 6 pkt 8 ustawy o pomocy społecznej, gdzie występuje pojęcie „miejsce zamieszkania". Zdaniem skarżącego nie ma przeszkód, aby uznać ośrodek, w którym obecnie przebywa, za miejsce zamieszkania.
Czytaj także: Schroniska dla bezdomnych z usługami opiekuńczymi
WSA oddalił jego skargę.
Noclegownia nie jest bowiem mieszkaniem w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 4 ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy. Zgodnie z nim chodzi o lokal służący do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych, a także będący pracownią służącą twórcy do prowadzenia działalności w dziedzinie kultury i sztuki. Nie jest takim lokalem pomieszczenie na krótkotrwały pobyt.
W czwartek sprawą zajął się NSA. Oddalił on skargę, nie dopatrując się błędów w wyroku sądu niższej instancji. Według sądu faktycznie nie można noclegowni uznać za mieszkanie, nawet jeżeli przebywa się w niej bardzo długo.