Niemal wszystkie takie areny w Hiszpanii były zamknięte w ostatnim roku z powodu ograniczeń w ramach walki z pandemią, cała branża wzbudzająca kontrowersje, od hodowców specjalnych byków po matadorów i krawców ich strojów znalazła się w kryzysie finansowym. Władze Madrytu ogłosiły że 2 maja maksimum 6 tys. chętnych będzie mogło obejrzeć walki byków, z maskami na twarzach i z zachowaniem wymaganych odstępów. To 40 proc. pojemności obiektu uważanego za największy na świecie — pisze Reuter.

Duże imprezy z bykami w ramach festiwalu San Isidro (od marca do października), podczas targów Feria de Abril w Sewilli czy San Fermin w Pampelunie odwołano w ubiegłym roku, zwierzęta z hodowli trafiały prosto do ubojni.

Jeszcze przed lockdownem ten tradycyjny w Hiszpanii sposób traktowania byków miał już wielu przeciwników, cały sektor mocno odczuwał to od lat. Ankieta przeprowadzona w 2019 r. przez dziennik „El Espańol" wykazała, że 56,4 proc. jest przeciwko walkom byków, 24,7 proc. popiera, a dla 18,9 proc. są obojętne. W ostatnich latach miejscowe władze zmniejszały budżety tych fiestas, najgłośniejszymi przeciwnikami są politycy lewicy.