Na konwencji w Białymstoku mówił Pan, że nie ma zgody na obrażanie Kościoła. Ale czy nie żałuje Pan, że nie reagował już wczoraj, w trakcie wystąpienia Leszka Jażdżewskiego?

Od początku nie ukrywałem swojego niezadowolenia z treści tego wystąpienia. Nie będę się godził na tych, którzy mówią i obrażają całą wspólnotę katolicką. Hierarchowie popełniają błędy, proboszczowie angażując się w politykę źle robią, ale Kościół to coś więcej niż hierarchia i proboszczowie. To wspólnota nas wszystkich, wspólnota Kościoła. Nie będzie mojej zgody i zgody PSL-u na  obrażanie i wykorzystywanie tej wspólnoty, na odbieranie jej prawa do mówienia o sprawach najważniejszych, również o sprawach dotyczących światopoglądu. Będziemy tego bronić niezależnie jakich wykładów i z kim na sali tych wykładów słuchamy.  

Czy to wystąpienie zmieni obraz kampanii i postrzeganie PSL jako koalicjanta w KE?

Ale dlaczego miałoby tak być? PSL jest konsekwentne od 124 lat. Bronimy wartości chrześcijańskich, katolickich. Każdy ma prawo wygłosić swoje poglądy, ale te poglądy nie mogą uderzać drugiego człowieka i nie mogą być przeciwko drugiemu człowiekowi. Na to nie ma naszej zgody.

PSL jest nadal konserwatywną kotwicą KE?

Oczywiście, że tak i niezależnie od tego ile kłamstw na nasz temat się pojawi tak będzie. Rozumiem, że tym którzy dążyli do jak to sami mówili wyeliminowania PSL z życia publicznego jest na rękę dzisiaj odsądzanie nas od czci i wiary, ale nie da się nas zakrzyczeć.  Nie ma w programie KE spraw odnoszących się do światopoglądu, bo nie było na to naszej zgody. A jedynym europosłem mijającej kadencji PE, który stawał w obronie chrześcijan był Andrzej Grzyb właśnie z PSL.