Niemcy przeżywają kolejny wstrząs polityczny. Jakie mogą być skutki?

Szybki koniec Merkel? Rząd mniejszościowy? Takie mogą być skutki nieoczekiwanych wyników głosowania na przywódców współrządzącej SPD.

Aktualizacja: 02.12.2019 10:24 Publikacja: 01.12.2019 18:32

Norbert Walter-Borjans i Saskia Esken

Norbert Walter-Borjans i Saskia Esken

Foto: AFP

Najważniejsze państwo Unii Europejskiej przez najbliższe tygodnie będzie skupione samo na sobie. Scena polityczna jeszcze nie okrzepła po wstrząsie, jakim były znakomite wyniki we wschodnich landach izolowanej przez innych, skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec w wyborach we wrześniu i październiku, a teraz rozhuśtały ją jeszcze zmiany w najwyższych władzach u socjaldemokratów.

W sobotę wieczorem poznaliśmy wyniki długiego procesu wyborczego w SPD, który ciągnął się od lata. Członkowie partii w jego ostatniej rundzie wybrali na nowych szefów polityków lewego skrzydła. To ono jest najbardziej niezadowolone z roli mniejszego partnera CDU w rządzie federalnym, z katastrofalnych wyników partii w różnych tegorocznych wyborach, w tym do Parlamentu Europejskiego (15,8 proc., w poprzednich wyborach 27,3 proc.), oraz z notowań w sondażach (ostatnio 14–15 proc., co sytuuje SPD wśród partii co najwyżej średnich, a uważała się ona za wielką, skierowaną do wszystkich klas społecznych i pokoleń o dużej rozpiętości poglądów – w Niemczech istnieje na to specjalna nazwa, Volkspartei).

Przeczytaj komentarz: Nowe Niemcy, czyli na Zachodzie, niestety, zmiany

Nowi przywódcy to Norbert Walter-Borjans i Saskia Esken, tandem, bo socjaldemokraci ulegli modzie na podwójne przywództwo zapoczątkowanej przez Zielonych. Nie są to politycy młodzi (mają odpowiednio 67 i 58 lat) ani nie wywodzą się z pierwszego szeregu. Walter-Borjans był przez kilka lat ministrem finansów w landowym rządzie Nadrenii Północnej-Westfalii, Esken dopiero od 2013 roku zasiada w Bundestagu, przedtem była politykiem powiatowym.

Pokonali, i to różnicą niemal 8 punktów procentowych, tandem, w którym obok posłanki Klary Geywitz wystąpił jeden z najważniejszych polityków SPD i zarazem Niemiec Olaf Scholz, minister finansów i wicekanclerz.

Klęski doznał establishment SPD, a zwycięzcami są przeciwnicy wielkiej koalicji z CDU i ci mocno w nią wątpiący, w tym młodzieżówka Juso.

Koniec wielkiej koalicji to jeden z możliwych wariantów. Będą one omawiane na zjeździe SPD, który odbędzie się już 6–8 grudnia. Saskia Esken, radykalniejsza część tandemu przywódców, w czasie walki wyborczej sugerowała pożegnanie się z rządem Merkel i zarzucała swojemu partyjnemu rywalowi, wicekanclerzowi Scholzowi, że nie reprezentuje prawdziwych ideałów socjaldemokracji.

Na zjeździe towarzysze, jak mówią do siebie socjaldemokraci, najpierw mają ocenić, czy rząd pod wodzą Merkel wypełnił umowę koalicyjną. Warunkiem pozostania w wielkiej koalicji będą nowe wielomiliardowe wydatki na cele socjalne i ekologiczne, w tym na wprowadzenie minimalnej płacy za godzinę w wysokości 12 euro (teraz wynosi 9,19, a od 1 stycznia ma to być 9,35).

Przetrwanie wielkiej koalicji uchodzi jednak za jeden z mniej prawdopodobnych scenariuszy. Zwłaszcza że budżet Niemiec na następny rok został przegłosowany w piątek, dzień przed ogłoszeniem wyników wyborów w SPD. Dzięki temu możliwy jest wariant rządu mniejszościowego.

Kolejny wariant to utworzenie na czas do wyborów w 2021 r. koalicji CDU/CSU z Zielonymi i liberalną FDP. Taka koalicja, zwana jamajską, miała już powstać po poprzednich wyborach, ale po wielotygodniowych negocjacjach zrezygnowali z niej liberałowie. Teraz raczej by tego nie zrobili, nie jest natomiast pewne, czy nadal są zainteresowani rosnący w siłę Zieloni, marzący o stanowisku kanclerskim.

Całkiem możliwe są także przedterminowe wybory. Byłyby jednoznaczne z końcem kariery kanclerz Angeli Merkel, która planowała pożegnać się z nią za dwa lata. Już teraz można powiedzieć, że pozycja Merkel jeszcze bardziej osłabła, co nie jest dobrym znakiem przez spotkaniem przywódców krajów NATO we wtorek i w środę pod Londynem. To Merkel kształtowała politykę Europy wobec imperialnych zakusów Rosji, bez niej nie byłoby sankcji i Niemcy nie przejęłyby dowództwa nad batalionem NATO na flance wschodniej – na Litwie. Także dobre stosunki niemiecko-polskie w znacznym stopniu są dziełem Merkel.

Polityczne trzęsienie ziemi w Niemczech może mieć wpływ na przewodnictwo w UE, które mają przejąć w drugiej połowie 2020 r.

Najważniejsze państwo Unii Europejskiej przez najbliższe tygodnie będzie skupione samo na sobie. Scena polityczna jeszcze nie okrzepła po wstrząsie, jakim były znakomite wyniki we wschodnich landach izolowanej przez innych, skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec w wyborach we wrześniu i październiku, a teraz rozhuśtały ją jeszcze zmiany w najwyższych władzach u socjaldemokratów.

W sobotę wieczorem poznaliśmy wyniki długiego procesu wyborczego w SPD, który ciągnął się od lata. Członkowie partii w jego ostatniej rundzie wybrali na nowych szefów polityków lewego skrzydła. To ono jest najbardziej niezadowolone z roli mniejszego partnera CDU w rządzie federalnym, z katastrofalnych wyników partii w różnych tegorocznych wyborach, w tym do Parlamentu Europejskiego (15,8 proc., w poprzednich wyborach 27,3 proc.), oraz z notowań w sondażach (ostatnio 14–15 proc., co sytuuje SPD wśród partii co najwyżej średnich, a uważała się ona za wielką, skierowaną do wszystkich klas społecznych i pokoleń o dużej rozpiętości poglądów – w Niemczech istnieje na to specjalna nazwa, Volkspartei).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kuwejt. Emir rozwiązał parlament i zawiesił niektóre artykuły konstytucji
Polityka
Autonomia Palestyńska o krok bliżej do członkostwa w ONZ? Zgromadzenie Ogólne przyjęło rezolucję
Polityka
Sondaż instytutu Pew. Demokraci kochają NATO, Republikanie znacznie mniej
Polityka
Zmiana premiera w Rosji bez zmiany premiera
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Wybory na Litwie. Nausėda szykuje się do drugiej kadencji