Najważniejsze państwo Unii Europejskiej przez najbliższe tygodnie będzie skupione samo na sobie. Scena polityczna jeszcze nie okrzepła po wstrząsie, jakim były znakomite wyniki we wschodnich landach izolowanej przez innych, skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec w wyborach we wrześniu i październiku, a teraz rozhuśtały ją jeszcze zmiany w najwyższych władzach u socjaldemokratów.
W sobotę wieczorem poznaliśmy wyniki długiego procesu wyborczego w SPD, który ciągnął się od lata. Członkowie partii w jego ostatniej rundzie wybrali na nowych szefów polityków lewego skrzydła. To ono jest najbardziej niezadowolone z roli mniejszego partnera CDU w rządzie federalnym, z katastrofalnych wyników partii w różnych tegorocznych wyborach, w tym do Parlamentu Europejskiego (15,8 proc., w poprzednich wyborach 27,3 proc.), oraz z notowań w sondażach (ostatnio 14–15 proc., co sytuuje SPD wśród partii co najwyżej średnich, a uważała się ona za wielką, skierowaną do wszystkich klas społecznych i pokoleń o dużej rozpiętości poglądów – w Niemczech istnieje na to specjalna nazwa, Volkspartei).
Przeczytaj komentarz: Nowe Niemcy, czyli na Zachodzie, niestety, zmiany
Nowi przywódcy to Norbert Walter-Borjans i Saskia Esken, tandem, bo socjaldemokraci ulegli modzie na podwójne przywództwo zapoczątkowanej przez Zielonych. Nie są to politycy młodzi (mają odpowiednio 67 i 58 lat) ani nie wywodzą się z pierwszego szeregu. Walter-Borjans był przez kilka lat ministrem finansów w landowym rządzie Nadrenii Północnej-Westfalii, Esken dopiero od 2013 roku zasiada w Bundestagu, przedtem była politykiem powiatowym.
Pokonali, i to różnicą niemal 8 punktów procentowych, tandem, w którym obok posłanki Klary Geywitz wystąpił jeden z najważniejszych polityków SPD i zarazem Niemiec Olaf Scholz, minister finansów i wicekanclerz.