Z kolei na prośbę Zełenskiego Polska postawiła nową tablicę w Monasterzu koło Werchraty na kurhanie-mogile UPA zamiast tablicy, którą wcześniej zniszczyli nieznani sprawcy. Zresztą w poniedziałek Duda i Zełenski potępili w deklaracji akty wandalizmu dokonywane wobec polskich zabytków kultury i miejsc pamięci na Ukrainie, jak i wobec ukraińskich zabytków kultury i miejsc pamięci w Polsce. Zaapelowano też do właściwych władz o należytą opiekę nad nimi.
– Wszystkie siły polityczne na Ukrainie, nie licząc tych sympatyzujących z Moskwą, są zgodne co do tego, że Polska jest strategicznym i skrajnie ważnym partnerem Ukrainy. Można powiedzieć, że w tej kwestii zarówno rządząca ekipa, jak i opozycja ma konsensus – mówi „Rzeczpospolitej" Ołeksij Honczarenko, deputowany Rady Najwyższej z opozycyjnej partii Europejska Solidarność, związany z byłym prezydentem Petrem Poroszenką.
Znany ukraiński politolog i publicysta Witalij Portnikow, który za rządów Poroszenki stał na czele ukraińskiego zespołu Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa, przekonuje z kolei, że w relacjach Kijowa i Warszawy za rządów Zełenskiego nic „fundamentalnie się nie zmieniło". – Polska zawsze odgrywała ważną rolę dla Ukrainy i zawsze mieliśmy partnerskie relacje. Tu nawet nie chodzi o Poroszenkę. Przypomnijmy sobie współpracę Kuczmy i Kwaśniewskiego. Każdy przyszły prezydent Ukrainy będzie zainteresowany w dobrych relacjach z Polską. Zwłaszcza biorąc pod uwagę liczbę pracujących i mieszkających w Polsce Ukraińców – mówi. W 2019 roku w Polsce pracowało aż 1,5 mln obywateli Ukrainy i liczba ta zwiększyła się czterokrotnie w ciągu ostatnich pięciu lat.
Politolog prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski z prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju, uważa jednak, że w czasach Petra Poroszenki Ukraina skupiała się głównie na partnerstwie z Niemcami. – Poprzednie kierownictwo Ukrainy patrzyło na Niemcy jako na kraj, który otworzy ścieżki do UE. Ale to, co było do osiągnięcia, zostało osiągnięte. Sukcesem więc jest umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z UE, umowa o pogłębionej strefie wolnego handlu, ruch bezwizowy. Na tej drodze dalej jednak nic już nie ma, paliwa politycznego już brak. Nie ma rzeczywistej perspektywy pełnego członkostwa Ukrainy w UE. Niemcy z kolei wyłoniły się jako główny promotor Nord Stream 2, sprzecznego z interesem ukraińskim – mówi „Rzeczpospolitej" Żurawski vel Grajewski. – Ważną dla Ukrainy kwestią jest wymiar energetyczny, współpraca w ramach Trójmorza poprzez plan integracji systemu tranzytu gazu amerykańskiego ze Świnoujścia nad Dniepr – twierdzi.
Wiele wskazuje na to, że jednym z najważniejszych owoców wizyty Dudy na Ukrainie jest podpisana w poniedziałek umowa pomiędzy PGNiG i ukraińskim Funduszem Mienia Państwowego. Umowa otwiera drogę polskiemu koncernowi do ewentualnego udziału w prywatyzacji tamtejszego sektora energetycznego. Chodzi o bezpieczeństwo energetyczne Ukrainy, o którym w swoim oświadczeniu mówił prezydent Zełenski, dziękując Polsce za stanowisko m.in. w sprawie budowy Nord Stream 2.
– Infrastruktura gazowa na Ukrainie jest niedoinwestowana. Chodzi przede wszystkim o magazyny gazu, gazociągi przesyłowe, obiekty ciepłownicze i elektrownie gazowe. To bardzo ważne aktywa z punktu widzenia polityki wschodniej całej Unii Europejskiej. To nadal trudny rynek z dużym wpływem oligarchów, ale mimo to z wielkim potencjałem – mówi „Rzeczpospolitej" Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu biznesalert.pl. – To może być jeden z największych rynków gazu w regionie. Dla Polaków do duża szansa i zarazem wielkie wyzwanie. Ukraina jest obecnie na etapie, w którym była Polska w czasie swojej transformacji, i jesteśmy w stanie przyczynić się do niej również nad Dnieprem. Państwo ukraińskie musi stać na straży przejrzystości i regulacji, aby zachodni inwestorzy mogli bezpiecznie wesprzeć tamtejszą gospodarkę, zarabiając na tym – dodaje.