Nie cichnie burza wokół tzw. piątki dla zwierząt, czyli nowelizacji ustawy, która zabrania m.in. hodowli zwierząt na futra. Rozwiązania mające ograniczyć cierpienie zwierząt poparli posłowie – teraz zajmie się nimi Senat. Tymczasem może się okazać, że Polska będzie się musiała zmierzyć z innym problemem: koniecznością ograniczenia chowu klatkowego, który w naszym kraju jest dominujący.
Do Komisji Europejskiej kilka dni temu wpłynęła petycja w tej sprawie – Fundacja Compassion Polska działająca na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt hodowlanych wraz ze 170 organizacjami partnerskimi z innych krajów przekazały Komisji Europejskiej niemal 1,4 miliona podpisów pod Europejską Inicjatywą Obywatelską „Koniec epoki klatkowej". Jej głównym postulatem jest całkowity zakaz hodowli klatkowej wszystkich zwierząt hodowlanych na terenie krajów unijnych. Inicjatywę poparło 80 tysięcy osób z Polski.
– Metalowe ciasne klatki są przyczyną cierpienia zwierząt, tymczasem możliwa jest hodowla w systemach alternatywnych bez stosowania klatek. Z takich sposobów hodowli z powodzeniem korzystają w wielu krajach w Europie, co więcej, są wspierane przez krajowe rządy – mówi Małgorzata Szadkowska, szefowa fundacji Compassion Polska.
Co roku w klatkach zamykanych jest ponad 300 mln zwierząt, z czego w Polsce hodowanych jest w ten sposób ponad 41 mln – w tym blisko milion królików, tyle samo cieląt i ponad 300 tysięcy świń.
Jak wynika z zestawienia przygotowanego przez fundację, chów klatkowy dotyczy w Polsce 82 proc. z ogółu hodowanych zwierząt, co sytuuje nas na szarym końcu „rankingu". Np. w Austrii – tylko 3 proc. ogółu, w Niemczech 14 proc., w Czechach 76 proc.