Rząd ogarnęła legislacyjna gorączka

Sejm zalany projektami rządowych ustaw. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy dostał ich aż 56.

Aktualizacja: 12.09.2019 06:18 Publikacja: 10.09.2019 19:22

Rząd ogarnęła legislacyjna gorączka

Foto: Fotorzepa / Jerzy Dudek

W najbliższy piątek 13 września odbędzie się ostatnie zaplanowane 86. posiedzenie Sejmu, które zamknie pracę parlamentu tej kadencji. Dokładnie miesiąc później odbędą się wybory. Patrząc jednak na presję, jaką rząd PiS wywiera na władzę ustawodawczą, by jeszcze przed wyborami wprowadzić w życie kilka ustaw, można się spodziewać, że marszałek Elżbieta Witek wyznaczy dodatkowe posiedzenia.

– Sejm jest traktowany jak maszynka do głosowania rządu. Projekty przepycha się w komisjach, a drugie czytanie ustaw często odbywa się na chwilę przed ostatecznym głosowaniem w Sejmie. Jeszcze nigdy nie pracowaliśmy w taki sposób – mówi z oburzeniem Marek Wójcik, poseł PO–KO.

Rzeczywiście, rząd od wakacji zasypuje Sejm projektami ustaw, z czego cześć pisana jest na szybko, na potrzebę chwili, jak chociażby głośna ustawa o lotach z najważniejszymi osobami w państwie. Stworzona w Kancelarii Premiera w zaledwie tydzień i uchwalona trzy dni po tym, jak wpłynęła do Sejmu. Tak samo błyskawicznie rząd stworzył ustawę o powołaniu komisji, która ma wyjaśniać przypadki nadużyć seksualnych wobec dzieci – to efekt nagłaśnianych przez media skandali o molestowaniu dzieci głównie przez księży. Projekt rządu wpłynął do Sejmu w połowie lipca, a 30 sierpnia został przegłosowany.

Jak policzyliśmy, w lipcu i sierpniu rząd skierował do Sejmu aż 56 projektów swoich ustaw. Dla porównania w lipcu 2018 r. do prac parlamentarnych skierował tylko 13 projektów ustaw i zaledwie osiem w sierpniu ubiegłego roku – w sumie 21 ustaw.

Michał Jach, poseł PiS, nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. – Zawsze tak jest przed końcem kadencji. Jest wiele ważnych ustaw, które nie mogą czekać do grudnia, a więc do rozpoczęcia prac nowego Sejmu i rządu – tłumaczy poseł PiS. Nie wyklucza, że będzie potrzebne jeszcze jedno dodatkowe posiedzenie Sejmu. – Ktoś wykonał pracę, by te ustawy przygotować. Jesteśmy dyspozycyjni i jak trzeba, to na posiedzenie przyjedziemy – zapewnia.

Niezwykłego przyspieszenia dostają również ustawy, nad którymi prace rozpoczęły się na początku kadencji. Wśród nich głośny senacki projekt ustawy dla osób represjonowanych i opozycji antykomunistycznej, który umożliwi im m.in. dochodzenie odszkodowań za poniesioną szkodę i zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Projekt wpłynął do Sejmu w czerwcu 2016 r., ugrzązł w podkomisjach w maju 2017 r. Przez ponad dwa lata w jego sprawie nie działo się nic, nagle w sierpniu w ciągu zaledwie jednego dnia odbyły się dwa czytania w Sejmie i ustawę uchwalono (obecnie czeka na podpis prezydenta).

– Bywa, że projekt wraca z kilkunastoma stronami poprawek, praktycznie zupełnie nowa ustawa. Czasu jest tak mało, pośpiech tak ogromny, że nie ma żadnej dyskusji, nikt nie rozwiewa wątpliwości, bo projekt musi być już przegłosowany. Ostatnio mieliśmy posiedzenie w sprawie jednego rządowego projektu. Wszystko trwało dosłownie sekundy. Poprawki, uwagi odrzucono bez jakiejkolwiek dyskusji – opowiada nam jeden z posłów PiS.

W ocenie posła Wójcika spada jakość stanowionego prawa. – W takim trybie nietrudno o pomyłki i nadużycia, na których ktoś może skorzystać. Jako opozycja w ogóle nie możemy złożyć żadnych poprawek do projektu – podkreśla poseł Wójcik.

Także w opinii prawników pośpiech nie służy dobrej legislacji. Zdaniem dr. Macieja Berka, radcy prawnego, byłego prezesa Rządowego Centrum Legislacji, szybkość w procesie legislacyjnym nie musi kończyć się błędami, ale „zdecydowanie zwiększa takie ryzyko".

– Proces stanowienia prawa, aktów normatywnych jest wieloetapowy po to, by właśnie zweryfikować na każdym etapie słuszność założeń, jego poprawność – podkreśla dr Berek. – Wadliwe akty prawne tworzą negatywne skutki społeczne, budżetowe – nawet na wiele lat, jak chociażby te popełnione w kodeksie karnym. Dlatego tak ważne jest stworzenie takiego aktu, którego ewentualne usterki wychwycono na etapie legislacyjnym, a nie jego funkcjonowanie w obiegu prawnym – dodaje były szef RCL.

W najbliższy piątek 13 września odbędzie się ostatnie zaplanowane 86. posiedzenie Sejmu, które zamknie pracę parlamentu tej kadencji. Dokładnie miesiąc później odbędą się wybory. Patrząc jednak na presję, jaką rząd PiS wywiera na władzę ustawodawczą, by jeszcze przed wyborami wprowadzić w życie kilka ustaw, można się spodziewać, że marszałek Elżbieta Witek wyznaczy dodatkowe posiedzenia.

– Sejm jest traktowany jak maszynka do głosowania rządu. Projekty przepycha się w komisjach, a drugie czytanie ustaw często odbywa się na chwilę przed ostatecznym głosowaniem w Sejmie. Jeszcze nigdy nie pracowaliśmy w taki sposób – mówi z oburzeniem Marek Wójcik, poseł PO–KO.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE