Marcin Duma: Sondaże twarzą w twarz w Polsce się nie sprawdzają

Rozmowa z Marcinem Dumą, prezesem Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS)

Publikacja: 30.08.2018 23:07

Marcin Duma: Sondaże twarzą w twarz w Polsce się nie sprawdzają

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rzeczpospolita: Im bliżej do wyborów, tym bardziej zaskakujące sondaże.

Marcin Duma: Przede wszystkim trzeba spojrzeć na to, jak dany sondaż był robiony i na jakiej próbie został przeprowadzony – wiem, że w erze nagłówków i obrazków jest to „wołanie na puszczy", ale po te informacje warto sięgnąć. Zwłaszcza że w ostatnim czasie wyborcy mogą czuć się zdezorientowani – mamy trzy sondaże, które na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo podobnie, tyle że ich wyniki się nie zgadzają. Jest sondaż panelu Ariadna, pracowni ABR SESTA oraz sondaż IBRiS.

Ich wyniki od siebie odbiegają.

Panel Ariadna zrobił sondaż na temat tego, kto może wygrać wybory w Warszawie, na ogólnopolskiej próbie. Jednak nasz system wyborczy powoduje, że mieszkańcy całej Polski nie mogą zagłosować w wyborach w stolicy, więc nie do końca rozumiem wartość takiego badania. To trochę jakby zapytać Polaków, na kogo by głosowali w wyborach na burmistrza Nowego Jorku.

Najbardziej zagadkowy jest sondaż ABR SESTA, według którego Patryk Jaki wygrywa wybory zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze.

Patrzyłem na publikację tego sondażu w Informatorze Stolicy i nigdzie się nie doszukałem, w jaki sposób został przeprowadzony. Jeden z portali ustalił, że to była sonda uliczna, robiona w Warszawie.

Badacze uznają za wiarygodne głównie sondaże telefoniczne.

Tą metodą był robiony sondaż IBRiS. Według opinii branży jest to najskuteczniejsza metoda w badaniu preferencji politycznych w Polsce.

Dlaczego?

Po 2010 r. i wpadkach sondażowych, które się wówczas zdarzyły - przypomnę, że jedna z gazet ogólnopolskich ogłosiła wówczas zwycięstwo Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze (ta pracownia już nie zajmuje się polityką, a dziennik jest ostrożniejszy) - komisja, której przewodził prof. Domański, przeanalizowała sondaże, które były prowadzone różnymi metodami. Okazało się, że sondaże telefoniczne sprawdzają się w Polsce znacznie lepiej niż sondaże prowadzone twarzą w twarz, czyli bezpośrednie wywiady.

Jakie jest wytłumaczenie?

Ważna jest możliwość dotarcia do osób badanych. Mamy określone grupy respondentów do których jest trudno dotrzeć, jak chociażby mieszkający na zamkniętych osiedlach w dużych miastach. Tymczasem badania telefoniczne obecnie opierają się głównie na telefonach komórkowych, tylko w ok. 30 proc. – na telefonach stacjonarnych, więc do dużego grona respondentów łatwo jest dotrzeć, niezależnie od miejsca w jakim przebywają. Kolejna rzecz: telefon jest bardziej anonimowy, co przekłada się na szczerość odpowiedzi.

Czy można wskazać jakieś rady dla głosujących?

Zamiast emocjonować sondażowymi procentami poparcia dla kandydatów, warto śledzić trendy – te są widoczne w sondażach IBRiS, których było kilka. Zauważalny w nich pewna tendencja - był moment, kiedy obydwaj główni kandydaci zyskiwali, czyli wzmacniali się kosztem reszty. W ostatnim miesiącu poparcie dla nich, zaczęło się „rozjeżdżać”. Patryk Jaki po nie najlepszym okresie swojej kampanii zaczął tracić. Rafał Trzaskowski, wbrew pozorom, jest stabilny. Ale jeszcze wiele rzeczy może wydarzyć. Na przykład poparcie dla głównych kandydatów może się zrównać. W tej chwili nie jesteśmy w stanie przesądzić, który z tych kierunków będzie dominujący.

Czy są jakieś wydarzenia, które mogą radykalnie wywrócić obecne wyniki?

- Absolutnie tak, choć nie sposób przewidzieć ich charakteru. Na pewno nie jest tak, że Trzaskowski nie musi już robić nic, bo „dowiezie” zwycięstwo. Albo, że jakkolwiek by się Patryk Jaki nie starał, to nie ma szans na wygraną.  Obecnie wygląda na to, że Trzaskowski nie wygra w pierwszej turze.

Jaki więc może być dalszy scenariusz?

Może być tak, że po pierwszej turze wyborcy Trzaskowskiego będą uspokojeni, „zagłaskani” wynikiem, i nie zmobilizują się na drugą turę. Tymczasem druga strona może okazać się bardzo zmobilizowana, pracować nad demobilizacją przeciwnika, i wtedy kwestia drugiej tury jest otwarta. Albo możliwy jest inny scenariusz: demobilizacja przed pierwszą turą wyborców Trzaskowskiego, szok wywołany wyższym wynikiem Jakiego w pierwszej turze, i mobilizacja na druga turę. Scenariuszy, jakie mogą zaistnieć jest bardzo wiele. Do wyborów jest półtora miesiąca, a to naprawdę sporo czasu.

 

Rzeczpospolita: Im bliżej do wyborów, tym bardziej zaskakujące sondaże.

Marcin Duma: Przede wszystkim trzeba spojrzeć na to, jak dany sondaż był robiony i na jakiej próbie został przeprowadzony – wiem, że w erze nagłówków i obrazków jest to „wołanie na puszczy", ale po te informacje warto sięgnąć. Zwłaszcza że w ostatnim czasie wyborcy mogą czuć się zdezorientowani – mamy trzy sondaże, które na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo podobnie, tyle że ich wyniki się nie zgadzają. Jest sondaż panelu Ariadna, pracowni ABR SESTA oraz sondaż IBRiS.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Dwoje kandydatów do zastąpienia Bartłomieja Sienkiewicza
Polityka
Opozycja o exposé Sikorskiego: "Banały", "mity o UE", "obsesje na temat PiS"
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Rau wypomina ministrom rządu Tuska, że "chcą objąć dochodowe mandaty" w PE
Polityka
Kucharczyk: Wyborcy mogą czuć się rozczarowani listami KO do PE