Prezydent Zełenski udał się w niedzielę z dwudniową wizytą do Berlina. Biorąc pod uwagę to, że w czwartek kanclerz Merkel spotka się z prezydentem Bidenen, to raczej nie jest rutynowa wizyta dla Kijowa?
Najważniejszym tematem oczywiście jest gazociąg Nord Stream 2. Nie bardzo wierzę w to, że w tej kwestii dojdzie do jakiegoś kompromisu. Niemieckie stanowisko jest takie, że tranzyt rosyjskiego gazu poprzez Ukrainę powinien zostać utrzymany i Kijów powinien dostać materialną rekompensatę w przypadku zmniejszenia tranzytu. Ale w Kijowie utrzymują, że ten gazociąg zagraża naszemu bezpieczeństwu. To zupełnie różne podejścia. Nasi niemieccy partnerzy nie zgadają się z nami i to przykre.
Moskwa zapewnia, że to komercyjny projekt i że nie będą wykorzystywać rury gazowej przeciwko Ukrainie. Kijów w to nie wierzy?
Nawet jeżeli Merkel, Putin i Zełenski podpiszą porozumienie, to nie będzie miało żadnego znaczenia. Wystarczy, że rozpoczną remont gazociągów. To już się zresztą dzieje, bo nie napełniają zbiorników gazu w Europie przed sezonem grzewczym, oficjalnie z powodu remontu. W ten sposób Kreml szantażuje Europejczyków. Taka sama sytuacja będzie z tranzytem poprzez Ukrainę, przecież coś może się zepsuć. Pamiętamy już taką historię z Turkmenistanem, gdy rura, którą do Rosji płynął turkmeński gaz, nagle się zepsuła. Naprawiali, dopóki w Aszchabadzie nie przyjęto warunków Moskwy.
Co to zmieni dla Ukrainy?