Premier Yoshihide Suga był pierwszym zagranicznym przywódcą, którego Joe Biden przyjął w Białym Domu (16 kwietnia). To do Tokio polecieli także mimo pandemii sekretarz stanu Antony Blinken i obrony Lloyd Austin. Powód jest zasadniczy: autorytarne Chiny stały się głównym zagrożeniem dla wolnego świata, a powstrzymanie ich potęgi jawi się absolutnym priorytetem dla Waszyngtonu. Stąd pomysł Bidena odrodzenia Quadu, sojuszu z Japonią, Indiami i Australią na rzecz utrzymania swobody żeglugi i zasad prawa międzynarodowego w regionie Indo-Pacyfiku.
Czytaj także: Szef MSZ Japonii: Stany to nasz wspólny główny sojusznik
Oś japońskiej dyplomacji
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" minister spraw zagranicznych Toshimitsu Motegi tłumaczy przed czwartkową wizytą w Warszawie: „Podczas niedawnego spotkania premiera Sugi z prezydentem Bidenem poruszona została kwestia sytuacji w regionie Dalekiego Wschodu. W relacjach z Chinami Japonia dostrzega obszary, w których należy współpracować, takie jak gospodarka czy zmiany klimatu. Jednocześnie uważam, że w sprawach takich, jak próby jednostronnej zmiany status quo, kwestii Hongkongu czy poszanowania praw człowieka w przypadku Ujgurów w Xinjiang, trzeba jasno wyrażać zaniepokojenie, które jest udziałem nie tylko Japonii, lecz całej społeczności międzynarodowej. Między Japonią i Chinami istnieje wiele kwestii będących źródłem napięcia. Chcemy je po kolei rozwiązywać podczas spotkań na najwyższym szczeblu, z udziałem głów państw i ministrów spraw zagranicznych. Zamierzamy twardo określić nasze racje oraz oczekiwania i będziemy żądać konkretnych działań ze strony chińskiej".
Koncentracja Ameryki na konfrontacji z Chinami wywołała jednak zaniepokojenie w Warszawie, czy Europa Środkowa i polityka wobec Rosji nie zejdzie dla Bidena na drugi plan. Tym bardziej, że przeszło pół roku od wyborów w USA Andrzej Duda wciąż czeka na telefon od amerykańskiego prezydenta.
Przyjazd do Polski Motegi na zakończenie europejskiego objazdu, który m.in. zaprowadził go na spotkanie ministerialne krajów G7 w Londynie, może jednak nieco uśmierzyć nad Wisłą te obawy.