Prokuratura sprawdza, czy NIK może kontrolować PFN

Prokuratura sprawdza, czy Najwyższa Izba Kontroli może badać, jak wydaje się miliony w fundacji, którą założyły państwowe spółki.

Aktualizacja: 27.04.2021 16:52 Publikacja: 26.04.2021 18:58

Prokuratura wczęła postępowanie po zawiadomieniu złożonym przez prezesa NIK Mariana Banasia

Prokuratura wczęła postępowanie po zawiadomieniu złożonym przez prezesa NIK Mariana Banasia

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła postępowanie sprawdzające po zawiadomieniu Mariana Banasia, prezesa NIK, o utrudnianiu kontroli w Polskiej Fundacji Narodowej (PFN) – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Banaś złożył je na początku kwietnia.

Doraźna kontrola Izby (decyzję o niej podjął prezes, a nie kolegium NIK) zaczęła się w listopadzie ubiegłego roku. Ale kuleje, bo zarząd fundacji wspiera się opiniami prawnymi i twierdzi, że nie można sprawdzać jej wydatków, bo nie są one publiczne.

Jednak już trzy lata temu NIK badała wydatki spółek państwowych na PFN i sposób jej kontrolowania przez fundatorów (w marcu w 2018 r.) z powodu jej kontrowersyjnej kampanii „Sprawiedliwe sądy". Inspektorzy Izby weszli wtedy do dziewięciu firm fundatorów, w tym Orlenu – nikt się nie sprzeciwiał. W raporcie NIK uznała, że fundatorzy nie sprawują odpowiedniej kontroli nad swoją fundacją.

Jak ustaliła „Rzeczpospolita", Izba podpierała się wówczas opinią prawną dr. hab. Artura Nowackiego z Uniwersytetu Warszawskiego wskazującą, że NIK może kontrolować nie tylko spółkę Skarbu Państwa lub samorządu, ale też spółki córki i spółki wnuczki – o fundacji jako takiej opinia wprost nie mówi.

Sąd przetnie spór?

Ustawa o NIK stanowi, że Izba może kontrolować także działalność „innych jednostek organizacyjnych i podmiotów gospodarczych (przedsiębiorców) w zakresie, w jakim wykorzystują one majątek lub środki państwowe lub komunalne". Okazuje się, że to, czy NIK może wejść do fundacji żyjących z pieniędzy od państwowych spółek, nie jest takie oczywiste.

– Opinia Departamentu Prawnego NIK dotycząca możliwości kontroli takiego podmiotu jak PFN za poprzedniego prezesa nie była jednoznacznie rozstrzygająca, posługiwano się sformułowaniem „wydaje się" – twierdzi nasz rozmówca z Izby. Prezes Krzysztof Kwiatkowski podjął więc decyzję, że rozstrzygające dla kompetencji kontroli NIK jest dysponowanie kapitałem ze środków publicznych (środki spółek z udziałem SP), wspierając się opinią dr. Nowackiego.

Według naszego informatora mechanizm weryfikacji zakresu ustawowego kontroli NIK może się rozstrzygnąć, jeśli po złożeniu doniesienia o utrudnianiu kontroli sprawa trafi do sądu. – Uprawnienia NIK dotyczące fundacji należałoby zapisać wprost – stwierdza.

Fundacja z dużą kasą

W przeszłości były już doniesienia NIK o utrudnianiu kontroli w spółkach – dotyczyły np. KGHM (Skarb Państwa ma 31,7 proc.) i jego inwestycji w Sierra Gorda w Chile za 13 mld zł. Przez cztery miesiące 2018 r. na polecenie ówczesnego p.o. prezesa zarządu KGHM odmawiano kontrolerom materiałów i wyjaśnień – pat przerwała zmiana zarządu. Raport Izby powstał i był dla KGHM miażdżący.

Według statutu PFN jej majątek stanowi fundusz założycielski – 97,5 mln zł. To środki wniesione przez fundatorów (spółki państwowe lub kontrolowane przez państwo) do grudnia 2016 r.

PFN uważa, że nie podlega kontroli NIK, bo jest „podmiotem prywatnym niedysponującym środkami publicznymi", nie ma statusu organizacji pożytku publicznego i nie jest podatnikiem podatku od towarów i usług. „Majątek PFN pochodzi wyłącznie od Fundatorów (spółek prawa handlowego) i do chwili obecnej nie uzyskiwała dotacji, subwencji, darowizn, tym bardziej ze środków publicznych czy komunalnych" – pisze Temistokles Brodowski, rzecznik fundacji. Zapewnia, że NIK „pobrała szereg dokumentów z PFN".

Co na to Izba? „Składając zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, Najwyższa Izba Kontroli wskazała precyzyjnie, jakie dokumenty nie zostały udostępnione. Kierowana po zawiadomieniu korespondencja PFN do Najwyższej Izby nie zawierała żadnego z tych dokumentów" – odpowiada nam biuro prasowe NIK. I wytyka PFN „brak konsekwencji dot. tego, czy PFN może być kontrolowana przez NIK".

„Kontrola formalnie rozpoczęła się, przedstawiciele PFN wydają częściowo dokumenty kontrolerom, a oni sami zostali dopuszczeni do działania w ramach kontroli. Mimo to pojawiają się ze strony PFN głosy, że Fundacja nie może być kontrolowana przez NIK. Dzieje się tak w kontekście żądania udostępnienia niektórych dokumentów" – podaje nam Izba.

O kontrolę w fundacji wnioskował RPO dr Adam Bodnar, wskazując, że jest ona „w całości finansowana z budżetów 17 spółek Skarbu Państwa".

Tego zdania jest także Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK. – Do Polskiej Fundacji Narodowej trafiają publiczne pieniądze, dlatego Izba bezwzględnie ma prawo ją skontrolować – mówi.

Za uchylanie się od kontroli lub jej utrudnianie grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła postępowanie sprawdzające po zawiadomieniu Mariana Banasia, prezesa NIK, o utrudnianiu kontroli w Polskiej Fundacji Narodowej (PFN) – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Banaś złożył je na początku kwietnia.

Doraźna kontrola Izby (decyzję o niej podjął prezes, a nie kolegium NIK) zaczęła się w listopadzie ubiegłego roku. Ale kuleje, bo zarząd fundacji wspiera się opiniami prawnymi i twierdzi, że nie można sprawdzać jej wydatków, bo nie są one publiczne.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Lewicowa rozgrywka o mieszkania. Partia chce miejsca w Ministerstwie Rozwoju
Polityka
Jakub Wygnański: Polityka parlamentarna domaga się obywatelskiego „dotlenienia”
Polityka
USA krytycznie o prawach człowieka w Polsce. Departament Stanu przygotował raport
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski