Szef Rady Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Ukrainy Ołeksandr Turczynow twierdzi, że w marcu 2014 roku Rosjanie zgromadzili przy ukraińskiej granicy ponad 200-tysięczną armię.

- Na początku marca nasz wywiad poinformował o dokładnej dacie wkroczenia rosyjskiej armii na Ukrainę. Siedzieliśmy wszyscy w nocy w punkcie dowodzenia. Raportują: rosyjskie czołgi idą w kierunku naszej granicy. Czołgi podchodziły bardzo blisko i cofały się - wspomina cytowany przez ukraińskie media Turczynow, który po ucieczce Wiktora Janukowycza pod koniec marca 2014 roku pełnił obowiązki prezydenta Ukrainy. Jak twierdzi, w ten sposób Rosjanie kilkakrotnie "próbowali sprowokować Kijów'.

Turczynow twierdzi, że postanowił wtedy pojechać do prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki by "zmniejszyć ilość możliwych kierunków rosyjskiego uderzenia". - Obiecał (Łukaszenko - red.), że z terytorium jego państwa Rosjanie nie będą nas atakować. Gdy żegnaliśmy się, powiedział: w ostateczności uprzedzę was dobę wcześniej. Byłem mu wdzięczny nawet za to - wspomina Turczynow.

Turczynow spotkał się z Łukaszenką kilka dni po rosyjskiej aneksji Krymu w  marcu 2014 roku. Spotkanie odbyło się w leżącej przy białorusko-ukraińskiej granicy miejscowości Leskowicze.