Sprawa uprowadzenia 29 marca sześciu gülenistów z Kosowa wstrząsnęła sceną polityczną małego bałkańskiego państwa, które dziesięć lat temu ogłosiło niepodległość. I zagroziła jego wizerunkowi w czasie, gdy Bruksela przebąkuje o rozszerzeniu UE o kraje Bałkanów Zachodnich. Tego typu problemów nie mają inne państwa, z których agenci tureckiego wywiadu MIT uprowadzają członków, jak ich oficjalnie nazywa Ankara, „terrorystycznej organizacji Gülena (FETÖ)". Są to bowiem zazwyczaj nietroszczące się o demokrację i opinię Zachodu kraje Azji i Afryki.
W tym tygodniu trzech gülenistów zapakowano do prywatnego samolotu i wywieziono z Gabonu w Afryce Środkowej. Na początku kwietnia wicepremier Turcji Bekir Bozdag chwalił się, że agenci MIT dostarczyli tureckiemu wymiarowi sprawiedliwości 80 podejrzanych o związki z FETÖ. Z 18 krajów (Gabon byłby zatem 19.). Nie wymienił ich, ale bliskie rządowi media wymieniały m.in. Sudan i Afganistan.
Gülen, mieszkający w USA wpływowy kaznodzieja, był kiedyś sojusznikiem obecnego prezydenta, wcześniej premiera Turcji, Recepa Erdogana. Władze tureckie uważają, że to on i jego zwolennicy stali za nieudanym puczem w połowie lipca 2016 r. Więzienia tureckie są pełne gülenistów, którzy zajmowali ważne stanowiska w armii, wymiarze sprawiedliwości, edukacji.
To nie Hollywood
– Cała operacja 29 marca wyglądała jak fragment filmu o Jamesie Bondzie. Ale to pozór, tureckie służby nie są tak po hollywoodzku sprawne. Niestety miały wsparcie kosowskiego wywiadu i MSW. To struktury naszego państwa pozwoliły na nielegalne wydanie innemu państwu kilku osób, które nie miały szansy na odwołanie. Tureccy agenci nie musieli ich nawet uprowadzać – mówi „Rzeczpospolitej" Eraldin Fazliu, dziennikarz magazynu Kosovo 2.0, zajmujący się to sprawą.
Zaraz po wywiezieniu sześciu Turków – pięciu pracowało w szkołach założonych przez ruch Gülena (podobne są w ponad stu krajach), jeden w przychodni – najważniejsi politycy zapewniali, że nic o sprawie nie wiedzieli. W świat popłynęła informacja, że premier Ramush Haradinaj natychmiast zdymisjonował szefa MSW Flamura Sefaja i szefa wywiadu Dritona Gashiego.