– Pewnie przyjadą następni w ramach już podpisanych umów i kontraktów wojskowo-technicznych – powiedział wenezuelski wiceminister spraw zagranicznych Ivan Gil.
Nie podał jednak, ilu i kiedy miałoby przyjechać. Pod koniec marca pojawiły się informacje, że do Caracas przybyły dwa rosyjskie samoloty wojskowe: największy z używanych „Rusłan" i Ił-62. Przywiozły nieznaną ilość sprzętu, około 60 cywilnych specjalistów i do stu wojskowych na czele z szefem sztabu rosyjskich wojsk lądowych, generałem Wasilijem Tonkoszkurowem.
– Będą tak długo, jak potrzeba utrzymać w odpowiednim stanie technikę wojskową – powiedział Gil o tej pierwszej grupie.
Jeszcze w 2013 roku Rosja dostarczyła Wenezueli dwa dywizjony przeciwrakietowych systemów S-300. Ale nie takie tak naprawdę umowy wojskowe łączą Caracas i Moskwę.
Przybyciu pierwszej grupy towarzyszyły plotki, że Rosja zamierza założyć stałą bazę wojskową w Wenezueli. Pomysł miał doprowadzić do konfliktów wśród miejscowej generalicji, ponieważ konstytucja zabrania budowy obcych baz.