Może pan rozwinąć myśl?
Na poziomie BBN–MON relacje są stałe i ciągłe.
Szorstkie?
Relacje instytucjonalne są trwałe, a personalne są zmienne. Prezydent zachowuje chłodny realizm.
Przyjacielem ministra Macierewicza nie jest?
Polityka to nie domena uczuć i emocji. Mamy prawo do oceny działań rządu. Prezydent jest współodpowiedzialny za bezpieczeństwo Polski i politykę zagraniczną. Niejednokrotnie dochodziło do dyskusji między mną a ministrem Waszczykowskim w sprawach zagranicznych, tak jak dochodzi do dyskusji między strukturami MON a BBN. I nie widzę w tym nic zaskakującego.
Zmiany w armii są uzgadnianie z prezydentem?
Wszystko, co wymaga zgody prezydenta, jest jego decyzją. Ale nie każda zmiana w wojsku wymaga zgody prezydenta. Zwracam jednocześnie uwagę, że obecna skala zmian kadrowych nie jest wyjątkowa w ciągu ostatnich lat. Były czasy, gdy armię opuszczało znacznie więcej oficerów. Dla prezydenta najważniejsza jest jakość kadr oficerskich polskiego wojska, a nie ich liczebność.
Wycofywanie oficerów z Eurokorpusu było uzgadniane z głową państwa?
Gdyby nie obecna atmosfera w Polsce i kampania opozycji pod absurdalnym hasłem „rząd wyprowadza Polskę z Europy", to nikt nie zwróciłby uwagi na tę kwestię. Odnoszę wrażenie, że mało kto nawet wie, że Eurokorpus to nie jest struktura Unii Europejskiej. Zadziałał automatyzm skojarzenia z przedrostkiem „euro". Tymczasem jest to jednostka marginalna z punktu widzenia bezpieczeństwa naszej części Europy. Tu dużo ważniejszy jest chociażby korpus w Szczecinie. Najważniejsze, że pozostajemy państwem wspierającym Eurokorpus i tym samym mamy prawo do dyskusji o jego zadaniach. Zależnie od ewolucji tych zadań zawsze będziemy mogli zwiększyć nasze zaangażowanie. Z Eurokorpusu się nie wycofujemy, odwrotnie, niż zrobiły to kiedyś Austria, Finlandia czy Kanada, gdzie nikt nie robił awantury o rzekomą samomarginalizację tych państw.
Prezydenta niepokoi coś w zmianach w armii?
Sprawy, które skupiają uwagę prezydenta, są poruszane w pierwszej kolejności w rozmowach z szefem MON i te tematy będą wkrótce poruszane na odprawie dorocznej kierownictwa MON.
Jakie tematy?
Tematy modernizacji armii, stanu liczebności wojsk, systemu dowodzenia, przyszłości jednostek natowskich i amerykańskich w Polsce oraz budowy strategii polskich sił zbrojnych. To są sprawy najistotniejsze.
Żołnierze chcą, żeby prezydent zabrał głos na temat zmian w wojsku. Politycy opozycji chcą, żeby zwołał RBN.
Prezydent konsekwentnie realizuje swoje prerogatywy i obowiązki wynikające z odpowiedzialności za polskie bezpieczeństwo i sam dobiera do tego środki, które uznaje za skuteczne i stosowne. Spotkania i rozmowy w tych sprawach są dużo liczniejsze, niż to sugeruje ich medialny obraz.
Kiedy nastąpi spotkanie Prezydenta z Donaldem Trumpem?
Pracujemy nad kalendarzem spotkań prezydenta. Ale jednocześnie trzeba pamiętać, że kształtowanie personalne obecnej administracji w Waszyngtonie trwa w tym przypadku szczególnie długo.
Niepokojąco długo?
Nie mnie to oceniać. Ważne jest to, że chcemy, aby rozmowy prezydentów Polski i USA miały swoją wagę i treść merytoryczną. Dlatego śledzimy wypracowywanie założeń obecnej polityki zagranicznej USA i składu personalnego organów za nią odpowiedzialnych. Do tego dostosowujemy nasze plany. Natomiast kontakty z politykami amerykańskimi prowadzone są nieustannie. W najbliższym czasie spodziewamy się szeregu wizyt wpływowych kongresmenów amerykańskich, a ministrowie obrony i spraw zagranicznych są także ze sobą w kontakcie.
Co atak na konsulat w Łucku mówi o relacjach polsko-ukraińskich?
Tego typu ataki na placówki dyplomatyczne są niedopuszczalne. Liczymy na sprawne śledztwo strony ukraińskiej, złapanie i ukaranie sprawców. Oczekujemy od Ukrainy podniesienia poziomu bezpieczeństwa polskich placówek dyplomatycznych. Mówiąc jednak o relacjach polsko-ukraińskich, trzeba mieć na względzie, że są one wielowymiarowe. Historia naszych narodów jest w pewnym sensie zapleciona jak warkocz, którego nie należy obcinać ani rozplątywać. Nie dzielmy społeczeństw jeszcze bardziej. Przed nami budowa dobrych relacji, które będą trwałe na lata.
Czy przed Pałacem Prezydenckim powinno dochodzić do kontrmanifestacji smoleńskich?
Przede wszystkim takie zachowania jak blokowanie Wawelu, gdy Jarosław Kaczyński przyjeżdża odwiedzić grób swojego brata, nigdy nie powinny mieć miejsca. Osobom poszkodowanym, których bliscy zgięli w katastrofie smoleńskiej, należy się szacunek. Blokowanie Wawelu jest świadectwem szalejącego barbarzyństwa.
Czy w rocznicę katastrofy smoleńskiej powinien przed Pałacem Prezydenckim stanąć pomnik Lecha Kaczyńskiego?
To, że w wielu krajach europejskich są pomniki i ulice imienia Lecha Kaczyńskiego, a nie ma takich w mieście, którego był on prezydentem, i stolicy państwa, którego był głową, powinno dać Polakom do myślenia. Czas najwyższy, żeby państwo polskie uczciło Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, również w stolicy.
rozmawiał Jacek Nizinkiewicz