Pierwsza rocznica funkcjonowania obecnej koalicji rządowej była w czwartek okazją do licznych spekulacji dotyczących przyszłości Angeli Merkel i jej rządu. Większość komentatorów zastanawia się, czy i kiedy kanclerz przekaże ster rządów swej następczyni na stanowisku szefowej CDU, a więc Annegret Kramp-Karrenbauer, zwanej AKK. Innymi słowy, czy Angela Merkel uda się na emeryturę przed końcem kadencji upływającej dopiero jesienią 2021 r.
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby jak najszybsze przekazanie AKK funkcji kanclerza – twierdzi grupa konserwatywnych deputowanych Bundestagu z CDU i CSU, występująca pod nazwą Werteunion (Unia Wartości). Wezwania do dymisji Merkel płyną od dawna z kręgów w jej partii, zarzucających pani kanclerz zbytni liberalizm. Nigdy nie były groźne, a dzisiaj są przedmiotem krytyki prominentnych polityków CDU/CSU. Jednak sytuacja jest obecnie zdecydowanie inna.
Zadecyduje SPD
Angela Merkel stoi na czele koalicji CDU/CSU z SPD, która powstała w bólach i zaczęła rządy dopiero sześć miesięcy po wyborach do Bundestagu. Zarówno wtedy, jak i teraz większość obywateli jest przeciwna. Przed rokiem 56 proc., dzisiaj 67 proc. Tak wynika z najnowszego sondażu tygodnika „Der Spiegel". Przy tym sama pani kanclerz nie wypada źle na tle swych ministrów i jest oceniana najlepiej, ale nadal ponad połowa (52 proc.) nie ma o jej rządach pozytywnego zdania.
Przy tym partnerzy z koalicji nie mają dobrych notowań sondażowych. Zwłaszcza SPD, która mogłaby liczyć na ok. 15 proc. głosów, a CDU/CSU na dwa razy więcej. Takie wyniki cementują obecnie koalicję. Nie wiadomo, czy zmiana na stanowisku szefa rządu nie skłoniłaby jednak SPD do wyjścia z koalicji. A wtedy przedterminowe wybory byłyby nieuchronne. Nie ma jednak żadnych podstaw do spekulacji, że może się to zdarzyć w każdej chwili.
Ważnym sprawdzianem popularności partii będą majowe wybory do Parlamentu Europejskiego. Jeszcze ważniejszym – elekcje do trzech parlamentów landów wschodnich we wrześniu tego roku.