Posłowie chcą dać pensję małżonce prezydenta

Ruszają prace nad statusem pierwszej damy, która obecnie nie tylko nie dostaje pensji, ale w dodatku państwo nie opłaca jej składek na ZUS.

Publikacja: 10.01.2019 17:46

Posłowie chcą dać pensję małżonce prezydenta

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

– W przyszłym tygodniu chcę rozmawiać z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim na temat statusu pierwszej damy – mówi poseł Sławomir Piechota z PO, szef sejmowej Komisji do spraw Petycji, która opowiada się za przyznaniem uposażenia małżonce prezydenta.

Wszystko zaczęło się od petycji, którą do premiera Mateusza Morawieckiego skierowało Stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych. Kancelaria premiera przesłała ją do Sejmu, a w grudniu Komisja Petycji zdecydowała, że sprawą powinny zająć się kierownicze gremia w parlamencie. – Mamy przekonanie, że z uwagi na rangę sprawy powinna być to inicjatywa prezydium Sejmu, być może w porozumieniu z prezydium Senatu – mówi Piechota.

Jego zdaniem status pierwszej damy można by uregulować jeszcze w tej kadencji, bo jego brak budzi spore kontrowersje. Chodzi o to, że może ona sprawować swoją funkcję nawet dziesięć lat, a w tym okresie nie tylko nie dostaje uposażenia, ale w dodatku państwo nie opłaca jej składek na ubezpieczenie społeczne, co wiąże się z utratą stażu emerytalnego.

W piśmie do premiera Stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych pisze, że jest to „niesprawiedliwe i dyskryminujące". „Pani Agata Kornhauser-Duda, Pierwsza Dama RP, niewątpliwie jest jedną z kobiet najbardziej zapracowanych w kraju. Udziela się społecznie w różne przedsięwzięcia takie jak: akcje społeczne, propagowanie kultury, wspiera najsłabszych i niepełnosprawnych w działalności charytatywnej, jej aktywność jest ogromna i zasługuje na uznanie i szacunek. Wymaga to od niej wielu wyrzeczeń takich jak choćby porzucenie pracy, której poświęciła prawie całe swoje życie zawodowe" – tłumaczy stowarzyszenie.

Podobne argumenty pojawiają się w przestrzeni publicznej od lat. W kwietniu 2016 roku były prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał, że popełnił błąd, nie walcząc o wynagrodzenie dla małżonki. Rok wcześniej ruszyła zbiórka pod internetową petycją w sprawie przyznania pensji pierwszej damie, którą poparło prawie 1,5 tys. osób. „Największą niesprawiedliwością i symbolem nierówności płacowej jest to, że Pierwsza Dama pomimo tego, że jest kobietą pracującą i sprawuje funkcję publiczną, nie ma prawa do własnego wynagrodzenia" – brzmiał jej fragment.

W efekcie w lipcu 2016 roku uregulowania statusu pierwszej damy podjęło się PiS. Miała otrzymywać miesięcznie około 13 tys. zł pensji, jednak propozycja była elementem większej nowelizacji, podnoszącej też pensje prezydenta i członków rządu. Po społecznej krytyce całość trafiła do kosza.

Tym razem może być inaczej, bo rozpoczęcie prac od petycji napisanej przez organizację reprezentującą osoby niepełnosprawne nadałoby projektowi szczególny charakter. W dodatku Sławomir Piechota uważa, że wynagrodzenia mogłyby otrzymywać też byłe pierwsze damy, analogicznie do byłych prezydentów. Dzięki temu inicjatywa stałaby się jeszcze bardziej ponadpolityczna.

Ile mogłoby wynieść wynagrodzenie małżonki prezydenta? Obecnie nie są dyskutowane jeszcze żadne liczby.

W październiku „Super Express" pisał, że ustawę ustanawiającą pensję dla pierwszej damy przygotowują posłowie PiS. Gazeta wyliczała, że po jednej kadencji sprawowania funkcji małżonki prezydenta przyszła emerytura Agaty Kornhauser-Dudy stopnieje nawet o 400 zł miesięcznie i wyniesie około 1,9 tys. zł.

Ale szef sejmowej Komisji Ustawodawczej Marek Ast z PiS mówi, że wbrew doniesieniom gazety, w jego klubie nie powstaje żadna inicjatywa ustawodawcza. – Jeżeli propozycja, o której mówi szef Komisji Petycji, będzie ponad politycznymi podziałami, tylko jej przyklasnąć – komentuje.

– W przyszłym tygodniu chcę rozmawiać z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim na temat statusu pierwszej damy – mówi poseł Sławomir Piechota z PO, szef sejmowej Komisji do spraw Petycji, która opowiada się za przyznaniem uposażenia małżonce prezydenta.

Wszystko zaczęło się od petycji, którą do premiera Mateusza Morawieckiego skierowało Stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych. Kancelaria premiera przesłała ją do Sejmu, a w grudniu Komisja Petycji zdecydowała, że sprawą powinny zająć się kierownicze gremia w parlamencie. – Mamy przekonanie, że z uwagi na rangę sprawy powinna być to inicjatywa prezydium Sejmu, być może w porozumieniu z prezydium Senatu – mówi Piechota.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił agentów CBA skazanych w aferze gruntowej
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"