– W przyszłym tygodniu chcę rozmawiać z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim na temat statusu pierwszej damy – mówi poseł Sławomir Piechota z PO, szef sejmowej Komisji do spraw Petycji, która opowiada się za przyznaniem uposażenia małżonce prezydenta.
Wszystko zaczęło się od petycji, którą do premiera Mateusza Morawieckiego skierowało Stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych. Kancelaria premiera przesłała ją do Sejmu, a w grudniu Komisja Petycji zdecydowała, że sprawą powinny zająć się kierownicze gremia w parlamencie. – Mamy przekonanie, że z uwagi na rangę sprawy powinna być to inicjatywa prezydium Sejmu, być może w porozumieniu z prezydium Senatu – mówi Piechota.
Jego zdaniem status pierwszej damy można by uregulować jeszcze w tej kadencji, bo jego brak budzi spore kontrowersje. Chodzi o to, że może ona sprawować swoją funkcję nawet dziesięć lat, a w tym okresie nie tylko nie dostaje uposażenia, ale w dodatku państwo nie opłaca jej składek na ubezpieczenie społeczne, co wiąże się z utratą stażu emerytalnego.
W piśmie do premiera Stowarzyszenie Polski Instytut Praw Głuchych pisze, że jest to „niesprawiedliwe i dyskryminujące". „Pani Agata Kornhauser-Duda, Pierwsza Dama RP, niewątpliwie jest jedną z kobiet najbardziej zapracowanych w kraju. Udziela się społecznie w różne przedsięwzięcia takie jak: akcje społeczne, propagowanie kultury, wspiera najsłabszych i niepełnosprawnych w działalności charytatywnej, jej aktywność jest ogromna i zasługuje na uznanie i szacunek. Wymaga to od niej wielu wyrzeczeń takich jak choćby porzucenie pracy, której poświęciła prawie całe swoje życie zawodowe" – tłumaczy stowarzyszenie.
Podobne argumenty pojawiają się w przestrzeni publicznej od lat. W kwietniu 2016 roku były prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał, że popełnił błąd, nie walcząc o wynagrodzenie dla małżonki. Rok wcześniej ruszyła zbiórka pod internetową petycją w sprawie przyznania pensji pierwszej damie, którą poparło prawie 1,5 tys. osób. „Największą niesprawiedliwością i symbolem nierówności płacowej jest to, że Pierwsza Dama pomimo tego, że jest kobietą pracującą i sprawuje funkcję publiczną, nie ma prawa do własnego wynagrodzenia" – brzmiał jej fragment.