Piotr Zgorzelski: Opozycja musi iść do wyborów w dwóch blokach

Uważam, że bardzo prawdopodobny jest scenariusz przyspieszonych wyborów, ale samorządowych, nie parlamentarnych – mówi Piotr Zgorzelski z PSL, wicemarszałek Sejmu.

Publikacja: 04.01.2021 18:58

Piotr Zgorzelski

Piotr Zgorzelski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wstrząsnęła panem sprawa szczepienia się aktorów i polityków poza kolejnością?

Nasi artyści dali się wkręcić. Okazali dużą naiwność i zostało to bezwzględnie wykorzystane. Moim zdaniem nie było tu cwaniactwa z ich strony, tylko łatwowierność dla idei, którą proponuje władza. Nie jest tak, że oni się włamali do WUM, że zaszczepili się po kryjomu – ktoś do nich zadzwonił i ich zaprosił. Widać, że trzeba zachowywać się bardziej roztropnie, żeby z ambasadorów nie stać się stowarzyszeniem anonimowych ambasadorów wstydu. Z pewnością autorytety powinny się włączać w tę akcję, np. Robert Lewandowski czy nasza wybitna tenisistka Iga Świątek, ale na pewno już nie autorytety polityczne.

Czy w nowym roku grożą nam wybory? W jakim stanie poszłaby do nich opozycja?

Nie grożą nam przedterminowe wybory. Chyba że nastąpiłby taki krach gospodarczy, który przełożyłby się na ogromne protesty społeczne i władza straciłaby sterowność. Dopóki mają wpływ na politykę fiskalną, gospodarkę i Narodowy Bank Polski, to do przedterminowych wyborów nie doprowadzą. Oczekiwanie od opozycji, żeby na dwa–trzy lata przed wyborami się zjednoczyła – jest abstrakcją. Nie ma takiej możliwości, ponieważ każda z partii chce się pozycjonować i być atrakcyjna programowo dla wyborców. Pytanie, czemu opozycja się nie jednoczy, jest po prostu naiwne. Nie jednoczy się, bo nie ma takiego interesu. Jedna lista opozycji w polskich realiach jest złym pomysłem, czego przykładem była lista do PE. Jeżeli będąc zjednoczoną, opozycja od prawa do lewa przegrała te wybory, to znaczy, że w polskich warunkach najbardziej optymalne jest stworzenie dwóch list. Lewicowej, czyli: PO i Lewicy, i drugiej – środowiska centroprawicowego wokół Koalicji Polskiej.

Z Szymonem Hołownią?

Szymon Hołownia jeszcze się nie określił, ale będzie musiał to zrobić. Jeżeli będzie chciał samodzielnie startować w wyborach, nie łącząc się z jednym z dwóch ugrupowań – to będzie oznaczać, że gra na trzecią kadencję PiS. Warunki gry wyznacza dwóch doktorów. Pierwszy – Victor D'Hondt, który stworzył ordynację wyborczą, i drugi – Jarosław Kaczyński, który zrobi wszystko, aby te wybory wygrać. To jest przestrzeń, na którą nie mamy wpływu. Jedna lista jest rozwiązaniem optymalnym, ale jest ona niemożliwa w polskich warunkach, Dwie listy jeszcze dają szanse na obejście PiS i zwycięstwo. Trzy czy cztery listy opozycji – to realizowanie scenariusza PiS-owskiego.

Ale kiedy te wybory będą?

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w 2023 będą podwójne wybory, bo i samorządowe. Ale moim zdaniem to właśnie wybory samorządowe mogą być wcześniej, by PiS mógł przetestować swoje poparcie, chociażby dzieląc województwo mazowieckie. To jest scenariusz, którego nie jestem w stanie dziś wykluczyć.

Skąd wynika wasz polityczny flirt z Konfederacją w sprawie RPO? PSL czuje się samotne?

Każdy wtorek po rozstaniu się z Pawłem Kukizem i jego środowiskiem obfitował w kolejne przystąpienia różnych środowisk. Przede wszystkim cieszyli nas przedsiębiorcy, którzy uważają, że Koalicja Polska to jest ich reprezentacja polityczna. Z Konfederacją to nie jest żaden flirt, tylko pragmatyka polityczna. Nie odżegnujemy się od relacji z żadną partią opozycyjną. Nie wybieramy wśród partii tych lepszych i tych gorszych.

Podczas wspólnej konferencji politycy Konfederacji pojawili się bez maseczek. A to był dzień, kiedy o szczepienie się apelował prezes PSL.

Do 29 grudnia trzeba było złożyć wniosek w sprawie RPO i został złożony. Zgadzam się, że nasi koledzy z pewnością nie pomogli, występując na konferencji bez maseczek. Nie rozumiem tego – przed konferencją mieli maseczki, po konferencji je założyli. Czy to była demonstracja? Uważam, że maseczka jest niezbędnym elementem ochrony zarówno własnej, jak i ludzi wokół.

—współpraca Karol Ikonowicz

Wstrząsnęła panem sprawa szczepienia się aktorów i polityków poza kolejnością?

Nasi artyści dali się wkręcić. Okazali dużą naiwność i zostało to bezwzględnie wykorzystane. Moim zdaniem nie było tu cwaniactwa z ich strony, tylko łatwowierność dla idei, którą proponuje władza. Nie jest tak, że oni się włamali do WUM, że zaszczepili się po kryjomu – ktoś do nich zadzwonił i ich zaprosił. Widać, że trzeba zachowywać się bardziej roztropnie, żeby z ambasadorów nie stać się stowarzyszeniem anonimowych ambasadorów wstydu. Z pewnością autorytety powinny się włączać w tę akcję, np. Robert Lewandowski czy nasza wybitna tenisistka Iga Świątek, ale na pewno już nie autorytety polityczne.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Wojna, wybory samorządowe, protesty rolników. O czym Polacy będą mówić w Święta?
Polityka
100 dni rządu Tuska. Wyzwania i niezrealizowane obietnice
Polityka
Weto Andrzeja Dudy ws. pigułki "dzień po". "Prezydent uważa kobiety za głupie"
Polityka
Mateusz Morawiecki kontra Donald Tusk. Poszło o walkę z inflacją
Polityka
Wybory do PE: Zmiany na listach PiS. Patryk Jaki wystartuje ze Śląska?