– Będziemy stopniowo opracowywać broń strategiczną niezbędną dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa, dopóki USA nie zmienią swej polityki wrogiej wobec nas – zapowiedział jednak na spotkaniu najwyższych rangą urzędników rządzącej partii komunistycznej.
Po raz pierwszy od sześciu lat Kim Dzong Un nie wystąpił z noworocznym orędziem do narodu, w którym tłumaczyłby, jak dalej należy „walczyć o socjalizm" (lider komunistów wprowadził taki zwyczaj dopiero dwa lata po przejęciu władzy w kraju). Zamiast tego zwołał plenum Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei. Zapowiedział na nim, że „nigdy nie będzie denuklearyzacji Koreańskiego Półwyspu" jeśli Waszyngton „nadal będzie groził" Pjongjangowi.
– On lubi mnie, ja lubię jego, damy sobie radę – bagatelizował groźby amerykański prezydent Donald Trump, mimo faktycznej zapowiedzi zerwania przez komunistów jednostronnego moratorium na próby rakietowe i nuklearne. Obaj przywódcy spotykali się w ubiegłym roku dwukrotnie (w Hanoi oraz w strefie zdemilitaryzowanej w koreańskim Panmundżonie), ale nie zawarli ostatecznego porozumienia. Korea wstrzymała jednak swoje testy nowych broni.
Przed plenum KC Kim zapowiedział wysłanie USA „świątecznego prezentu". W grudniu komuniści informowali, że testują „nową broń strategiczną, która będzie zapobiegać groźbom ze strony USA". Wszyscy eksperci byli przekonani, że w czasie świąt Pjongjang odpali kolejną rakietę balistyczną, tym bardziej że „prezentem" komuniści nazwali w 2017 roku start swojego pierwszego pocisku strategicznego.
Mimo iż nic nie wystartowało z koreańskich poligonów, amerykańscy wojskowi nadal sądzą, że „odpalenie rakiety dalekiego zasięgu jest jedną z opcji". Inni eksperci wśród opcji „prezentów dla USA" dostępnych Pjongjangowi wymieniają wystrzelenie satelity czy wprowadzenie do armii nowej, mobilnej wyrzutni rakiet balistycznych. Ale też zwodowanie okrętu podwodnego uzbrojonego w pociski balistyczne – najgroźniejszej broni z amerykańskiego punktu widzenia. Wejście do służby takiego okrętu Koreańczycy zapowiadali już wcześniej.