W piątek Jarosław Kaczyński, wicepremier ds. bezpieczeństwa narodowego w oświadczeniu podał, że przedmiotem ataku cybernetycznego byli „najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych”. Poinformował także, że „do osób poszkodowanych w tym ataku oraz potencjalnie narażonym na jego skutki udają się funkcjonariusze Policji z informacją o tym incydencie oraz przedstawiona będzie każdemu poszkodowanemu i potencjalnie poszkodowanemu odpowiednia ścieżka zabezpieczenia elektronicznego poczty email."

To dane zebrane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służbę Kontrwywiadu Wojskowego a także pochodzące z ustaleń służb sojuszniczych.

„Rzeczpospolitej” udało się dowiedzieć, że na tej liście jest ok. 150 nazwisk. I rzeczywiście zaatakowani zostali politycy wszystkich opcji politycznych, nie tylko PiS. - Znam jeden taki przypadek od nas. Chodzi o posłankę. O tym że została zhakowana dowiedziała się od policji. Szczegółów nie zna - mówi nam Cezary Tomczyk, szef klubu KO. Lista z nazwiskami jest pilnie strzeżona, śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.