- Tuż przed zakończeniem II wojny światowej Ugo Betti, Włoch, napisał znaną sztukę "Trąd w pałacu sprawiedliwości". Tam jest wiele ciekawych opisów, że ten gmach składa się z wielu korytarzy, ale utrzymuje się taki zapach jakby zdechłej myszy. Otóż myślę, że w polskim Ministerstwie Sprawiedliwości ten zapach jest jeszcze bardziej intensywny - powiedział Leszek Miller.
Pytany, dlaczego minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro do tej pory nie zwołał konferencji prasowej w sprawie Łukasza Piebiaka, były premier odparł, że "prawdopodobnie nie ustalono jeszcze tzw. przekazu dnia". - Czyli nie ustalono sposobu interpretowania tych faktów, jako że rzecz jest niesłychana - dodał.
- Trudno sobie wyobrazić, że w polskim Ministerstwie Sprawiedliwości istniała, czy może nawet dalej istnieje, grupa, która zajmowała się hejtowaniem wybranych sędziów, którzy bronili wymiaru sprawiedliwości. Skandal jest niesłychany i nie przypadkiem jest to, że wielkie media światowe zaczęły się tą sprawą zajmować - stwierdził europoseł.
Leszek Miller mówił, że o ile pamięta przepisy konstytucji i ustaw, to wiceminister w żadnym urzędzie nie sprawuje samodzielnej pozycji, lecz działa w obszarze wyznaczonym przez ministra i jest przez tego ministra kontrolowany. - Minister ponosi polityczną i prawną odpowiedzialność za funkcjonowanie swojego urzędnika - zaznaczył. - Wydaje się, że jest niepodobieństwem, aby minister Ziobro nie był informowany o tych wydarzeniach - podkreślił.
Pytany, czy gdyby był premierem zdymisjonowałby w tej sytuacji ministra sprawiedliwości, Leszek Miller odparł: - Natychmiast.